Bronili działki przed PKP. Zdecydowana reakcja policji
Rodzina z Ełku została pozbawiona działki pod budowę linii kolejowej, a dokładnie: zbiornika retencyjnego. Małżeństwo się temu sprzeciwia, twierdzi, że pod oknami będzie miało ścieki z torów. Próbowało bronić nieruchomości, wówczas policja użyła siły.
Pan Wiesław mieszka z rodziną w Ełku. Do niedawna on i jego syn byli właścicielami działki w pobliżu torów kolejowych. Dziś są pozbawieni części swojej ziemi, która była w ich rodzinie od końca II wojny światowej.
Mężczyzna i jego syn zostali wywłaszczeni z nieruchomości na podstawie specustawy pod budowę linii kolejowej. W rzeczywistości powstaje tam zbiornik retencyjny.
- Zbiornik retencyjny, inaczej szambo, ścieki z torów. Kto jechał pociągiem, to wie, jakie jest załatwianie w toalecie… Wszystko leci na koła, koła roztrząsną, to później idzie w ziemię, a później z deszczem spływa na działkę – komentuje pan Wiesław.
- Z jednej strony tej działki mamy domek, z drugiej strony mamy drugi domek i w środku mamy tę działkę, którą nam zabierają pod to szambo, pod ten zbiornik. Nie wiem, jak my będziemy żyć dalej tak – dodaje pani Anna, żona pana Wiesława.
ZOBACZ: Oszustwo na domu modułowym. Straciła 300 tys. zł
Formalnie od 7 listopada 2022 roku działka jest własnością Skarbu Państwa w wieczystym użytkowaniu PKP PLK. 19 lipca tego roku doszło do siłowego przejęcia nieruchomości.
- Przyjechało 6 czy 7 radiowozów na naszą trójkę: mnie, żonę i syna – wspomina pan Wiesław.
To zapis rozmowy z egzekutorem i policją:
- Decyzja wojewody o ustaleniu lokalizacji linii kolejowej…
- Tu linia kolejowa? Pan chyba śmieszny jest.
- Proszę mnie nie obrażać, pan w tym momencie jest śmieszny, proszę wyjść stąd.
- Zostaną wobec pana zastosowane środki przymusu bezpośredniego.
- Nie, nie rozumiem.
- Wykonamy czynności, które umożliwią egzekutorowi wykonanie swoich prac.
- Panowie, po raz kolejny wzywam do opuszczenia nieruchomości. Będziemy wchodzić.
- Zabierajcie te ręce. Zobacz, nagraj, co policja robi, policjant mi uszkodził rękę.
ZOBACZ: Po śmierci rodziców nie dostała nic. Walczy z krewnymi o spadek
- Przydusili mnie kolanem, skuli kajdankami, potraktowali jak złodzieja, jak przestępcę, jak nie wiem kogo. I zostałem doprowadzony do radiowozu – opowiada pan Kamil, syn małżeństwa.
- Byliśmy potraktowani, jakbyśmy byli jakimiś zbiegami, kryminalistami, naprawdę. Tak policja potraktowała nas. Wtargnęli na naszą posesję, nie dość, że na tę, z której jesteśmy wywłaszczeni, to wkroczyli na drugą posiadłość – ocenia pan Wiesław.
- To był ciąg różnych zachowań i różnych działań, my nie oceniamy, w którym miejscu to się zaczęło, to się kończyło, tylko kontynuujemy rozpoczęte działania – informuje Agata Kulikowska de Nałęcz z Komendy Powiatowej Policji w Ełku.
Wszyscy troje zostali zatrzymani przez policję. W tym czasie działka została ogrodzona i przygotowana do prac budowlanych. Pan Wiesław mówi, że bronili tylko rodzinnej ziemi. Dziś nie może się pogodzić z tym, jak został potraktowany przez policję.
- Ściągali z płotu mnie na siłę, gazem po oczach, skuli w kajdany, wykręcali ręce. Mam prawdopodobnie złamaną rękę. Porwali spodnie, porwali bokserki, wyciągnęli mnie z własnej działki – wylicza.
ZOBACZ: Bój o… własny dom. Dzika lokatorka zajęła go na lata!
Poprosiliśmy o wypowiedź przedstawicieli urzędu wojewódzkiego i PKP Polskie Linie Kolejowe. Z przesłanych nam oświadczeń dowiadujemy się między innymi, że właściciele działki byli powiadamiani o kolejnych etapach postępowania, lecz nie brali w nim czynnego udziału, czyli nie odbierali pism, nie wnosili żadnych wniosków dowodowych, uwag i żądań. Tym samym pozbawili się możliwości wniesienia skargi do sądu administracyjnego.
- Dowiedziałem się o tym dokładnie 19 kwietnia, jak weszli na moją działkę i wycieli płot. Jestem człowiekiem schorowanym, wyjeżdżam często, nie ma mnie tygodniami. Zaczęliśmy pisać wszelkie skargi, pisma do prezydenta, wszędzie, do wojewody, na policję. Napisałem, że jestem w księdze wieczystej, płacę podatki, nie uznali tego – tłumaczy pan Wiesław.
Dotychczasowym właścicielom pozostaje teraz walka o godne odszkodowanie za odebranie działki. Rodzina jest przekonana, że dom stojący obok straci na wartości, a budowa zbiornika będzie uciążliwa.
- Nikt nie chciałby mieć pod oknem szamba. Nie wiem, jak to jeszcze będzie wyglądało, ale jak otworzę okno, może być różnie – podsumowuje pani Anna.