Bezduszne przepisy. Musi pracować, by przeżyć, ale traci szansę na zasiłek

Bezduszne przepisy i kobieta, której odmówiono przyznania świadczenia pielęgnacyjnego z tytułu opieki nad osobą niepełnosprawną. Wszystko dlatego, że  przyznała, iż czekając na przydzielenie zasiłku, dorabia przez kilka godzin w tygodniu, aby mieć za co żyć…

Pani Monika i pan Adam z Pruszkowa są małżeństwem od 30 lat. Wychowują 15-letnią córkę Olę. Półtora roku temu ich spokojne życie przerwała choroba - panu Adamowi pękł tętniak mózgu. Guz nie dawał wcześniej żadnych objawów.

- Było to około godziny 10 rano. Powiedział, że idzie się wykąpać i wychodzi. Akurat byliśmy z siostrą zakonną umówieni. Miałam dzieci z domu dziecka na wakacjach u siebie. Powiedziałam: „Adaś wychodzisz?” Cisza, ale wodę słychać. Otworzyłam drzwi, mąż leżał pod prysznicem, praktycznie nieprzytomny, zwinięty – wspomina Monika Frączak.

ZOBACZ: Stracił prawo jazdy, bo pijany kierowca podał jego dane!

Pan Adam cudem przeżył. Niestety skutki wylewu są bardzo poważne: 54-latek ma zaniki pamięci krótkotrwałej. Zapomina, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej, ma problemy z logicznym myśleniem.

- Pan profesor, który operował, powiedział, że nie widział takiego rozległego wylewu. Praktycznie nie dawali szans na przeżycie – opowiada Monika Frączak.

- Pan Adam po tej operacji jest ciężko chory. Teoretycznie on nie wygląda, bo on sam funkcjonuje, zrobi sobie jedzenie, ale trzeba go pilnować jak dziecko – dodaje Katarzyna Płukarska, przyjaciółka rodziny.

Przed udarem pan Adam pracował jako kierowca. Nie był zatrudniony na umowę o pracę i z tego powodu nie otrzymuje dziś renty. Chory wymaga ciągłej opieki, więc pani Monika nie może mieć stałej pracy.

- Nie ma innej możliwości. W każdym dokumencie jest napisane, że mąż musi mieć opiekę 24-godzinną osoby drugiej – podkreśla.

- Wchodzi na przykład tata do mnie do pokoju i pyta czy jego mama żyje. Mówię mu, że nie. Mija dziesięć minut i pyta znowu o to samo – opowiada Ola, córka pani Moniki i pana Adama.

ZOBACZ: Poręczyli kredyt. Dziś to oni mają problem, a nie dłużnicy

Pani Monika we wniosku o świadczenie pielęgnacyjne opisała ich trudną sytuację finansową. Tłumaczyła urzędnikom, że czekając na przyznanie zasiłku, aby mieć za co żyć, kilka razy w tygodniu wychodzi odbierać znajomym dzieci lub pomóc przy osobie starszej.

- Córka jest emocjonalnie bardzo związana z tatą, uczy się zdalnie w domu. Jak ja wychodzę z domu, to jest córka – tłumaczy Monika Frączak.

- Samorządowe Kolegium Odwoławcze stanęło na stanowisku, że aktualne przepisy prawne, podkreślam aktualne przepisy prawne, wykluczają, by ubiegać się o świadczenie pielęgnacyjne jednocześnie kontynuując zatrudnienie. I tutaj jeden organ ani drugi nic nie mogły zrobić, bo są związane zasadą legalizmu obecną w konstytucji i w kodeksie postępowania administracyjnego – mówi Tomasz Podlejski, prezes SKO w Warszawie.

- W naszej ocenie sytuacja rodziny jest rzeczywiście bardzo trudno. Natomiast niestety w świetle obowiązujących przepisów prawa i w świetle wykładni, o jaką sami wystąpiliśmy do ministerstwa, musimy literalnie kierować się zapisami ustawy o tym świadczeniu – dodaje Marta Nawrocka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pruszkowie.

ZOBACZ: To miała być prosta sprawa spadkowa. Sąd pomylił imiona

Sytuacja pani Moniki nie mieści się w przepisach – osoba, która stara się o przyznanie świadczenia pielęgnacyjnego nie może pracować – jak twierdzą urzędnicy: nawet dorywczo. Aktualnie wszystkie zasiłki rodziny to 1200 zł miesięcznie.

Reporterka: Pani Monika w momencie, kiedy otrzyma takie świadczenie, zrezygnuje z pracy. W tej chwili nie może zrezygnować. Ustawodawca nie przewidział takiej sytuacji?

Tomasz Podlejski, prezes SKO w Warszawie:  Absolutnie. Nie ma żadnej klauzuli generalnej, która dałaby jakiś luz decyzyjny i stworzyła taką możliwość furtki na tę sytuację, o której mówiła pani redaktor.

*Urzędnicy tłumaczą, że już od stycznia ma być przyznawany nowy zasiłek tzw. świadczenie wspierające, które będzie korzystniejsze dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami. Pani Monika i tak złożyła odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Liczy, że otrzyma zaległe świadczenie.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX