Oszustka w lombardzie. Wielu poszkodowanych

Działdowo żyje aferą, jaką wywołała Irena K. Pracownica lombardu zaciągała pożyczki fałszując umowy i podając dane osobowe nieświadomych ofiar. Te nagle dowiadywały się, że są właścicielami… np. pianina, które zastawiły. Poszkodowanych może być nawet ponad sto osób.

- To nie jest pożyczka, tylko to jakoś pod lombard podchodzi. Wiadomość przyszła, że policja się ze mną skontaktuje i pytam, o co chodzi, a ona mówi, czy brałam pożyczkę, zastawiałam pianino – opowiada Magdalena Wółkiewicz z Działdowa.

Kobieta jest jedną z wielu osób, których dane osobowe zostały wykorzystane przez pracownicę lombardu. To właśnie pracownica wzięła  500 zł pożyczki pod zastaw pianina, którego pani Magdalena zresztą nie ma. Sprawa wyszła na jaw ponad miesiąc temu.

- Moje dane moje mogła mieć, bo 12 lat temu, jak urodził się syn, braliśmy chyba 300 zł, bo nam na wózek zabrakło. To ona mogła mieć i przetrzymywać te dane, prawda. PESEL się zgadzał, tylko adres i telefon się nie zgadzały – opowiada Magdalena Wółkiewicz.

ZOBACZ: Sebastian M. zatrzymany. Rodzina ofiar chce surowej kary

Poszkodowani to mieszkańcy Działdowa i ościennych powiatów. Na spotkanie z Interwencją przyszli tłumnie, ale przed kamerą tylko nieliczni zdecydowali się opowiedzieć swoje historie. Wyłania się z nich sposób działania oszustki, mieszkanki Działdowa – Ireny K.

- Moja żona się dowiedziała od pracownicy lombardu, że jest zadłużona Nie wiem, w jaki sposób pani Irena pozyskała jej dane osobowe. Jeszcze do tego, ta pani Irena, przedłużała mojej żonie pożyczkę, żeby żona się nie dowiedziała. Przez trzy miesiące żona zrobiła się najlepszym klientem do tego lombardu. Odsetki wpłacała. Jeżeli ona płaciła za to, to nikt do mojej żony nie przyjeżdżał – mówi pan Dariusz.

- Niby, że oddałam do lombardu laptopa córki i kredyt na 500 zł. Laptop jest w domu cały czas – zaznacza pani Iwona.

- Ponoć jestem poszkodowana, od czterech lata nie mieszkam w Polsce i właśnie napisano do mnie, że pani Irena wzięła na mnie pożyczkę. Mam zamiar iść na policję się dowiedzieć. Tak samo mój partner, bo ponoć też jest jego nazwisko na liście – dodaje Beata.

ZOBACZ: Choroba błyskawicznie postępuje. Kolejny cios zadał ZUS

Trwa śledztwo, Irena K. współpracuje z prokuraturą. Przyznała się do oszustwa. Poza sprawą kradzieży pieniędzy, pozostaje kwestia nielegalnego użycia danych osobowych, a także ich gromadzenia i przechowywania. Lombard swoje straty szacuje na około 100 tys. zł.

- Możemy powiedzieć o 30 osobach poszkodowanych. Przyjeżdżają osoby z odległych miejsc, i to nie jest tak, że dotyczy to tylko tego regionu. Jest kilkaset osób do przesłuchania.

Sprawa jest rozwojowa. Prokurator na wniosek policji zastosował niezwłocznie blokadę konta bankowego tej osoby i zostały zabezpieczone środki na rachunkach, nie mogę powiedzieć, jaka to jest kwota – informuje Helena Podgórska z Prokuratury Rejonowej w Działdowie.

- Jest 140 osób łącznie poszkodowanych, całkowicie – przekonuje pani Iwona, pracownica lombardu. Jak tłumaczy, tyle firma ma fałszywych umów pożyczek.  - Ona zrobiła to też na córkę, zięcia, ojca, na dwóch byłych mężów. Jest były policjant, na niego umowa. Jest żona byłego policjanta, jest żona innego byłego policjanta, więc… popłynęła. Chciałam wszystkich uspokoić, że nie będziemy jako firma rościć od tych osób żadnych kosztów, żadnych pieniędzy, żadnych sprzętów. Mogą być spokojni – zaznacza.

ZOBACZ: Urzędnicy zlecili mu wycięcie drzew. Były pod ochroną!

Sprawą oszustwa Działdowo żyje od ponad miesiąca, plotki i spekulacje dotyczą liczby oszukanych osób, przywłaszczonej kwoty i motywów działania oszustki. Niektórzy mieszkańcy dysponują pełną listą klientów Ireny K. –  są na niej prawdziwi i wymyśleni pożyczkobiorcy. Kto je ujawnił, kto je rozsyłał? Chcieliśmy o tym porozmawiać z Ireną K. przed kamerą, ale nie wyraziła zgody.

Reporterka: Wiele z tych osób, które są poszkodowane, to pani znajomi, pani ich zna i pani im takie numery zrobiła?

Irena K.: Zrobiłam, wiem, przyznałam się do tego, dlatego czekam na zakończenie sprawy.

Reporterka: Pracując w innych firmach pani pobierała te dane, przechowywała i potem z nich skorzystała.

Irena K.: Tylko do żadnego nazwiska PESEL nie pasował, numer dowodu nie pasował.

Reporterka: A dlaczego pani to zrobiła?

Irena K.: Ja nie muszę przed panią się akurat... Powiedziałam prokuratorowi i to wszystko.

Reporterka: Nie jest pani tak trochę wstyd po ludzku?

Irena K.: Jest.

- Działała przez dwa i pół miesiąca. Ona się zatrudniła u nas po to, żeby kraść, nazwijmy rzecz po imieniu. Myślę, że już wiedziała, co będzie robić, że się do tego przygotowała – uważa pani Iwona, pracownica lombardu.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX