Walczy z firmą spedycyjną. Chodzi o ogromną kwotę

38-letni pan Dawid prowadzi warsztat samochodowy w Wąsowie w Wielkopolsce. Usługi transportowe miały być dla niego szansą na rozwój działalności. Jednak przez nieuczciwą firmę spedycyjną prawie zbankrutował. Od ponad roku walczy o 120 tys. złotych za wykonane transporty swoim tirem. Leasing za ciężarówkę go pogrąża.

- Na początku było bardzo w porządku. Bardzo miła pani Ewelina, nie było żadnych problemów do momentu, kiedy kolega nie wycofał swoich dwóch aut z firmy, żeby pani Ewelina już nie prowadziła ich. Wtedy doszło do tego, że przestała płacić jemu i mi.

To była córka właściciela firmy i była spedytorem. Ona wydaje mi się, że ogólnie zarządzała tą firmą, bo i przelewy robiła – opowiada Dawid Przybylak.

ZOBACZ: Dowiedzieli się, że miasto chce ich sprzedać z kamienicą

Wszystkie zlecenia przekazywała panu Dawidowi Ewelina F., córka prezesa firmy spedycyjnej. I choć kilka miesięcy temu to ona podpisała się pod protokołem spłaty zaległych faktur, dziś twierdzi, że była tylko pracownicą i nie ma nic wspólnego z firmą, której prezesem był jej ojciec.

- Firma działa od 2016 roku, przynajmniej tak jest w KRS-ie napisane. Z działań komorniczych wychodzi, że firma praktycznie nie ma nic, więc wydaje mi się, że to było celowe działanie. Gdzieś około 32 faktur nadal czeka do opłacenia. Łączna kwota do zapłaty to około 120 tys. złotych. Brak płynności dla takiej małej firmy, to jest jak nóż w plecy – ocenia Sylwia Przybylak, siostra pana Dawida.

- Nie było na leasingi, nie było na jedzenie, na opłaty. Błagałem, prosiłem w smsach: proszę, przelej mi pieniądze, to napisała: nie musisz błagać, przecież to są twoje pieniądze. I do dziś dnia ani złotówki. Półtora roku – mówi łamiącym głosem Dawid Przybylak.

- Ona mieszka z tatą pod jednym dachem i z tego, co mówiła, wcześniej też mieszkała z tatą pod jednym dachem. To jest niemożliwe i nierealne, że ona próbuje się od tego odciąć, jeżeli ona robiła tam jako spedytorka. Czemu mówi, że nie ma z tym nic wspólnego, jak ona wszystko wie – dodają Sylwia i Paweł Wyrembakowie, którzy również czują się poszkodowani.

Pani Sylwia i pan Paweł współpracowali z Eweliną F. pół roku. Twierdzą, że kobieta nie zapłaciła im 27 tysięcy złotych za wykonane transporty.

- Namawiała nas, żebyśmy otworzyli własną działalność. Średnio to nam trochę wyszło. Bokiem. Na początku nie było żadnych problemów, było wszystko pięknie, ładnie. Później z czasem były problemy z płatnością. Z każdą fakturą było jednak coraz dalej, coraz dłużej odwlekanie – mówią państwo Wyrembakowie.

Firma spedycyjna wynajmowała wirtualne biuro w Krakowie. Jak się okazuje, zalega z opłatami za wynajem za trzy miesiące. Razem z panem Dawidem udaliśmy się pod adres wskazany do korespondencji. Partner Eweliny F. obiecał, że przekaże spedytorce naszą prośbę o kontakt.  

ZOBACZ: Bój o dostęp do jeziora. Burmistrz sprzedaje ziemię

Pan Dawid z siostrą czekali na Ewelinę F. kilka godzin i się doczekali. Kobieta nie chciała im powiedzieć, z kim powinni się kontaktować w sprawie pieniędzy:

Pan Dawid: Pani Ewelino, niech mi pani spojrzy w oczy…

Ewelina F.: Proszę wziąć ten telefon. Nie mamy o czym rozmawiać.

Pani Sylwia: Ale wszystkie faktury były podpisywane przez panią

Ewelina F.: Dzwonię na policję.

- Do tej pory są problemy finansowe, bo auto stoi półtora roku. Tak po lokalnych firmach tylko robiłem usługi, a leasing trzeba było płacić. 7 tysięcy zł co miesiąc. Jakoś tam się podniosłem dzięki rodzinie i znajomym, ale jest ciężko – przyznaje zrozpaczony Dawid Przybylak.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX