Walczy z samowolą budowlaną. Boi się o bliskich
Pan Maciej od roku próbuje powstrzymać proceder powstawania samowoli budowlanych w Cisowie w woj. zachodniopomorskim. W ubiegłym roku interweniowaliśmy właśnie w tej sprawie. Na odwet ze strony właścicieli nie trzeba było długo czekać. Już wtedy pojawiały się akty agresji wobec działalności pana Macieja, teraz tylko się nasiliły. Według pana Macieja do nękania niedawno przyłączyli się również lokalni urzędnicy, którzy po jednym z donosów wtargnęli do jego domu.
W Cisowie w województwie zachodniopomorskim byliśmy w ubiegłym roku. Wtedy pokazaliśmy najprawdopodobniej największe skupisko samowoli budowlanych w Polsce. Urzędnicy rozkładali ręce, a handel działkami rolnymi pod rzekomą budowę kwitł w najlepsze.
Maciej Bienert postanowił zahamować ten proceder. Niestety od roku odbija się to na jego najbliższych.
46-letni Maciej Bienert z żoną i sześciorgiem dzieci nad morzem mieszka od kilku lat. Rodzina prowadzi wynajem domków letniskowych. Działalnością społeczną państwo Bienertowie narazili się właścicielom sąsiednich samowoli budowlanych. Rodzina obawia się o swoje bezpieczeństwo, bo obelg i gróźb pod ich adresem nie brakuje.
ZOBACZ: Spłacał obce długi w ZUS. Nie pomogło nawet pismo z prokuratury
- Myśmy mieli cztery tysiące osób koczujących na ziemiach rolnych w samowolach budowlanych. To powodowało wielkie zagrożenie środowiskowe i dewastację tej wsi. Kiedy dowiedzieliśmy się, że to się ma rozrosnąć o kolejne dziesięć tysięcy osób, to wszystkim zapaliła się czerwona lampka. Każdy powiedział: stop - mówi pan Maciej.
- Nasza rodzina jest nękana, uporczywie nękana, w sposób kryminalny. Nasze dzieci były nagrywane, fotografowane i opisywane. Potem dochodziło to do nas, byliśmy tym szantażowani - dodaje pan Maciej.
- Ci ludzie nie są w stanie walczyć z urzędami, a więc najlepiej zwrócić się przeciwko osobom, które wskazały i zwróciły uwagę na ten problem. Byłem wyzywany od wszelakiej maści prostytutek. Od donosicieli, od ormowców. Były też groźby połamania i pobicia - mówi pan Mieczysław Kawa, mieszkaniec Cisowa.
Dzięki działalności m.in. pana Macieja nadzór budowlany obecnie prowadzi 146 postępowań dotyczących nadmorskich samowoli. Wydano już 7 nakazów rozbiórki. Pan Maciej twierdzi, że nie tylko właściciele samowoli postanowili się na nim zemścić. O nękanie oskarża też urzędników.
- Doszło to sytuacji, która jest skrajnie niepokojąca. Wójt postanowił, że rankiem w czasie wakacji, ma tutaj wjechać trzyosobowa ekipa z urzędu gminy z asystą policji. Wtargnęli podczas naszej nieobecności. W domu była tylko dwójka najstarszych dzieci - mówi pan Maciej.
Zofia, córka państwa Biernetów mówi, że obecna na miejscu pani psycholog pytała, czy boi się rodziców. - Nie wiedziałam, o co chodzi - przyznaje dziewczynka.
ZOBACZ: Od lat walczyli o drogę do domów. Pomogliśmy
Sprawę interwencji urzędników opieki społecznej próbowaliśmy wyjaśnić najpierw u wójta gminy Darłowo. Radosław Głażewski stwierdził, że kontrola odbyła się na prośbę wojewody. Następnie odesłał nas do GOPS-u w Darłowie. W gminnym ośrodku pomocy społecznej również nie udzielono nam informacji.
- Nie jestem upoważniona. Nie uczestniczyłam w postępowaniu. Działaliśmy na prośbę pana wójta z polecenia wojewody - usłyszeliśmy od zastępczyni kierownika GOPS-u Aleksandry Filipek. Nikt na miejscu nie był w stanie udzielić informacji na temat powodu podjęcia interwencji.
Dopiero z biura prasowego wojewody zachodniopomorskiego otrzymaliśmy pisemną odpowiedź. Czytamy w niej, że donos wpłynął od osoby, która w internecie oczerniała państwa Bienertów.
„W związku z tym, że sytuacja w rodzinie jest monitorowana przez GOPS w Darłowie, a informacja o sposobie załatwienia sprawy została przesłana do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, nie podejmowano przez zachodniopomorski urząd wojewódzki innych działań w tej sprawie” - przekazał Michał Ruczyński, rzecznik prasowy Wojewody Zachodniopomorskiego.
Groźby pod adresem państwa Bienertow nie ustają. Rodzina obawia się o swoje bezpieczeństwo. Dlatego zgłosiła sprawę do prokuratury.
- Tam są ludzie, którzy nienawidzą rodzin. Nie rozumieją tej sytuacji i tego, że oni sami do niej doprowadzili - podsumowuje pan Maciej.
*skrót materiału