Matka od lat nie płaci alimentów. Ma cztery wyroki
Ma cztery wyroki, dozór elektroniczny, ale wciąż uchyla się od płacenia alimentów. Kobieta kilkanaście lat temu porzuciła malutkie dzieci i męża. Choć w sumie powinna na nie płacić jedynie 650 zł miesięcznie, to konsekwentnie tego nie robi. Rodzina żyje bardzo skromnie, nie starcza jej na jedzenie, a potrzebuje pieniędzy na leczenie.
- Ona ich nie traktuje jak swoje dzieci, jakby ich urodziła, nie traktuje że ma obowiązek w stosunku do tych dzieci, nie
47-letni pan Tadeusz prowadzi niewielkie, nisko dochodowe gospodarstwo rolne w Wierzchowinie – małej wiosce położonej w województwie Lubelskim. W domu nie ma łazienki ani centralnego ogrzewania. Mieszka tam z 83-letnią matką i dwojgiem dzieci: 14-letnią Barbarą i 16-letnim Łukaszem, których prawie od urodzenia wychowuje samotnie.
- Można powiedzieć że jest rodzicem idealnym, zawsze się stara żeby było na przysłowiową kromkę chleba – mówi syn Łukasz.
- Miałam cztery miesiące, jak odeszła. Nie czuję nic do niej, zła jestem – przyznaje córka Barbara.
- Odeszła, bo jej mama tak powiedziała: Zostaw go, bo ty tam nie masz nic, ty masz tutaj u nas, a po co on ci jest potrzebny. Dlatego odeszła - dodaje pan Tadeusz.
Bój o alimenty. Matka nie płaci od lat
Ewelina H. założyła nową rodzinę i mieszka obecnie we Włodawie - ponad 100 km od Barbary i Łukasza. Kobieta od lat ma problem z regularnym płaceniem alimentów.
- Zaległość alimentacyjna wynosi w tej chwili 68 tysięcy 400 złotych. Pomimo że ma zasądzone tylko 650 złotych i to w sumie na dwoje dzieci. Z Funduszu Alimentacyjnego nie dostaję z tego nic, z tego względu, że tam wyliczany jest dochód i przekraczam kryterium – tłumaczy ojciec dzieci.
- Brakuje czasami na jedzenie, na wycieczkę nie mogę pojechać, na wakacjach nie byłam nigdy – przyznaje 14-letnia Barbara.
- Jego sytuacja jest fatalna, w grę wchodzą pożyczki: 200-300 złotych. Była jedna pożyczka na buty 200 złotych - mówi Sławomir Zapolski, sąsiad pana Tadeusza.
ZOBACZ: Dojazd do domów zamknięty na kłódkę. Siostry nie przejadą
Pan Tadeusz liczył, że sąd zmusi jego byłą żonę do płacenia na dzieci. Wniósł sprawę do sądu o uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego. Kobieta ma cztery wyroki karne, ale jak mówi mężczyzna, nie spędziła ani jednego dnia w więzieniu, a problem z płatnościami pozostały.
- Pierwszy wyrok był nakazowy, to 8 miesięcy prac społecznych, kolejny wyrok to rok prac społecznych, kolejna sprawa i kolejny wyrok: 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Dostała dozór kuratora, nakaz podjęcia pracy. W czwartym wyroku orzeczono 8 miesięcy pozbawienia wolności. Dostała dozór elektroniczny i w trakcie dozoru elektronicznego umieszcza zdjęcia na Facebooku z wypoczynku z rodzinką nad wodą – mówi pan Tadeusz.
Jak dodaje, komornicy od lat nie są w stanie uzyskać należności, choć co jakiś czas matka dzieci, wpłacała im po kilka tysięcy zł.
- Z wpłatami pokrywa się rozpoczęcie sprawy karnej. A już sprawa się toczy i nie ma wpłat, jest wyrok i dalej nie ma wpłat – twierdzi pan Tadeusz.
Zapytaliśmy przedstawicieli Sadu Rejonowego w Zamościu z czego wynika łagodne traktowanie matki jego dzieci. W odpowiedzi czytamy. m.in.:
„Uważam, że nie mogę wypowiadać się publicznie na temat wydawanych wyroków, komentować ich, w szczególności oceniać wymierzonych w nich kar.” - Konrad Łaszkiewicz, prezes Sądu Rejonowego w Zamościu.
ZOBACZ: Ich działki i budynki stoją w wodzie. Winią kolej
Pan Tadeusz liczy, że jego była żona spłaci zadłużenie wobec dzieci. Dzięki temu będzie mógł skupić się na ich leczeniu ortodontycznym. Potrzebne są pieniądze na comiesięczne wizyty u specjalisty. Łukasz potrzebuje operacji.
- Na taką operację z NFZ czeka się dwa-trzy lata. Prywatny zabieg to jest koszt 20 tysięcy zł – mówi pan Tadeusz.
Matka dzieci nie chciała z nami rozmawiać. Nasza wizyta zmotywowała ją jednak do wpłaty 1000 zł.