Dramat rodziny. Osierociła dziewięcioro dzieci
Pani Monika po odejściu od męża kupiła i remontowała dom dla dziewięciorga swoich dzieci. Jej plany i marzenia przerwały dramatyczne wydarzenia sprzed kliku miesięcy. 44-latka doznała zawału serca i zmarła. Teraz ciężar wychowywania dzieci spadł na babcię. Rodzina ma jeden cel: dokończyć remont budynku.
44-letnia pani Monika pięć lat temu kupiła zrujnowany dom w Jeleniowie w województwie świętokrzyskim. Samotna matka chciała go wyremontować dla swoich dziewięciorga dzieci. Dziś to marzenie chcą spełnić jej dzieci i rodzina.
- Mama przychodziła z pracy niekiedy o 7:00, 12:00 w nocy i zawsze na nią czekaliśmy. Bardzo dużo serca włożyła w ten dom i to będzie największa pamiątka dla nas po niej. My byliśmy dla mamy najważniejsi i mama tak samo była najważniejsza dla nas. Kubę i Mikołaja próbujemy zabierać gdzieś, by tak dużo o tym nie myśleli, bo gdyby siedzieli w domu, to by płakali cały czas – mówi Agata, córka pani Moniki.
- Myśleliśmy że nareszcie trochę odpocznie, będzie szczęśliwa. Nie zdążyła – podkreśla pani Elżbieta, mama pani Moniki.
ZOBACZ: Tragiczny finał ciąży. Winią lekarzy
Pani Monika zamieszkała w domu, kiedy chciała się rozwieść i uciec od męża. Chciała stworzyć bezpieczne miejsce dla rodziny.
- Ona dużo ukrywała przed ludźmi, wstydziła się tego. Podjęła sprawę na policji o znęcanie się nad nią, rodziną – tłumaczy pani Wioleta, siostra pani Moniki.
- Pił, odkąd tylko pamiętam, cały czas i nic poza piciem nie wiedział – mówi Agata, córka pani Moniki, a syn Kacper dodaje: - Powiem wprost: znęcał się nad mamą, znęcał się nad nami, jak byliśmy mniejsi.
Pani Monika pracowała nocami i dzięki wsparciu rodziny oraz ludzi dobrej woli zaczęła remontować dom. Niestety w sierpniu ubiegłego roku realizację jej marzeń nagle przerwała choroba. Pani Monika poczuła się źle, zemdlała i z rozległym zawałem trafiła do szpitala.
- Mieliśmy cały czas nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Jak żeśmy jechali, miała odruchy, gdy oczy otworzyła, poruszyła nogą, myśleliśmy, że wyjdzie z tego – wspomina pan Janusz, brat pani Moniki.
ZOBACZ: Chciała odzyskać garaż, stanie przed sądem
Po kilkutygodniowej walce 23 września pani Monika zmarła. Opiekunem prawnym nieletnich dzieci została 69-letnia babcia. A wspiera ją w wychowywaniu rodzeństwo zmarłej pani Moniki.
- To był najgorszy dzień, jaki mógł być. Jeden wielki pisk, wrzask, płacz, przytulanie i to nawet nie pomagało – opowiada pani Edyta, siostra pani Moniki.
- Wracają dzieci pamięcią, że „mama to tak, a mama tak”. Najgorsze były pierwsze święta Bożego Narodzenia. Ciężko było usiąść do stołu, ten pusty talerz… Córka Ewa, która zawsze była z nią w kuchni, starała się robić to samo co mama. Nawet zrobiła te same placki, które Monika robiła na święta – mówi pani Wioleta, siostra pani Moniki.
ZOBACZ: Dzicy lokatorzy dewastują ich dom. Nie pomógł nawet wyrok
Wciąż potrzeba dużego wsparcia finansowego, by dokończyć remont domu. I zapewnić godne życie dzieciom.
- Bardzo dużo serca włożyła w ten dom, ale ma to w gwarancji od nas, że my go skończymy – podkreśla Agata, córka pani Moniki.
* Jeżeli chcesz pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl