„Zignorował wszystko, działał umyślnie”. Tragiczna śmierć przy drodze

Z impetem potrącił pracownika drogowego na ekspresówce - rodzina nie może pogodzić się wyrokiem. Miłosz Ratajczak zginął, gdy kosił trawę na pasie zieleni przy trasie S5. Kierowca zignorował ostrzeżenia o zamknięciu lewego pasa ruchu i uderzył najpierw w naczepę, a później w mężczyznę. Jego bliscy uważają, że sprawcy wymierzono zbyt łagodną karę.

Mieszkająca w Lipie pod Poznaniem pani Zdzisława ma 74 lata. Razem z mężem dochowała się trojga dzieci. Jej mąż od lat pracuje przy zabezpieczaniu i patrolowaniu dróg ekspresowych. Do niedawna obowiązki dzielił z jednym ze swoich synów.

- Syn pracował we Francji. Później była ta pandemia, mąż mówi: Miłosz, nie jedź już do tej Francji, tam jest tyle tych zachorowań, a u nas potrzebują do patrolu, będziesz razem ze mną jeździł do pracy – wspomina Zdzisława Ratajczak.

4 października 2022 roku na drodze ekspresowej S5 doszło do wypadku.

- Nie zważając na znaki i że jest zamknięty lewy pas, kierowca wjechał w przyczepę, później odbił na pas rozdziału ruchu i uderzył prosto w mojego brata – opowiada Kamil Ratajczak.

- Była strzałka, że zjazd, że jest pas zamknięty, a 300-400 metrów dalej na pasie awaryjnym stał samochód ze znakiem, że lewy pas jest wyłączony z ruchu. Usłyszałem huk, obejrzałem się, gdy Miłosz leciał nad barierami na drugi pas ruchu. Najbardziej mi utkwiło w pamięci to, jak się zachował sprawca wypadku. Jakby przejechał kurę bądź kota, a nie człowieka. Mówię do niego: „Co zrobiłeś, syna mi zabiłeś”, a on nic. Wziął telefon, sobie chodził po pasie zieleni i z kimś rozmawiał – relacjonuje Witold Ratajczak.

ZOBACZ: Wini lekarza za śmierć córki. Szpital złożył zawiadomienie na matkę

Uderzenie było tak potężne, że pan Miłosz zginął na miejscu. Sprawa wypadku trafiła do sądu w Poznaniu. 11 czerwca tego zapadł wyrok skazujący kierowcę na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz 7 lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

Pogrążona w żałobie rodzina państwa Ratajczaków ma żal do wymiaru sprawiedliwości. Uważa, że źle zakwalifikowano przestępstwo, a sprawcy wymierzono zbyt łagodną karę.

- On wiedział, że tam są prowadzone prace, że jest zamknięty pas na tym odcinku, że miał się poruszać prawym pasem. Zignorował wszystko, umyślnie działał – uważa Kamil Ratajczak.

- Wypadek jest zawsze nieumyślny, bo inaczej nie byłoby to przestępstwo wypadku drogowego. Natomiast samo naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym może być umyślne albo nie – mówi Aleksander Brzozowski z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

ZOBACZ: Jest jak duch. Przejmuje ich telefony, nawet nowe numery

- Jeśli ktoś będzie chciał zabić kogoś, to nie będzie go dusił ani nożem zabijał, tylko go rozjedzie samochodem. To dostanie rok w zawieszeniu, a jak go udusi, to dostanie dożywocie albo 25 lat. Takie wyroki to jest zachęta – uważa Witold Ratajczak.

- Dla mnie to jest umyślne działanie: widzę zakaz - łamię go. Widzę, że mam jechać w jedną stronę, a jadę w inną. Widzę ludzi, może mi się uda… - ocenia Izabela Michalska, siostra pana Miłosza.

- Zaznaczę tylko, że prokurator w akcie oskarżenia wskazał, że to naruszenie przepisów miało charakter nieumyślny – dodaje Aleksander Brzozowski z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Udaliśmy się do śledczych po wyjaśnienia.

- Prokurator wziął pod uwagę wnioski łagodzące, to że się pan przyznaje, że był niekarany, no niestety skutek wypadku jest śmiertelny, więc poważny. W samym 2020 roku ten mężczyzna miał trzy mandaty karne za przekroczenie prędkości, jest to jakaś okoliczność obciążająca, ale zdaniem prokuratury nie wskazuje, żeby mężczyźnie należało wymierzyć wyrok bez warunkowego zawieszenia kary – informuje Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

- Podejrzewam, że zadziałały znajomości, ponieważ obrońcą oskarżonego jest były prokurator i załatwił mu ten wyrok. Tak mi się wydaje – ocenia Kamil Ratajczak.

- Faktycznie obrońca był zastępcą prokuratora okręgowego tutaj w Poznaniu – potwierdza Łukasz Wawrzyniak.
Pytamy, czy sprawa nie powinna zostać przeniesiona do innej prokuratury.

 - Zawsze można taką okoliczność podnieść i sprawę przekazać do innej prokuratury spoza okręgu czy spoza rejonu. Tutaj takich podstaw ku braku bezstronności nie było, więc pan mecenas reprezentował swojego klienta w procesie karnym – odpowiada.

ZOBACZ: Granica z Białorusią. Biznes na Podlasiu bije na alarm

Zdaniem rodziny pana Miłosza prokuratura i sąd w Poznaniu zlekceważyli opinię biegłego, który wskazał, że sprawca wypadku mógł uniknąć tego zdarzenia.

- Zabił człowieka, nie hamował - biegły stwierdził. Widział ludzi, jechał dalej po uderzeniu Miłosza, zatrzymał się dopiero 100 metrów dalej, to jakie to jest nieumyślne? – pyta Witold Ratajczak.

Sprawca wypadku odmówił nam wyjaśnień. Jego pełnomocnik również nie zdecydował się na oficjalną wypowiedź. Wyrok, który zapadł dwa tygodnie temu, jest nieprawomocny. Rodzina Ratajczaków zapowiada walkę o surowszą karę. 

- Straszny ból, cierpienie, rozpacz. Stracić dziecko to jest coś okropnego, nie ma gorszego bólu jak ten. Chciałbym, żeby ten człowiek poniósł zasłużoną karę – podsumowuje Zdzisław Ratajczak.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX