Na zimę bez ogrzewania i ciepłej wody. Skandal w Gdańsku
Szokujące zaniedbanie w Gdańsku. Lokatorzy jednego z budynków żyją bez dostępu do ciepła i ciepłej wody. Wszystko przez zepsuty piec. Choć budynek należy do miasta, urzędnicy nie kwapią się z pomocą. Mijają kolejne dni, a temperatura w mieszkaniach jest coraz niższa. Ludzie ratują się ogrzewaniem elektrycznym i drżą przed rachunkami za prąd.
Lokatorzy starego, drewnianego baraku w Gdańsku są rozgoryczeni. Mieszkają tu nawet ponad czterdzieści lat i walczą z wieloma przeciwnościami losu. Teraz jednak najbardziej obawiają się nadchodzącej zimy i braku ogrzewania w budynku.
- Jest fatalnie, bo nie grzeją. Myjemy się w miseczce, ochlapujemy się, bo to nie jest mycie. Wszystko przez to, że nie ma ciepłej wody. Żyję na 33 metrach, a miesięcznie płacę 1220 zł – opowiada jedna z mieszkanek.
- Ze wszystkim razem, śmieci, woda, płacę 1800 złotych. Nie są to tanie mieszkania – dodaje kolejna.
- Mam trzynaście stopni w domu, podgrzewam dopiero wieczorem, bo kto za mnie zapłaci później rachunek za prąd – zauważa kolejna.
ZOBACZ: Po pożarze sali weselnej zaoferował pomoc. Ludzie zaczęli słać ostrzeżenia
Większość lokatorów baraku to byli pracownicy zakładu naprawczego taboru kolejowego. Dostali zakładowe mieszkania i sami je remontowali.
- Wstawiłem swoje okna, cały dach zrobiłem na swój koszt, pokryłem papą. Cały remont zrobiłem: łazienkę, kanalizację, wodę, wszystko – przyznaje jeden z lokatorów.
- Dostaliśmy jedną wielką salę, żeby z tego zrobić mieszkanie. I te mieszkania każdy sobie zrobił, ale potem nie było chętnego do malowania, sami sobie z lokatorami malowaliśmy korytarz. Jak został pomalowany, tak do tej pory taki jest - opowiada mieszkanka.
- Rano wstaję o 3:15 do pracy, bo chodzę do stoczni, to myszy, szczury latają, wstyd! A płacę 1300 zł za 36 metrów. W jednym miejscu łazienka, w drugim WC. 1300 złotych za 36 metrów – dodaje inna.
ZOBACZ: Prowadzą rodzinny dom dziecka i walczą z dziką lokatorką
Lokatorzy nie mogą wykupić mieszkań. Czynsze są podwyższane co roku, a kompleksowych remontów brak.
- W 2019 roku wprowadzono w Gdańsku zakaz wykupu mieszkań przez mieszkańców. Skoro miasto nie pozwala wykupić, to powinno zadbać o to, a nie zmieniło się tu zupełnie nic. Pieniądze z czynszów idą do jednego worka, do Gdańskich Nieruchomości. Tam się rozpływają. Powinny zostać przeznaczone na remonty, ale tak nie jest – zauważa Przemysław Majewski, radny miasta Gdańska.
Trudne warunki mieszkaniowe to jedno. Kilka tygodni temu okazało się, że w baraku przestał też działać piec. Kotłownia jest zamknięta, a ludzie nie mają ogrzewania i ciepłej wody.
- Dali nam po grzejniku i myśleli, że to sprawę załatwia, a tak nie jest. Ze mną mieszka wnuczka niepełnosprawna, to oddałam ją do mojej mamy, bo była wiecznie chora – mówi lokatorka baraku.
- Ci ludzie już trzy tygodnie temu mówili, że piec nie działa i przez dwa tygodnie nic się nie zmieniło. Tydzień temu przyjechałem i tego samego dnia ze strony jednostki miejskiej, która jest za to odpowiedzialna, pada informacja, że w ciągu kilku dni piec będzie naprawiony. Mija tydzień, piec dalej nie działa – opowiada Przemysław Majewski, radny Gdańska.
- Przyjechali, powiedzieli, że piec jest popsuty i się go nie naprawi. Trzeba wymienić na nowy, ale nie mają pieniędzy. Były letnie miesiące, kiedy jest czas na remont, na sprawdzanie, na wymianę – słyszymy od jednej z mieszkanek.
ZOBACZ: Szczątki w ziemi, a groby zlikwidowane. Nie taka była umowa
Lokatorzy są bezradni, dlatego postanowili poprosić o pomoc nas. Interweniowaliśmy w Gdańskich Nieruchomościach. W odpowiedzi mailowej otrzymaliśmy zapewnienie o szybkim rozwiązaniu problemów.
„W ubiegłym tygodniu podpisaliśmy umowę na naprawę kotłowni gazowej wraz ze stacją demineralizacji wody, co spowoduje przywrócenie ciepłej wody oraz ogrzewania w budynku.
W najbliższym czasie wykonamy przegląd roczny budynku. Dopiero wtedy będziemy mogli określić kolejne plany remontowe” – napisała Joanna Rolska, referent ds. komunikacji Gdańskich Nieruchomości.
- Pragniemy godnych warunków do mieszkania, ciepła woda przede wszystkim i ciepło, żeby nam się nie stała żadna krzywda, żadna tragedia. Bo tu grozi pożarem, zawaleniem, my się boimy tu spać - alarmuje lokatorka.