Wyremontowali strych, dziś nie mogą go wykupić

Dostali od gminy strych do kompletnego remontu w starej kamienicy we Wrocławiu. Zrobili z niego mieszkanie, ale lokalu nie mogą wykupić. Powstała wspólnota mieszkaniowa zdecydowała, że lokal sprzeda. Pani Edyta i pan Krzysztof mogą stracić dach nad głową.

Pani Edyta i pan Krzysztof od ponad 20 lat mieszkają na strychu jednej z wrocławskich kamienic. Kiedy w 1999 roku dostali od gminy zgodę, żeby go zaadaptować, strych wyglądał fatalnie.

- Jak urodziła się nasza córka Oliwia, mieszkaliśmy u rodziców. Mieliśmy jeden pokój, nie stać nas było na zakup mieszkania, więc zgłosiliśmy się do gminy o mieszkanie do remontu. Wszystko zrobiliśmy od podstaw, tu był czarny, brudny, zatęchły strych z rupieciami – opowiada pani Edyta.

- Ściany, sufity, wszystko musiało być ocieplone. Podłogi, cała sieć elektryczna, hydraulika.

Budowaliśmy mieszkanie od podstaw – wspomina pan Krzysztof.

- Po zaopiniowaniu remontu przez wydział architektury podpisana została z nami przedwstępna umowa najmu z zawartym przyrzeczeniem popisania ostatecznej umowy najmu po adaptacji. Po remoncie zgłosiliśmy się o podpisanie statecznej umowy najmu. Wtedy usłyszeliśmy, że gmina nie podpisze jej z nami, ponieważ powstała już mała wspólnota, zostało sprzedanych 4 czy 5 mieszkań i my stanowimy część wspólną nieruchomości – dodaje pani Edyta.

ZOBACZ: „Biznes” na certyfikatach jakości. Przybywa poszkodowanych

Część mieszkań w kamienicy należy do gminy, większa część do wspólnoty mieszkaniowej. Małżeństwo zaadaptowany na mieszkanie strych chciało wykupić, ale na to nie chciała już zgodzić się wspólnota.

-  Złożyliśmy wniosek do zarządcy wspólnoty, zrobiliśmy operat szacunkowy. Wynika z niego, że nasz nakład to jest 70 proc. wartości tego mieszkania. Trudno powiedzieć jakie argumenty ma wspólnota przeciw sprzedaży mieszkania, za każdym razem był przeterminowany operat – tłumaczy pani Edyta.

- Po zrobieniu trzeciego operatu szacunkowego, ci ludzie się odwrócili po prostu. Myślę, że patrzą na to mieszkanie przez pryzmat pieniędzy, nie patrzą, że tutaj mieszkają ludzie, że my to wybudowaliśmy  – kwituje pan Krzysztof.

ZOBACZ: Auto z komisu przestało jeździć po… miesiącu

W czerwcu tego roku panią Edytę i pana Krzysztofa przeraziła nowa uchwała wspólnoty. Ta postanowiła sprzedać mieszkanie na poddaszu w przetargu, a pieniądze przeznaczyć na fundusz remontowy. Rodzina zostanie bez dachu na głową.

- Mam 52 lata, raczej nie wezmę kredytu, moje dochody są niskie. Nie sądzę żebym dostała, jakikolwiek – zauważa pani Edyta.

- Najbardziej jest mi żal rodziców, bo włożyli dużo, serca, pracy i pieniędzy, żeby wybudować to mieszkanie, a teraz nie wiadomo czy będą je mieli i jak to się wszystko skończy – mówi córka Oliwia.

- Włożyli taki wkład finansowy, no jak można… przecież państwo byli, widzieli, jak można krzywdzić w ogóle te osoby? Dlaczego oni mają nie wykupić mieszkania? Dlaczego mają być usunięci? – dziwi się jedna z mieszkanek kamienicy.

Przedstawiciele wspólnoty nie chcieli wypowiadać się przed kamerą. Poprosiliśmy o odpowiedź na nasze pytania mejlem. Oto fragment wyjaśnień zarządcy wspólnoty.

„Mieszkańcy będą mieli możliwość wzięcia udziału w przetargu organizowanym przez Wspólnotę Mieszkaniową. Nakłady poniesione przez najemców lokalu gminnego będą wycenione i rozliczone przez Wspólnotę Mieszkaniową. (...) Wspólnota Mieszkaniowa nie zaakceptowała wyceny przedstawionej przez najemców lokalu, ponieważ odbiega ona dalece od warunków rynkowych.”

ZOBACZ: Mieszkańcy biją na alarm. Setki ton odpadów, również chemicznych

Władze miasta zaskarżył uchwałę wspólnoty. Pani Edyta i pan Krzysztof też zamierzają walczyć w sądzie. W adaptację strychu włożyli przez lata wszystkie oszczędności.

- Nie zgadzamy się z tym głosowaliśmy przeciw i zaskrzyliśmy uchwałę do sądu, mamy nadzieję, że sąd ją uchyli. Uważamy, że ona jest społecznie niesprawiedliwa. Niech sąd sprawdzi dokumenty, zobaczy nakład, jaki ponieśli. Plan minimum, to aby odzyskali pieniądze, ale dobrze, żeby mogli tam mieszkać jak ich sąsiedzi, którzy nie pozwalają kupić tego mieszkania – mówi  Arkadiusz Filipowski z biura prasowego Urzędu Miasta Wrocławia.

- Oni nie wnieśli do tego mieszkania nawet pędzla ani litra farby, ani niczego. Tu się widzi tylko pieniądze, zarobek dla siebie. Mogą sobie mówić, że strych jest ich, ale nie jest ich mieszkanie – uważa pani Edyta.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX