„Byki mają immunitet”. Niebezpieczne stado grasuje po wsi

Stado krów zagraża bezpieczeństwu mieszkańców wsi Grędzina na Dolnym Śląsku. Wydostają się one z gospodarstwa, niszczą posesje i uprawy. Mieszkańcy boją się, że kilkusetkilogramowe byki stratują seniorów lub dzieci. Alarmowali miejscowe władze, ale na razie bez skutku. Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna, bo krowy rozmnażają się w niekontrolowany sposób.

Wieś Grędzina na Dolnym Śląsku opanowało stado bydła. Zwierzęta należą do jednego z mieszkańców.

- Ma stado krów, byków, jałówek łącznie, dwa lata temu było 45, a w tej chwili około setki. I to bydło chodzi po prostu luzem, niszczy budynki, niszczy pola, uprawy, niszczy wszystko. Moje ogrodzenie jest zniszczone przez byki pana Ryszarda. Do tego drzewka, trawnik, z tyłu jeszcze taras – opowiada Halina Wójcik, mieszkanka Grędziny.

ZOBACZ: Ich działki i budynki stoją w wodzie. Winią kolej

Inni mieszkańcy potwierdzają: - Krowy chodzą po całej wsi, po drodze. My musimy sami pastuchy podłączać. Odgradzać drutem kolczastym wszystko. Te duże buhaje ważą koło 600 - 800 kg, różne są. Na drodze to nie przejedziesz. A nie daj Boże niechby dziecko czy starsza osoba szła?

Wioletta Polerowicz z Komendy Powiatowej Policji w Oławie informuje, że odnotowano 43 interwencje.

- Dotyczyły między innymi krów, które uciekały z pastwiska ogrodzonego pastuchem na pobliskie pola oraz domostwa, gdzie niszczyły zarówno uprawy, jak i rośliny znajdujące się przy tych domostwach, albo dotyczyły również krów chodzących po drodze, czym stwarzały zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Policjanci niejednokrotnie pouczali właściciela krów. Mężczyzna otrzymał również kilka mandatów, a także kierowano wobec niego wnioski o ukaranie do sądu - wylicza.

- Wypadek z samochodem tu był, całe szczęście, że nikomu się nic nie stało. Samochód do kasacji. A jak będą dzieci szły? – alarmuje mieszkańcy podczas spotkania z nami.

- Byki mają immunitet. Kolczyków nie mają, ale immunitet mają. To jest wszystko na pół dzikie. Zgłaszaliśmy problem: od policji zaczynając, od powiatowego weterynarza, do województwa poszło. Nic. Cisza – dodają.

ZOBACZ: W Szczecinie zawrzało. Pracownicy nie mają za co żyć

Pod adresem właściciela padają także zarzuty o znęcanie się nad zwierzętami.

- On tego nie ogarnia. Tam jest tyle obornika, że się nie wejdzie. Drabinkę by trzeba było mieć, żeby wejść do środka. Stodoły jest 40 metrów na 100 sztuk bydła. Gdyby jego posesję rozkopać, to tam jest cmentarzysko. Padają, a on je zakopuje – twierdzą mieszkańcy Grędziny.

- Cały czas też przybywa nowych cielaków. Po prostu te krowy w sposób niekontrolowany się rozmnażają. Właściciel ma problemy z dokarmianiem ich regularnie i one z tego powodu krążą po całej miejscowości, szukają wody, szukają jedzenia – tłumaczy Agata Jędroś, prawnik Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

- Pomieszczenia były za niskie albo za małe i krowy nie mogły normalnie stać – dodaje  Wioletta Polerowicz z Komendy Powiatowej Policji w Oławie.

Powiatowy lekarz weterynarii w Oławie wie o problemach w tym gospodarstwie przynajmniej od zimy 2022 roku. Rok temu rozpoczęło się postępowanie administracyjne o czasowe odebranie bydła właścicielowi.

- My jesteśmy zobowiązani, żeby wyegzekwować spełnienie wymagań, żeby były zgodne z prawem, tak jak to mówią przepisy. W tym gospodarstwie generalnie nic na lepsze się nie zmieniło, ostatnia kontrola była 16 marca. Generalnie jest tam bez zmian. Ja nie mogę się wypowiadać (czy zwierzęta powinny być odebrane gospodarzowi – red.), bo to nie należy do moich kompetencji, to są kompetencje wyłącznie burmistrza – słyszymy od Pawła Wiercińskiego, powiatowego lekarza weterynarii w Oławie.

 - Ja wiem, że telewizja szuka sensacji. To nie burmistrz ocenia, czy zwierzę jest w dobrej kondycji, złej kondycji, takiej czy innej. To powiatowy lekarz weterynarii. Część tych zwierząt nie ma kolczyków, więc nie można ich ani przemieścić, ani sprzedać, ani komuś dać – odpowiada Romuald Piórko zastępca burmistrza Jelcza-Laskowic.

Właściciel zwierząt został zaproszony na nasze spotkanie z mieszkańcami wsi, ale się nie pojawił. Wrogo zareagował na nasz widok.

Właściciel: A wy po co przyjechali? Wynoście się stąd!

Dziennikarz: Panie Ryszardzie, chcemy porozmawiać o krowach.

Właściciel: Widły wpakuję, wynosić się w tej chwili! Ja nie mam czasu.

Dziennikarz: Ale tu dużo osób chce pomóc panu z tymi krowami, bo przecież pan nie daje sobie rady sam z całym stadem.

Właściciel: Wynosić się, bo ja widły wpakuję. Wynosić się. W tej chwili się wynosić!

ZOBACZ: Broni brata. Od początku tłumaczy, że to był wypadek

Wygląda na to, że sprawę może rozstrzygnąć tylko sąd.

- Prokurator zarzucił mężczyźnie znęcanie się, to jest przestępstwo z artykułu o ochronie zwierząt, które jest zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności. Oprócz tej kary w przypadku skazania sprawcy grozi odebranie tych zwierząt – informuje Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Sąd ma zająć się sprawą 18 kwietnia.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX