Przed śmiercią zniknął z domu. Tajemnicza śmierć 17-letniego Sebastiana

Tajemnicza śmierć 17-letniego Sebastiana z Wrocławia. Chłopak wyszedł z domu we wtorek późnym wieczorem i niestety już nie wrócił. Następnego dnia napisał dziadkowi, że jest w szkole, zapewnił mamę, że będzie popołudniu. W piątek policja poinformowała rodzinę o odnalezieniu jego ciała w jednym z apartamentów. Jego bliscy próbują na własną rękę ustalić, jak zginął. Wskazują na pewien trop.

W poniedziałek 4 września 17-letni Sebastian z Wrocławia wyszedł z domu do pobliskiego sklepu. Chłopak o niczym nie informując rodziny, nie wrócił na noc domu.

- Wyszedł chyba po 22, mówił, że chciałby sobie kupić coś do picia. My poszliśmy z żoną spać, chociaż siedziałem chyba do 23:30. Rano dzwonię. Jeden raz, drugi – nie odbiera. Na SMSa „Gdzie jesteś?” odpowiedź, że „w szkole”. Nie wiem, gdzie nocował – opowiada Adam Mazurkiewicz, dziadek Sebastiana.

- We wtorek wtedy ostatni raz z nim rozmawiałam i powiedział wtedy „mamusiu, nie martw się, ja o 15:00 wrócę do domu, będę na ciebie czekał, jak wrócisz z pracy. I od tamtej pory telefon się urwał – mówi Agata Mazurkiewicz, matka Sebastiana.

- Później coś mnie tknęło, jak przyjechałem z pracy i sprawdziłem na Librusie, to jest szkolny, elektroniczny dziennik. Patrzę, a on tak jakby na jednej lekcji był, na drugiej go nie było, jedna był, na drugiej nie. I żona mi mówi, że do 18:00 wrócił. Czekamy – wspomina Adam Mazurkiewicz.

ZOBACZ: Przez formalności traci tysiące złotych miesięcznie

We wtorek 5 września bliscy po raz ostatni rozmawiali z Sebastianem. Rodzina chłopka łączy jego zniknięcie z wydarzeniami, które miały miejsce dwa dni wcześniej. Wówczas to miał on przyprowadzić do domu dziewczynę.

- Poprosił mnie syn, żeby po prostu przyszła, bo nie ma gdzie mieszkać, rodzice ją wyrzucili z domu i czy by mogła tę jedną noc przenocować. No to ja zgodziłam się, żeby był w tym domu, żeby nigdzie nie wychodził – tłumaczy Agata Mazurkiewicz.

- Przesiedzieli całą noc i chciała następną noc spędzić u nas w domu. Powiedziałem córce, żeby się nie godziła na takie rzeczy, bo nie wie, kto to jest. I ja też tej dziewczyny nie znałem, a Sebastian ją nie wiem, jak poznał, czy przez Internet, czy w ogóle gdzieś na ulicy. I się okazało w między czasie, że dziewczyna miała portfel wypchany znaczną gotówką – mówi Adam Mazurkiewicz.

ZOBACZ: Opiekuje się córką i wnukiem, a sama jest chora

Zaniepokojona rodzina powiadomiła o wszystkim policję. Mimo iż zgłosiła zaginięcie we wtorek, to poszukiwania zaczęły się dopiero w czwartek.

- To było we wtorek ale to zadzwoniłam i przyjechali do domu, spisali zeznania. W środę poszłam na komisariat. to pan był bardzo zajęty policjant, powiedział, że ma jakiegoś pana, co okradli go na 200 tys. zł. Formalnie przyjęli zgłoszenie o zaginięciu dopiero w czwartek – relacjonuje Agata Mazurkiewicz.

Zaraz po zaginięciu dziadek Sebastiana zamieścił w internecie apel, w którym prosił o informacje na temat wnuka. Mężczyzna otrzymał wiele telefonów, z których jednak niczego się nie dowiedział. W piątek  8 września w domu państwa Mazurkiewiczów pojawili się policjanci. Pokazali rodzinie zdjęcie chłopaka w celu identyfikacji i poinformowali, że został on znaleziony martwy.

-  Odbyła się sekcja zwłok. Jej wyniki nie potwierdziły przyczyny zgonu chłopaka. Nie ujawniono żadnych obrażeń na jego ciele. Nie ujawniono też śladów krępowania. Nie wykluczamy na obecnym etapie żadnej wersji przebiegu zdarzeń ani żadnej możliwości. W chwili obecnej oczekujemy też na wyniki badań toksykologicznych. Postępowanie zostało wszczęte z art. 155kk tj. nieumyślnego spowodowania śmierci – informuje Anna Placzek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

- Widziałam jego twarz. Z boku miał czerwone takie i mi się wydaje, że on był pobity. I jeszcze na szyi z boku miał odcisk jakiegoś, nie wiem czy sznurka czy czegoś. No na pewno nie był sam w tym apartamencie. Co sam wziął i się pobił? Nie mam pojęcia, skąd on się tam w ogóle wziął – podkreśla Agata Mazurkiewicz, matka Sebastiana.

ZOBACZ: Przez 7 lat szukali Polki. Przełom w Niemczech

Udaje nam się skontaktować z dziewczyną, która zdaniem rodziny chłopaka, jako jedyna może wiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Rozmowa nie trwa długo.

- Dzisiaj była u mnie policja i wszystko im powiedziałam, więc nie muszę się tłumaczyć osobom trzecim – powiedziała nam dziewczyna.

Bliscy Sebastiana niezależnie od ustaleń prokuratury, zapowiadają walkę o prawdę w sprawie jego śmierci.  

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX