Seniorka żyje w skrajnych warunkach. 16 metrów przestrzeni

O pomoc dla schorowanej pani Zofii poprosiła naszą redakcję jej córka. 74-latka od czterech lat mieszka w 16-metrowym mieszkaniu socjalnym w Tarczynie na Mazowszu. Jest to barak przeznaczony do wyburzenia.

- Mieszkałam wcześniej przy rynku, ale sąsiad miał coś z głową i sobie mnie upatrzył, po prostu. Jak wyszłam na zakupy, to on napadł mnie i o ścianę. Ja tylko prosiłam Boga, żeby od niego odejść i mieć spokój. Dlatego przyjęłam to mieszkanie, zgodziłam się – tłumaczy Zofia Łabudzińska. Dodaje, że przez noszenie węgla i drewna na opał, dostała przepukliny.

- Nie mogę patrzeć, jak mama męczy się w mieszkaniu w takich warunkach. I jak takie mieszkanie zagraża i zdrowiu mamy, i jej życiu – zaznacza córka, pani Ewelina.

16 metrów do życia. Seniorka żyje w dramatycznych warunkach

O wyjaśnienia pytamy Sylwestra Chudzikowskiego, kierownika Referatu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Ochrony Środowiska w Tarczynie:

Kierownik: Do przydziału mieszkań komunalnych, socjalnych jest komisja mieszkaniowa, społeczna, która jest powołana do tego.

Reporter: Proszę udzielić mi informacji: kto jest w tej komisji?

Kierownik: To są osoby prywatne, fizyczne. Nie jestem upoważniony do wymieniania nazwisk tych osób.

Reporter: A to jest tajna komisja?

Kierownik: Nie, nie jest tajna.

Reporter: Komisja jest tu organem, który decyduje w jakich warunkach mieszkają ludzie, tak? To ja bym chciała poznać ludzi z tej komisji.

Kierownik: Nie chcę wymieniać nazwisk publicznie.

Reporter: To na kartce niech mi pan napisze.

Kierownik: Też nie.

ZOBACZ: Po schodach z wiadrem wody. Mieszkanie dostała od miasta

- Żadnej komisji u mamy nie było. Nic. To wszystko ma być wyburzone, podobno w kwietniu. Ale nie mamy konkretnych informacji. Inni ludzie już dostali mieszkania, a mamę tutaj zostawiono. Po prostu pani burmistrz nie ma tego człowieczeństwa w sobie. Nie ma tego wyrozumienia dla starszej osoby - podkreśla pani Ewelina.

- Mój dzień to taki przepłakany. Już nie ma z kim porozmawiać, bo zostało sześć osób. Te najgorsze pijaki tylko zostały. A mnie między nimi przyrównała, burmistrz mnie poniżyła – komentuje Zofia Łabudzińska.

Udaliśmy się z kolejną wizytą do urzędu miasta w dniu przyjmowania interesantów przez burmistrz Tarczyna Barbarę Galicz. Okazało się, że przebywa ona „w terenie”. Nie ustąpiliśmy. Ostatecznie, po kilku telefonach, pani burmistrz pojawiła się na miejscu.

Pani Zofia: Pani widziała, jakie to mieszkanie jest? Jak się tam dymi? Ja pani mówiłam. Czy pani wzięła pod uwagę  że ja jestem stary, schorowany człowiek po tylu operacjach? Teraz idę na kolejną operację. Czy pani mnie chce wykończyć?

Burmistrz: Już skończyła pani, tak? Dobrze. To pozwoli pani, że ja teraz powiem.

Pani Zofia: Bardzo proszę. 

Burmistrz: Żadna osoba nie zostanie bez mieszkania, żadna, zapewniam. I mieszkania są w bardzo dobrych warunkach.

Reporter: Pani burmistrz, chce pani powiedzieć, że pani Zofia dostanie mieszkanie?

Burmistrz: Oczywiście. Zawsze jeśli mówię, to dotrzymuję słowa.

ZOBACZ: Zakaz zbliżania nie pomógł. Wyzwiska i groźby

- Gdyby państwo tutaj nie przyjechali, to do tej pory nie byłoby żadnej deklaracji, że mama cokolwiek otrzyma i dalej męczyłaby się w tych warunkach – podsumowuje pani Ewelina.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX