Wynajmuje mieszkania i je demoluje. Właściciele ostrzegają
Kobieta z dzieckiem wynajmuje mieszkania na Śląsku i po pewnym czasie przestaje za nie płacić. Gdy cierpliwość właścicieli się kończy, 31-latka demoluje lokal i wychodzi. Powoduje straty sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Pani Iwona z Zabrza twierdzi, że jest ofiara nieuczciwej najemczyni. Kobieta z dzieckiem wynajęła od niej mieszkanie, zniszczyła je i uciekła.
- Całe mieszkanie było wyremontowane. Dałam ogłoszenie o jego wynajęcie, przed podpisaniem umowy spotkałam się z nią. Ładnie wyglądająca, zadbana kobieta w wieku 31 lat. Nie miała problemu z pieniędzmi na kaucję. Na czynsz do przodu dała od ręki. Sama przyszła, tłumaczyła, że wcześniej wynajmowała od jakiejś pani, która sprzedaje mieszkanie – opowiada Iwona Sośniak.
ZOBACZ: Wykańczają ich dopłaty do ciepła. Winne podzielniki?
Pani Sylwia z Gliwic wynajęła swoje mieszkanie tej samej kobiecie w lutym 2021 roku.
- Mieszkanie było w dobrym stanie, ponieważ wyremontowaliśmy je. Kupiliśmy nowe panele, nowe drzwi i gładzie, wszystko. W 2021 roku trafiła do nas. Podpisaliśmy umowę okazjonalną u notariusza. Pieniądze miała na wynajem, na wszystko, więc przyszła do mieszkania. Wszystko było w porządku. Widziała, do jakiego czystego mieszkania wchodzi. Podatek odprowadzaliśmy co miesiąc, bo chciałam, żeby wszystko było legalnie, tak jak trzeba było – wspomina Sylwia Stankiewicz.
Jak tłumaczy, umowa została podpisana na rok.
- Za 1200 zł puls 1200 zł kaucji. No i co miesiąc normalnie płaciła rachunki. Wszystko było w porządku. Problemy się zaczęły, jak przyszło do zapłaty za ogrzewanie. Przyszedł rachunek 1800 zł. Ja mówię: Boże, za co? No i potem się zaczęło. Jeden miesiąc nie płaciła, drugi nie płaciła. No i w lipcu, jak byliśmy na wakacjach, 24 lipca dostałam wiadomość, że zdewastowała mi mieszkanie i wyszła po prostu. Usiadłam na podłodze i płakałam, bo wiem, ile mnie to kosztowało – mówi pani Sylwia.
ZOBACZ: Śmierć po porodzie w Kołobrzegu. Relacje innych pacjentek szokują
Lokatorka zostawiła mieszkanie otwarte i uciekła. W tym samym dniu, 24 lipca 2022 roku, trafiła z ogłoszenia do mieszkania pani Iwony w Zabrzu.
- Podpisaliśmy umowę u notariusza. Dała adres mamy, w razie gdyby wydarzyła się jakaś sytuacja, to ma gdzie wrócić. Generalnie nie były to duże pieniądze, bo 1000 zł odstępnego było minus podatek. To myślę około 900 zł to było. Na początku było dobrze, wręcz naprawdę bardzo dobrze. Wszystko było w porządku. Potem zaczęły się problemy. Zaczęła mi w ratach płacić. Tłumaczyła tym, że ona to zapłaci, bo nie ma dla niej problemu, bo nie są to dla niej duże pieniądze – opowiada Iwona Sośniak.
Jak tłumaczy, doszło do tego, że mimo starań przez trzy miesiące nie mogła wejść do mieszkania.
- Co umówiłam się i przyjechałam, to nagle musiała pojechać do mamy, nagle do pracy. Wujek, dziadek chory i jechała do hospicjum niby. Później jakieś spóźnione wakacje. Były rożne bzdury. Wysłałam jej wypowiedzenie umowy listownie. Unikała spotkania, nie mogłam jej zobaczyć i nawet przez telefon przestała już ze mną rozmawiać. W końcu z policją weszłam do mieszkania i zobaczyłam, że wszystko jest rozwalone, dosłownie. Kuchnia, która kosztowała kilka tysięcy, została porysowana, łazienka jest cała zniszczona. Mały pokój, duży, wszystko rozwalone - ściany, sufity - dodaje pani Iwona.
ZOBACZ: Kupili mieszkanie. Teraz boją się dawnej właścicielki
Pani Sylwia i pani Iwona wynajęły swoje mieszkania na podstawie umowy okazjonalnej potwierdzonej u notariusza. W takiej umowie musi być wskazany adres osoby, do której najemca wyprowadzi się w przypadku niespełniania warunków umowy. Nieuczciwa najemczyni wskazała adres swojej matki. Kobieta na widok reporterki i pani Iwony zaczęła uciekać. Porozmawialiśmy z jej matką.
Reporterka: Chodzi o mieszkanie, które zdewastowała pani córka. A wyście w tym mieszkaniu byli.
Matka: Tak, ale miała córka z panią się skontaktować.
Pani Iwona: Nie skontaktowała się. Dzisiaj ją widziałam. Ucieka, śmieje mi się w twarz. Nie wiem, czy pani sobie zdaje z tego sprawę…
Matka: Co ja mam zrobić? Ona jest dorosła.
Pani Iwona: Ale wie pani, że to nie jest pierwsze mieszkanie?
Matka: Wiem.
Pani Iwona: To dlaczego pani podpisuje jej i daje pani za nią rękę ? Ona mi zniszczyła mieszkanie na 50 tys. zł.
Reporterka: Po pierwszym zniszczeniu nie powinna pani poręczyć, jak zapisano w umowie u notariusza, że się może wyprowadzić do pani, prawda?
Matka: No, nie powinnam poręczyć. To ja wiem, że ten błąd po prostu zrobiłam.
Pani Iwona złożyła sprawę do prokuratury. Postępowanie jest w toku. Kobieta ma nadzieję, że prawo będzie broniło właścicieli mieszkań, a nieuczciwa najemczyni zapłaci za ogromne zniszczenia.