Odcięci od świata. Tuż za bramą mają… betonowy płot
Państwo Stawiarscy z Dąbrowy Górniczej tuż za bramą do swojej posesji mają betonowy płot. Postawił go sąsiad, odcinając rodzinę od drogi. Stawiarscy tłumaczą, że jego działka obciążona jest służebnością przejścia i przejazdu do drogi publicznej. Mężczyzna nie zgadza się jednak z tymi zapisami, nie respektuje również prawomocnego wyroku sądu.
Państwo Stawiarscy z Dąbrowy Górniczej na skutek działań sąsiada znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Posesja, na której stoi ich dom, została właściwie odcięta od świata.
- Dojście do tej posesji było od ulicy Kolejowej 20. Działkę między nami a tą ulicą w 2015 roku zakupił pan Rafał Rybak. Zaczął tę działkę remontować i postanowił ją ogrodzić, zamykając wolne dojście do naszej posesji – opowiada Renata Daniel.
- Nigdy nie uniemożliwiłem nikomu tutaj przejazdu, ponieważ przejazdu tutaj nigdy nie było. Odbywał się od strony zachodniej, tak jak jest zapisane w postanowieniach sądowych. Z tego powodu też postawiłem tam ławę fundamentową pod bramę, proponowałem od wprowadzenia się pomoc w ustaleniu tej drogi, w utwardzeniu, pomoc prawną. Nawet sam zwróciłem się do urzędu, aby pomóc państwu Stawiarskim w uregulowaniu tej drogi – mówi Rafał Rybak.
ZOBACZ: Zdiagnozowano bardzo rzadką chorobę. Wyskoczyła przez okno szpitala
- Zawsze tam od ulicy wchodziłam między jednym a drugim budynkiem. I mąż z synem jeździli też, był spokój. Ale jak on kupił działkę, to później zaczął remontować i mówi, że chce przestawić bramę na swój koszt. A ja pytam: a gdzie pan tę bramę mi przestawi? W które miejsce? Nie powiedział mi. Tak mi zawracał głowę trzy dni. Wreszcie przestałam już do niego rozmawiać i mówię: porozmawiamy w sądzie, bo nie dojdziemy do porozumienia – twierdzi Halina Stawiarska.
Z aktu notarialnego działki kupionej przez pana Rafała Rybaka wynika jasno, iż jest ona obciążona służebnością w postaci dostępu do drogi publicznej. Mężczyzna twierdzi, iż ów zapis jest nieprecyzyjny i że nie było o tym słowa w księgach wieczystych.
- Kiedyś tu była jedna, cała działka od Kolejowej do Konopnickiej w 1930 roku. Dom był wybudowany w 1930 roku, więc to było jeszcze prawo ruskie. I tak naprawdę wszelkie uregulowania, jakie tutaj kiedykolwiek były, to są zaszłościami. Ci państwo według pierwszego zapisu mają i mieli dostęp do ulicy Konopnickiej i z tamtej strony zostało im to zagrodzone. Teraz korzystają, odkąd my się wprowadziliśmy, od ulicy Konopnickiej, bo tam mają 20 metrów – mówi Rafał Rybak.
Reporter: Ale tam też nie jest ich działka.
Rafał Rybak: Ale to też nigdy nie była ich działka, a to, że tu był pustostan przez osiemnaście lat, to też nie oznacza, że mogą wszyscy nagle rościć sobie prawo do posiadania tutaj przechodu, przejazdu.
ZOBACZ: Sprzedają okna, drzwi, bramy. Polują na zaliczki
Mimo że państwo Stawiarscy wygrali w sądzie z sąsiadem, to w dalszym ciągu nie mają legalnego wyjścia ze swojej posesji. Mężczyzna bowiem jak dotąd nie zastosował się do wydanego w lutym 2023 wyroku, zobowiązującego go do rozebrania płotu i udostępnienia przejścia.
- My nie zgadzamy się z tym wyrokiem. Aktualnie prowadzimy sprawę z naszego pozwu o to, aby unieważnić jakiekolwiek postanowienia przechodu, przejazdu czy służebności, które mogłyby dotyczyć naszej działki. Zaznaczam, że w momencie kupowania tej nieruchomości księga wieczysta w dziale trzecim była czysta, wolna od wszelkich służebności, zobowiązań – tłumaczy Rafał Rybak.
- Obecną ten pan twierdzi, że możemy wychodzić swobodnie ze swojej działki przez szczelinę, która ma około 30 centymetrów. Sądzę, że nawet pięcioletnie dziecko miałoby z tym problem. Na chwilę obecną korzystamy z nielegalnego przejścia przez drugiego sąsiada, odpinamy przęsło. To nielegalne, ale innej możliwości naprawdę nie ma. Ten sąsiad tutaj na razie nie zagląda. Gdyby i on zagrodził, to całkowicie zostalibyśmy pozbawieni wyjścia z posesji – mówi Renata Daniel.
Nie wiadomo, jak zakończy się ta sprawa.
- Pierwsza instancja wydała wyrok, że jest dojście do posesji, druga instancja wydała wyrok, że jest dojście do tej posesji i ten wyrok prawomocny wydano z klauzulą wykonalności. Pan Rybak twierdzi, że jest to wyrok nieprawomocny – zaznacza Renata Daniel.
Jak dotąd nie znalazł się żaden organ państwa, który byłby w stanie wyegzekwować prawomocny wyrok sądu.
- Policja powiedziała, że to jest teren prywatny, oni nie są w stanie pomóc, mamy zwrócić się do sądu. Czekamy do 25 sierpnia – będzie wizja lokalna z sądu i będziemy składali wniosek o przymuszenie pana Rybaka do wykonania nakazu sądowego – tłumaczy Renata Daniel.