Po reportażu ruszyła fala pomocy. Mieszkanie jak nowe
Dramatyczny los niepełnosprawnego 27-letniego pana Wojciecha poruszył naszych widzów. W młodości wolał on dom dziecka niż ten rodzinny, a po uzyskaniu pełnoletności odkładał pieniądze i kupił mieszkanie do totalnego remontu. Pomocną dłoń okazała mu obca osoba i udzieliła schronienia. Po reportażu jego los się odmienił.
Jeszcze kilka miesięcy temu 27-letni, niepełnosprawny pan Wojciech był zrozpaczony i bezradny. Dziś o kłopotach może zapomnieć.
O pomoc dla pana Wojciecha poprosił znajomy z Zielonej Góry. Panowie poznali się w zeszłym roku podczas pobytu w szpitalu. Był w bardzo trudnej sytuacji życiowej, mieszkał u pani Teresy – obcej kobiety, która okazała mu wsparcie.
- Jak byłem mały, to po alkoholu wiadomo… Mnie wrzucili do zamrażalnika. Okropnie miałem, okropnie w życiu, okropnie. Brakowało jedzenia, nie miał mnie kto przytulić – wspominał Wojciech Hrynowiecki.
- Straszne miał dzieciństwo, ja nie mogłam patrzeć, jak on pełzał. Wychodził na drogę, nogi podkurczone i tak szedł, coś okropnego – opowiadała kuzynka mężczyzny, pani Halina.
ZOBACZ: Wóz strażacki nie wyjedzie z remizy. Brama jest za wąska
Pan Wojciech chodził do specjalnej szkoły z internatem. Kiedy miał kilkanaście lat trafił do domu dziecka.
- Będąc u nas Wojtek miał trzy operacje. Poruszał się o balkoniku i na wózku. Miał już nawet skierowanie sądowe do Domu Pomocy Społecznej, ale w tym momencie włączyła się do pomocy ciocia – powiedziała Barbara Tlałka z Domu Dziecka we Wschowie.
Pan Wojciech po opuszczeniu domu dziecka nie chciał wracać do mieszkania, w którym przeżył koszmarne dzieciństwo. Odkładał pieniądze z renty i kupił niewielkie mieszkanie do generalnego remontu.
ZOBACZ: 85-letnia lekarka przepisywała darmowe leki dla seniorów. NFZ ją ukarał
Po naszym reportażu do chorego pana Wojciecha zaczęła napływać ogromna pomoc. Ludzie dobrej woli pomagali finansowo i rzeczowo.
- Nie mogłem sobie zmieścić do głowy, że tylu ludzi chce mi pomóc po tym reportażu – przyznaje pan Wojciech.
Mężczyzna trafił w końcu na wymarzoną prywatną rehabilitację. A już wkrótce podejmie kolejne leczenie.
- W sanatorium był dwa tygodnie, teraz znów pojedzie do Świebodzina do sanatorium – mówi pani Teresa, która opiekuję się panem Wojciechem.
ZOBACZ: Awaria za awarią. W końcu auto z komisu spłonęło
Ale co najważniejsze, zrujnowane, nieprzystosowane dla pana Wojciecha mieszkanie zostało w pełni wyremontowane.
- Organizowaliśmy zbiórki, by coś zacząć, ale wiadomo, że remont mieszkania to jest ogromna kwota, tym bardziej się cieszę. Tu widać dużo pracy, ale i serca włożonego - komentuje Arkadiusz Kużniacki, który również pomaga panu Wojciechowi.
- To była totalna rudera, tutaj nic nie było, ale efekt jest naprawdę super – mówi Piotr Midloch, dyrektor Castoramy w Głogowie, sklepu zaangażowanego we wsparcie.
- Jestem bardzo szczęśliwy, teraz mam swój kąt. Mogę iść w swoje życie. Dziękuję wszystkim. No i gdyby nie ten program, do dziś bym nie miał tego mieszkania – podsumowuje Wojciech Hrynowiecki.