„Zero skruchy”. Proces w sprawie brutalnego zabójstwa
24 lat zajęło śledczym postawienie przed sądem oskarżonego o brutalne zabójstwo w Surażu koło Białegostoku. Zginęła wówczas 52-letnia pani Barbara. Zabójca bił ją przez ponad godzinę, później wzniecił pożar, by zatrzeć ślady. Właśnie ruszył proces Krzysztofa L. W chwili zbrodni miał on zaledwie 15 lat.
- To jest po prostu bestia. Bo tylko bestia może w taki sposób torturować drugiego człowieka – mówi Agnieszka Lavelle, córka zamordowanej.
Pani Barbara miała 52 lata. Pochodziła z Suraża – małej miejscowości w pobliżu Białegostoku. Na co dzień mieszkała w USA z mężem i trojgiem dzieci. Co pewien czas przyjeżdżała jednak do Polski. Tak było też latem 2000 roku.
Jest 16 lipca 2000 roku. Około 3 nad ranem, w domu pani Barbary wybucha pożar. Dym alarmuje sąsiadów. Kiedy wchodzą do środka, okazuje się, że kobieta nie żyje. Leży na podłodze. Od razu widać, że została brutalnie zamordowana.
- Gdy pierwszy raz przeczytałam sekcję zwłok mamy, kilka lat temu, jak zapoznawałam się z aktami sprawy, to zwymiotowałam – wspomina Agnieszka Lavelle.
ZOBACZ: Atakują substancją do odstraszania dzików. Policja straciła istotny dowód
Pomimo upływu kolejnych lat, w sprawie zabójstwa pani Barbary nikomu nie udało się przedstawić żadnych zarzutów. Śledztwo stanęło w miejscu. W 2002 roku sprawę umorzono. Pięć lat temu postanowiliśmy Państwu o niej przypomnieć. Krótko po tym, zainteresowali się nią śledczy z prokuratorskiego Archiwum X.
W 2020 roku w sprawie nastąpił niespodziewany zwrot. Śledczy stwierdzili, że panią Barbarę zabił Krzysztof L. - kuzyn jej męża. W chwili zabójstwa miał 15 lat. Dwa lata później wyjechał do USA. Zamieszkał w pobliżu Chicago. Został tam zatrzymany. Prokuratura Krajowa wystąpiła o jego ekstradycję do Polski.
- Badania genetyczne wskazały na ślady ofiary, jak i sprawcy. Oprócz badań DNA są również zeznania świadków wskazujące na to, że oskarżony przyznał się do popełnienia zbrodni – informuje Piotr Krupiński z Prokuratury Krajowej w Krakowie.
- Dowody są niezbite. Jego wina jest oczywista, nie mam cienia wątpliwości, że to był on – dodaje pan Dariusz, syn zamordowanej.
ZOBACZ: Jego dom jest notorycznie podtapiany. Wini urzędników
Prokuratura przedstawiła Krzysztofowi L. zarzut zabójstwa. Mimo to maksymalna kara, jaka mu grozi, to 25 lat więzienia. Wszystko przez to, że w chwili zbrodni miał zaledwie 15 lat. Kilka dni temu rozpoczął się jego proces.
- Siedział na krześle, jakby siedział w jakimś barze, odwracał się do osób obecnych na sali i puszczał oczka do nich, w ogóle zero jakiejkolwiek skruchy – mówi Agnieszka Lavelle, córka zamordowanej.
- Patrząc w te martwe oczy sprawcy, to człowiek się zastanawia, czy jest w nim jakaś ludzkość. Czy jest w nim cień ludzkości – dodaje syn pan Dariusz.