Michał zaginął po imprezie. Do domu miał 500 metrów

Michał Delewski ma 21 lat. Mieszka w Warszawie, od lat ma tam stałą paczkę przyjaciół. To w ich towarzystwie spędził wieczór 10 marca. Około pierwszej w nocy wyszedł do domu, do pokonania miał 500 metrów. Nigdy jednak nie dotarł na miejsce. Trop urwał się na Moście Północnym, gdzie Michała zarejestrowała kamera monitoringu. To, co wydarzyło się później, pozostaje tajemnicą.

Michał Delewski z Warszawy ma 21 lat. Studiuje budownictwo na stołecznej Politechnice. Pochodzi z dzielnicy Bielany. Od lat ma tam stałą paczkę przyjaciół. To w ich towarzystwie spędził marcowy wieczór.

Jest 10 marca tego roku, piątkowy wieczór. Michał bawi się z przyjaciółmi na imprezie urodzinowej jednego z nich. Około pierwszej w nocy wychodzi do domu. Do pokonania ma niecałe 500 metrów. Nigdy jednak nie dociera na miejsce.

- O 2.16 dzwoni jego telefon. Odzywa się jakiś nieznajomy głos i mówi, że właśnie znaleźli plecak Michała na Moście Północnym - mówi matka zaginionego Michała, Marta Delewska.

- Nic nie świadczy o tym, że coś się z tym plecakiem szczególnego działo - mówi podinsp. Elwira Kozłowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa V. W środku znaleziono rzeczy osobiste Michała: portfel z dokumentami, dowód osobisty, kartę, legitymację studencką.

ZOBACZ: Przez 7 lat szukali Polki. Przełom w Niemczech

Kamera monitoringu miejskiego nagrała Michała, gdy stał na moście po godzinie pierwszej w nocy. Potem urządzenie odwróciło się. To, co stało się później, pozostaje tajemnicą.

Reporter: Tego, co stało się potem, po prostu nie wiemy.

Podinsp. Elwira Kozłowska: Nie wiemy. Mamy tylko ten ostatni moment, jak stoi oparty o barierki.

- Wychodząc z klatki, kierował się w stronę domu. A Most Północny jest zupełnie w inną stronę - wskazuje pani Marta Delewska.

W noc zaginięcia Michała policja rozpoczęła poszukiwania na Wiśle. Do dziś nie udało się jednak odnaleźć ciała chłopaka. Kilka tygodni temu, jego bliscy postanowili szukać również na własną rękę. W tym celu połączyli siły z ojcem Krzysztofa Dymińskiego - 16-latka, który dwa miesiące po Michale zaginął w bardzo podobny sposób.

- Nie sądzę, żeby Krzysiek i Michał się znali, natomiast nie wiadomo, co się stało w pewnym momencie - mówi Daniel Dymiński, ojciec zaginionego Krzysztofa.

- Michał stał przy barierce tak, jakby na coś czekał. Krzysztof podobnie. Czasami zastanawiałam się nad jakąś sektą. Że może obaj wpadli w czyjeś szpony - mówi pani Marta Delewska.

ZOBACZ: Wybudowali dom, ale się nie wprowadzą. Od czterech lat czekają na wodę

Pan Daniel Dymiński co weekend pływa łódką po Wiśle. - Staram się wykluczyć, że tu po prostu go nie ma - tłumaczy.

- Krzysiu, kochamy cię, bardzo prosimy, wróć do nas, jeżeli oglądasz ten program, kochamy cię: mama, tata i twój brat Patryk - dodaje ojciec zaginionego Krzysztofa.

- Misiu, jeżeli żyjesz, kochany, wróć, proszę. Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie. Albo chociaż daj znać, że żyjesz - apeluje Marta Delewska.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX