Chcieli wysłać paczki. Stracili pieniądze
Do naszej redakcji zgłosiły się osoby, które twierdzą, że zostały oszukane przez portal internetowy, pośredniczący w nadawaniu przesyłek. Strona sprzedawała usługi znanych firm kurierskich. Poszkodowani są z całej Polski. Wciąż można zamawiać usługi.
- Wszedłem na stronę i wpisałem tam parametry przesyłki. Najtańsza oferta wyskoczyła z firmy ***, bo inne firmy wyceniły ją na droższą o 50 albo nawet o 100 zł – mówi Marcin Woźniczka.
- Dokonałem przesyłki przez firmę ***. Wysłałem 29.01 nie mając jakiejkolwiek świadomości, że może to być oszustwo. To była przesyłka pobraniowa na kwotę 1190 zł – opowiada pan Maciej.
- Po 2-3 dniach odbiorca dał znać, że paczka przyjechała, zapłacił kurierowi i wszystko jest ok. Ja mówię, że ja tylko teraz czekam na odbiór pieniędzy – dodaje Tomasz Kobiałka, kolejny z poszkodowanych klientów.
ZOBACZ: Wypadek kuriera. Został bez wsparcia firmy i ZUS
W każdym z przypadków problemy zaczynały się w momencie oczekiwania na zwrot pobrania. Trafiały one bowiem od firmy kurierskiej do pośrednika, ale dalej – do klienta już nie. Wtedy przeważnie okazywało się, że kontakt z firmą, która sprzedała usługę jest bardzo utrudniony.
- Oczywiście przeczytałem regulamin nim wysłałem, że mogę oczekiwać na zwrot do 30 dni roboczych i te 30 dni robocze upłynęło 13.03. Zdecydowałem się napisać reklamację na adres podany na stronie. I odpisali mi, że reklamacja jest zasadna i będą ją rozpatrywać. Potem przez kilka tygodni nie było żadnej odpowiedzi, zatem zacząłem swoimi kanałami ustalać, jak to działa. Okazało się, że jest to wielkie oszustwo – ocenia pan Maciej.
Prokuratury w całym kraju prowadzą postępowania w sprawie stron internetowych, które nie rozliczyły pobrań za przesyłki. Właścicielem wszystkich stron jest firma z Poznania, której właściciel zgodził się z nami porozmawiać telefonicznie. Jego zdaniem główną przyczyną kłopotów firmy są pandemia i wojna w Ukrainie.
- Jestem prezesem zarządu spółki, która jest właścicielem portali. Co się wydarzyło w 2022 r. nie muszę panu mówić. Kiedy się zaczęła wojna ludzie przestali zamawiać usługi. My te przelewy realizowaliśmy oczywiście z opóźnieniami do mniej więcej połowy marca. W połowie marca obrót nam zaczął spadać coraz bardziej. Ci ludzie, którym byliśmy winni pieniądze, po prostu do nas przyszli, pozajmowali nam konta i utraciliśmy płynność kompletnie – mówi Maciej B.
ZOBACZ: Były radny wyszedł z więzienia. Ma oddać ludziom miliony
Gdy pytamy, czy nie łatwiej było postawić spółkę w stan upadłości, odpowiada: -Tylko wie pan ile kosztuje upadłość spółki? Ja mam co chwilę jakieś zgłoszenia z policji i ja w tej chwili robię wszystko, żeby te przelewy zrealizować.
- Cały czas nas niepokoi dlaczego ta firma jeszcze istnieje, funkcjonuje? Można sobie po prostu wejść, zamówić przesyłkę jak gdyby nigdy nic. No, a później taki nieświadomy klient po prostu czeka – komentuje Tomasz Kobiałka.