Rodzinny dramat. Ciężkie choroby i rozłąka

Każde z pięciorga dzieci państwa Gołaszewskich z Reszla poważnie choruje - córki z powodu nowotworu tracą wzrok. W dodatku małżeństwo żyje oddzielnie, bo pan Andrzej musi opiekować się niepełnosprawną siostrą. Dzieci martwią się o tatę, bo zdany jest tylko na siebie, a również poważnie choruje.

Państwo Gołaszewscy kilkanaście lat temu zamieszkali w lokalu komunalnym w Reszlu w województwie warmińsko-mazurskim. Małżeństwo ma pięcioro dzieci. Maciek ma 14 lat, Weronika 13 lat, Magdalena 11, Wiktor 9, a Marta 8.

Małżeństwo ciężko pracowało, były plany i marzenia. Teraz jest walka o przetrwanie. 

ZOBACZ: Formalnie nie istnieje. 34-latek „zniknął” w Polsce

Pani Justyna trzy lata temu musiała sama zająć się wychowaniem dzieci. Jej mąż po śmierci swojej matki zamieszkał z niepełnosprawną 48-letnią siostrą w starym, rozpadającym się domu - kilka kilometrów od swojej rodziny.  

- Musiałem się poświęcić. To jest moja siostra. Miałem zostawić ją samą bez opieki? – mówi Andrzej Gołaszewski.

- Trzy lata temu teściowa zmarła i Ewa została sama. Ona wokół siebie nie zrobi prawie nic - tłumaczy Justyna Gołaszewska.

- Czasami całą noc przekrzyczy. Muszę to kontrolować, pilnować, by krzywdy sobie nie zrobiła, bo uderza się głową w ścianę – opowiada pan Andrzej.

Rozdzielenie rodziny to niejedyna tragedia. Kilka lat temu okazało się, że wszystkie dzieci poważnie chorują, mimo że urodziły się zdrowe. Wiktor ma wodonercze, Maciej - zespół Aspergera, a dziewczynki z powodu raka tracą wzrok.

- To jest przeokropna choroba, uwarunkowana genetycznie. Nosicielem tego wadliwego genu, który został przekazany dziewczynkom, jest tata. On dowiedział się o swojej chorobie, kiedy została rozpoznana u dziewczyn. Z najgorszym typem mamy do czynienia u Madzi, bo to jest glejak drogi wzrokowej. Z tą chorobą żyje się jak na bombie. Trzy dotknięte nią dziewczynki to sytuacja niecodzienna. Pani Justyna jest bardzo zaangażowana i cudownie współpracująca – tłumaczy dr Agata Marjańska z Kliniki Pediatrii Hematologii i Onkologii Szpitala im. dr. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy.

ZOBACZ: Po latach dostają pisma. Urzędnicy chcą zwrotu pieniędzy

Życie rodziny to nieustanna walka, wielomiesięczne pobyty w szpitalu i chemioterapie. 

- Często mocno boli mnie głowa, wiele razy leci mi krew z nosa. Nie lubię hałasu. Zwijam się na kocu i chronię się poduszkami – opowiada 8-letnia Marta.  

Pan Andrzej zaczął dostawać silnych ataków padaczki. Pani Justyna boi się o życie męża i chorej szwagierki.

- Ja to przeżywam, bo kiedyś mogę tu przyjechać i znaleźć męża leżącego na ziemi. Nie daj Boże, jak go złapie atak i o coś uderzy ostrego – przyznaje Justyna Gołaszewska.

- Najsmutniej mi jest, kiedy tata dostaje ataku. Leży i nie chce wstać, nie budzi się – mówi 9-letni Wiktor.

- Bardzo się martwię. Jak jestem w szkole, to cały czas myślę o tacie, boję się, że jak nas nie będzie, to dostanie ataku - dodaje 8-letnia Marta.

ZOBACZ: Po wypadku w pracy stracił nogę. Osiem lat walczy o odszkodowanie

Rodzina potrzebuje ogromnego wsparcia finansowego. W zbiórkach pieniędzy od kilku lat wspiera ją społecznik – pan Jacek.  Obecnie po raz kolejny próbuje pomóc. Postanowił przejechać rowerem Polskę, by nagłośnić zbiórkę na leczenie rodziny i remont starego domu.

- Cała akcja miała zwrócić uwagę na sytuację rodziny państwa Gołaszewskich. Podczas podróży udało się uzbierać 70 tysięcy złotych, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Przez siedem lat działania społecznego nie spotkałem się z taką ilością tragedii i dramatów pod jednym dachem. To jest przytłaczające, osobiście bym takiego ciężaru nie dźwignął – przyznaje społecznik Jacek Szwark.

- Ruszył w trasę, by pieniądze uzbierać. Niestety po 2000 kilometrów kontuzja wróciła, bo już nieraz miał kolano rozwalone i musiał zakończyć – opowiadają Marlena i Robert Ślipekowie, którzy również pomagają rodzinie.

ZOBACZ: Nałogowy zbieracz. Zamienił posesję w wysypisko

Leczenie pochłania ogromne pieniądze. Rodzina liczy na ludzi dobrej woli, bez których sama sobie nie poradzi. 

- Każdy grosz się liczy po to, by rodzina zamieszkała razem i pojawiał się uśmiech na twarzach, a nie łzy. Taka radość od środka pomaga w tych chorobach, jest lżej – mówi Robert Ślipek. 

- Nasze obecne życie to jest katastrofa – podsumowuje Andrzej Gołaszewski.

*Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją:

Tel: 22 514 41 26

Mail: interwencja@polsat.com.pl.

Jesteśmy również na Facebooku

 

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX