Po śmierci rodziców nie dostała nic. Walczy z krewnymi o spadek

42-letnia pani Małgorzata i jej parter mieszkają na Mazowszu. Zajmują malutki lokal socjalny. Oboje są rencistami. Pani Małgorzata cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miała pięć lat.

- Trafiłam do rodziny zastępczej. Po paru latach dowiedziałam się od matki chrzestnej, że babcia na rozprawie zgłosiła, żebym trafiła do zakładu, ale wzięła mnie matka chrzestna. Została rodziną zastępczą – opowiada pani Małgorzata.

Mieszkała u rodziny zastępczej do 2019 roku. Nie wspomina tego czasu dobrze.

- Miałam indywidualne nauczanie w domu, nie wolno mi było nigdzie wychodzić, nie wolno mi było spotykać się z koleżankami, kolegami, dochodziło do bicia, że nie wolno mi się kąpać, że nie wolno mi prania zrobić – twierdzi.

- W 2019 nie wytrzymałam i spakowałam się. Poszłam do ciotki Baśki ze strony ojca, gdzie zostałam tak przyjęta, że moja własna siostra cioteczna, jak mnie tylko zobaczyła z walizkami, to chciała wezwać policję – dodaje pani Małgorzata.

ZOBACZ: Bój o… własny dom. Dzika lokatorka zajęła go na lata!

Kiedy kobiecie udało się usamodzielnić, postanowiła zacząć starania o spadek po swojej biologicznej rodzinie. Sądy wydały postanowienia, że spadek po ojcu i babci jej się należy.

- Siostra cioteczna mi powiedziała przed założeniem pierwszej sprawy, jak żeśmy próbowali rozmawiać, że co ja chcę, jak ja dostałam spłatę. Ja mówię: co ty do mnie mówisz, jak ja o żadnym spadku nic nie wiem. Niby te pieniądze wzięła matka chrzestna – mówi pani Małgorzata.

Jedziemy do miejscowości, gdzie mieszkają biologiczni krewni pani Małgorzaty. Chcemy zapytać, czy rodzina podzieli się majątkiem zgodnie z postanowieniami sądu. Okazało się jednak, że majątek dawno jest już podzielony.

- Roszczenie o zachowek przedawnia się po pięciu latach od otwarcia spadku, otwarcie spadku to jest data śmierci spadkodawcy. Niestety nie można po wielu latach, tutaj mówimy o kilkudziesięciu latach, dochodzić takiego roszczenia. Z pewnością spotkamy się z tym, że zostanie podniesiony zarzut przedawnienia – ocenia prawnik Katarzyna Pluta.

ZOBACZ: Szokujące sceny na cmentarzu. Dwa razy chowano zmarłą

Krewny pani Małgorzaty: Osoby, które się tym zajmowały, już nie żyją.

Pani Małgorzata: Ja zostałam pominięta, zostałam w mieszkaniu socjalnym. 

Kobieta: Proszę nas nie nękać, iść do sądu, sąd to rozwiąże.

Reporter: Ale pani ma wyroki, że należy jej się spadek po babci i po ojcu.

Krewny: Wszystko było spłacone. Wzięli to opiekunowie.

Pani Małgorzata: To proszę mi to udowodnić na papierze. Wszyscy, którzy to rozliczali już nie żyją i to jest problem.

Ale o takiej spłacie nic nie wie ojciec zastępczy pani Małgorzaty. Twierdzi, że wszystko przejęła biologiczna ciotka naszej bohaterki.

Reporter: Oni nam powiedzieli, że państwo dostaliście spłatę majątku, który pani Małgosia powinna dostać.

Ojciec: Jakie? Ona zabrała, ta Basia wszystko. Co ty p***, człowieku?

Pani Małgorzata: No tak powiedziały!

ZOBACZ: Ubezpieczył drona. Składka nagle wzrosła z 5 do 20 tys. zł!

- Tutaj może mieć miejsce dobra wola tych ludzi, jeżeli oni będą czuli się etycznie zobowiązani do tego, żeby zadośćuczynić pani Małgorzacie i wypłacić zachowek, to jak najbardziej taka sytuacja może mieć miejsce – mówi prawnik Katarzyna Pluta.

- Mam pretensje do rodziny. Jestem jedynaczką, też miałam ojca, też miałam matkę i też mi się coś należy. Czuję się okradziona, odrzucona, pozbawiona majątku, wszystkiego – podsumowuje pani Małgorzata.