Podpisała testament i trafiła do domu seniora. Przyjaciółki ruszyły z odsieczą
75-letnia pani Zofia z Konstancina-Jeziorny koło Warszawy zaginęła przed świętami Bożego Narodzenia. Jej wieloletnie przyjaciółki: pani Iwona i pani Joanna zaniepokojone brakiem kontaktu, zaczęły poszukiwania. Okazało się, że pani Zofia została umieszczona w domu seniora na polecenie dalekiej kuzynki. Kobiety zaczęły dzwonić do takich ośrodków i w końcu trafiły na ślad 75-latki. Rozpoczął się bój o jej uwolnienie.
- Po iluś tam dniach dopiero oddzwoniono do mnie i pani powiedziała, że pani Zosia jest w domu opieki, że ma zaburzenia psychiczne i że musi być poza domem. Mówiła, że pies jest oddany, że nie wolno odwiedzać Zosi, bo jest w złym stanie i tyle – opowiada pani Marta, sąsiadka pani Zofii.
- Usłyszeliśmy, że ona jest w eleganckim domu, ma doskonałe warunki, pokój dla siebie. Jak dowiedziałyśmy się o tym jakby luksusowym domu, no to zaczęłyśmy obdzwaniać. Podzieliłyśmy się, że każda będzie codziennie kilka tych telefonów wykonywała – dodają panie Joanna i Iwona, przyjaciółki 75-latki.
ZOBACZ: Awaria za awarią. W końcu auto z komisu spłonęło
Panie prosiły o pomoc policję, ale ta nie chciała podać miejsca pobytu przyjaciółki. Seniorki same odnalazły nie tylko panią Zofię, ale także jej 13-letniego psa, który został oddany do schroniska.
- Zosia jak nas zobaczyła, to się ucieszyła. Natychmiast nas poznała, mówiła: „Jak ja się cieszę, że wyście mnie znalazły. Myślałam, że mnie tu nikt nie znajdzie” – twierdzi pani Iwona.
- Zosia widzi coraz gorzej, na jedno oko w ogóle, a na drugie widzi niewiele. Była planowana operacja. Ona w tej chwili ślepnie – zaznacza pani Joanna, przyjaciółka pani Zofii.
Krewna nie pozwalała pani Zofii na opuszczenie ośrodka, odebrała jej dowód, klucze do domu, telefon. Przyjaciółki zorganizowały uwolnienie.
Pani Joanna: Cześć Zosiu, myśmy przyjechali po ciebie, zabrać cię.
Prawnik: Czy pani chciała wrócić do domu?
Pani Zofia: Tak, chciałam.
Reporter: Pani nie jest osobą ubezwłasnowolnioną?
Pani Zofia: Nie.
Reporter: Chce pani być tutaj, w tym ośrodku?
Pani Zofia: Nie, bo tutaj nie wychodzi się na powietrze, ja nie chcę być w żadnym ośrodku zamkniętym.
Reporter: To prawda, że pani od grudnia nie była na dworze?
Pani Zofia: Tak, prawda. To oświetlenie, które tutaj jest, bardzo źle wpływa na jedno oko.
Reporter: Pani miała mieć operację?
Pani Zofia: Tak, mam mieć przygotowanie do operacji w marcu, ale nikt nie chciał mnie puścić i skontaktować ze szpitalem.
Prawnik: Jeśli nie ma żadnego orzeczenia sądu, który pani nakazuje tutaj być…
Pani Zofia: Nie ma.
Prawnik: Może pani opuścić ten ośrodek w każdej chwili, natomiast ja się zapoznam z dokumentacją.
Pani Zofia: To było lekarskie polecenie, a ja nawet nie wiedziałam, że tutaj zostanę zamknięta, bo jak mnie Magda wiozła, to myślałam, że tylko na rozmowę, a nie że ja tutaj zostanę.
ZOBACZ: Wóz strażacki nie wyjedzie z remizy. Brama jest za wąska
Wejść było łatwo, z wyjściem okazał się problem, bo opiekunka zamknęła drzwi. Na kilkanaście minut wszyscy zostali uwięzieni. Drzwi zostały otwarte dopiero na polecenie szefa ośrodka. Po ponad trzech miesiącach pani Zofia wreszcie wyszła na wolność.
Pani Joanna: Jak się czujesz na słoneczku?
Pani Zofia: Ja się czuję, że mam wszystko szaro, promyki czuję, pana sylwetkę widzę, ale pana twarzy nie widzę, o to chodzi.
Piotr Ikonowicz: Idziemy jak najszybciej do okulisty.
Pani Zofia: Tak.
Pan Mariusz, właściciel domu seniora: Pani Zofia wyraziła zgodę na piśmie zresztą, że chce przebywać w domu seniora, dlatego że potrzebuje całodobowej opieki
Prawnik: A czy wyrażała pani zgodę na to, żeby tutaj panią przyjęto?
Pani Zofia: Nie, nie wiem, podpisywałam jakieś papiery.
Piotr Ikonowicz: Czyli podpisała pani dokumenty, których pani nie czytała.
Pani Zofia: Nie czytałam, bo nie miałam okularów.
ZOBACZ: Sam z ojcem z niepełnosprawnością. Fala pomocy dla 8-letniego Tycjana
- Tutaj wypowiadało się dwóch psychiatrów, których opinie mamy w dokumentacji medycznej, że pani Zofia sama o sobie nie może decydować, ponieważ ma ciężkie schorzenia psychiatryczne – przekonuje właściciel domu seniora.
Reporter: Pani zrobiła zapisy na testamentowe na rzecz pani Magdaleny?
Pani Zofia: Tak, ale ja zmienię testament. Ja tam napisałam, żeby nie było podważenia tego testamentu, że ona się mną opiekowała przez ten czas.
Reporter: A to prawda?
Pani Zofia: Nie.
Kuzynka, która miała umieścić seniorkę w placówce, nie zdecydowała się na rozmowę z nami.
Pani Zofia wraz ze swoim psem zamieszka u jednej z przyjaciółek. Jej uwolnienie nie kończy sprawy, bo daleka kuzynka złożyła w Sądzie Rejonowym w Piasecznie wniosek o przymusowe umieszczenie w zamkniętym ośrodku. Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich.
- Jeżeli dana osoba nie wyraziła zgody, to przebywa w ośrodku bez żadnej podstawy prawnej, bez swojej zgody. To jest naruszenie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Celem postępowania powinno być wyjaśnienie, czy pani Zofia przebywa tam za swoją zgodą, czy to zgoda jest świadoma, w jaki sposób się tam znalazła, ale prokuratura może też zbadać, jakie są konsekwencje tej decyzji, czyli to co później się wydarzyło, czy pani Zofia ma dostęp do dokumentów, czy pani Zofia nie jest przetrzymywana dalej wbrew swojej woli, czy nie straciła swojego majątku – tłumaczy Monika Wiszyńska-Rakowska z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Ja się nie pożegnałam tam, ale nie wejdę do środka, bo znów mnie zamkną – stwierdziła pani Zofia.