Zbudowali trasę, ekranów brakuje
- Nasze życie stało się koszmarem. Przez 24 godziny na dobę słyszymy hałas – opowiada jedna z mieszkanek terenów przy zachodniej obwodnicy Łodzi. Nowy odcinek trasy S-14 funkcjonuje od miesiąca i dosłownie spędza sen z powiek okolicznym mieszkańcom. Wszystko przez brak ekranów dźwiękochłonnych.
- Jak patrzyliśmy na GPS, to trasa jest od naszego domu jakieś 250 metrów. Do tej pory była tutaj błoga cisza, a teraz nie da się funkcjonować normalnie – opowiada pan Tomasz.
- Ekrany są, ale w pewnym momencie się kończą. U nas jest o tyle problem, że droga idzie górą - i co z tego, że ten ekran jest postawiony, kiedy i tak dźwięk ponad ekranem się przenosi. Córka, która mieszka w Warszawie, przyzwyczajona do hałasu, obudziła się w sobotę i mówi: o Jezu, jak wy tu wytrzymacie… To jest reakcja osoby z dużego miasta – mówi jedna z mieszkanek.
- Całe osiedle Lublinek, kilkadziesiąt domów, jest wyeksponowane na hałas – dodaje inny z mieszkańców.
ZOBACZ: Dwie kopalnie i wielkie osuwiska. Cierpią rolnicy
Pani Joanna mieszka nieopodal trasy. Spokojnych chwil w swoim ogródku już nie ma. Dom miał być oazą spokoju na emeryturze, ale już nie będzie.
- Masakra, przechodzę za miesiąc na emeryturę, wróciłam na działkę po rodzicach i myślałam, że będę żyć w spokoju. Bóle głowy nasilają się, reakcja zwierząt też nie jest najlepsza. Ze stoperami w uszach raczej ciężko spędzić życie – komentuje.
Pani Anna też mieszka razem z rodziną nieopodal trasy. W pobliżu nie ma ekranów, więc hałas z drogi ekspresowej towarzyszy rodzinie 24 godziny na dobę.
- Teraz jest taki szum, że nie idzie spać. Dlaczego znalazły się te ekrany w innym miejscu, a nie ma ich tutaj, gdzie mieszkają ludzie? – pyta.
- Pani redaktor, absolutnie nie mogę się zgodzić z tezą, że ekranów nie ma. Są. Jeżeli chodzi o zasadność stawiania ekranów, my je budujemy nie w oparciu o ustawę o drogach, ale o ustawę o ochronie środowiska. Ta ustawa nakłada na nas taki obowiązek. Na etapie projektowania, przygotowania budowy to gdzie i jakie ekrany będą zastosowane, wynika z pewnej symulacji komputerowej, bo na etapie budowy drogi nie wiemy, jak droga będzie oddziaływała na środowisko – mówi Maciej Zalewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi.
ZOBACZ: Olbrzymi guz w ciele dziecka. Rodzice kontra szpital
Mieszkańcy interweniowali w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, ale usłyszeli, że nowych ekranów na razie nie będzie.
- Dostaliśmy odpowiedź, że projektant tak zaprojektował drogę, aby hałas nie był uciążliwy dla mieszkańców – twierdzi pan Tomasz.
- W rok po oddaniu drogi przystępujemy do przeprowadzenia analizy porealizacyjnej, która trwa pięć miesięcy. Jeżeli są wyniki analizy, gdzie są przekroczone normy, to wyniki te trafiają do marszałka województwa i to on decyduje, co ma zostać postawione – tłumaczy Maciej Zalewski z GDDKiA w Łodzi.
- My przez rok ogłuchniemy, wyprowadzą się wszystkie ptaki, wszystkie zwierzęta. Miało być cudownie i wspaniale, mamy autostradę – podsumowuje jeden z mieszkańców.
* Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi rozpoczął kontrolę w GDDKiA. Jeżeli WIOŚ stwierdzi przekroczenie dopuszczalnych poziomów hałasu, marszałek województwa łódzkiego podejmie stosowne działania administracyjne – zarządzi tzw. działania naprawcze.