Krzysztof wymknął się w środku nocy. Szukają go od miesięcy
Krzysztof Dymiński w środku nocy wymknął się z domu pod Warszawą. Dojechał do Mostu Gdańskiego w stolicy, wysłał rodzicom niepokojącego SMS-a i ślad po nim zaginął. Niedawno w sprawie pojawił się zwrot. Pojawiło się nagranie z mężczyzną łudząco podobnym do 16-latka.
Krzysztof Dymiński ma 16 lat. Mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości razem z rodzicami i bratem. Właśnie powinien rozpocząć drugą klasę liceum, ale nie ma go już od czterech miesięcy. Jego bliscy każdego dnia odchodzą od zmysłów i zastanawiają się, co się z nim dzieje.
Agnieszka Dymińska, matka zaginionego Krzysztofa: Pokój Krzysia, który właściwie wygląda tak jak w dniu, w którym wyszedł.
Reporter: Jeżeli jutro stanie w drzwiach, otworzy pani i co mu pani wtedy powie?
Agnieszka Dymińska: Że go kocham. I że się cieszę, że wrócił. Po prostu.
ZOBACZ: Wydali 250 tys. zł na remont domu. Wszystko przejmie były mąż
- Jak ma coś zrobić, to wszystko sobie przygotuje. Jeżeli to sobie zaplanował, to był w stanie zrobić to precyzyjnie. O godzinie 4:20 odjechał z przystanku w kierunku Warszawy – mówi Daniel Dymiński, ojciec Krzysztofa.
W sprawie pojawia się motyw nieszczęśliwej miłości.
- Zakochał się, ta miłość nie była jednak obustronna… W domu nie okazywał jednak niczego podejrzanego – zaznacza Anita Suchińska-Miszczuk, administratorka strony Gdziekolwiek Jesteś.
- Przed pierwszą zajrzałam jeszcze do Krzyśka pokoju. Nie wiem dlaczego. Weszłam do pokoju, pocałowałam go w czoło. Wtedy wydawało mi się, że śpi. Teraz z perspektywy czasu myślę, że nie. Wziął ze sobą na pewno taką różę, którą dostał od dziewczyny – opowiada Agnieszka Dymińska.
ZOBACZ: Wypadek na motorze, a później w karetce! Walczy w sądzie
Jest 27 maja tego roku. Około czwartej nad ranem Krzysztof wymyka się z domu. Komunikacją miejską przemieszcza się do Warszawy. Jedzie na Most Gdański. Chwilę później ginie po nim wszelki ślad.
- Wysyła z tego mostu informację: „Dziękuję, żegnajcie.” I potem telefon się wyłącza. Nie ma nagrania, które by potwierdzało, że Krzysiek rzeczywiście skoczył do Wisły, ale nie mamy też nagrania, że z tego mostu schodzi – tłumaczy Agnieszka Dymińska.
Po zaginięciu Krzysztofa w internecie zawrzało. W jego poszukiwania zaangażowały się setki osób. Zdaniem części z nich, chłopak miał być widziany nad morzem. Sygnały te ostatecznie nigdy się jednak nie potwierdziły.
- Był taki jeden Estończyk, który z daleka wydawał się bardzo podobny do Krzysia, ale okazało się, że to jest mężczyzna 30-letni narodowości estońskiej – wspomina Anita Suchińska-Miszczuk, administratorka strony Gdziekolwiek Jesteś.
- Dzisiaj odebrałam też taki telefon, bardzo wiarygodny według mnie, już go przekazałam policji. To są dla mnie te dowody, że jest szansa, że żyje. Ale to nie jest jeszcze dowód na 100 procent – zaznacza Agnieszka Dymińska, matka Krzysztofa.
ZOBACZ: Sąsiedzi zwęzili im drogę. Karetka nie przejedzie
Od czasu zaginięcia Krzysztofa jego ojciec regularnie przeczesuje Wisłę oraz jej brzegi. Bez skutku. Kilka tygodni temu w sprawie nastąpił jednak niespodziewany przełom. W internecie pojawił się film nagrany przypadkiem przez jednego z kierowców z Wielkopolski. Widać na nim człowieka łudząco podobnego do zaginionego Krzysztofa.
- Kości policzkowe, głęboko osadzone oczy, sposób chodu, sposób układania rąk. W mojej ocenie to jest Krzysiek. Jest bardzo podobny. Kochamy cię bardzo. Nie jest ważne, dlaczego wyszedłeś. Ważne jest, żebyś do nas wrócił – apeluje Agnieszka Dymińska.