Wakacje marzeń w Egipcie. Koczowali dwie doby na lotnisku!
Niebywałe sceny na lotnisku w Warszawie. Grupa około 200 turystów przez niemal dwie doby czekała na wylot na wakacje do Egiptu. Ludzie są wściekli na biuro podróży, narzekają na bagatelizowanie problemu, brak opieki i informacji. Z kolei rodzina wybierająca się z biurem podróży do Chin usłyszała, że wyjazd odwołano z powodu braku chętnych, choć wcześniej nie można było dokupić wyjazdu dla kolejnych osób z powodu wysokiego zainteresowania ofertą.
Kilka dni temu 200 turystów lecących na wakacje do Egiptu utknęło na warszawskim lotnisku.
- Były wulgaryzmy rzucane, no bo jednak po ponad dobie zmęczenia, gdzie dzieci śpią na podłodze, bez wody, bez niczego, nie wytrzymywaliśmy wszyscy. Nikt nie chciał do nas podejść, nie wiedzieliśmy, co się dzieje, nie wiedzieliśmy, co mamy robić. To trzydziesta ósma godzina oczekiwania na wylot – opowiadał nam Emil Podkowa, gdy koczował na lotnisku.
- Z dziećmi oczywiście jest trudno, a mamy troje. Dostawaliśmy sprzeczne informacje, a przede wszystkim przywołano nas na samolot na drugą rano, który nie odleciał – powiedział Radosław Brudnicki.
- Było blisko rękoczynów już w zasadzie, bo obsługa lotniska była chamska i bezczelna – stwierdziła Magdalena Janczak.
- Dzwoniliśmy do biura podróży kilka razy. Skoro mają biuro w Warszawie, to prosiliśmy, żeby ktoś podjechał z firmy, żeby się zainteresował nami, wspólnie może jakąś decyzje byśmy podjęli. Nie ma z kim rozmawiać, jest tylko infolinia, gdzie są pracownicy na najniższym szczeblu, nie ma żadnej możliwości porozmawiać z kimś kompetentnym, odpowiadają nam jak automaty. Jutro jest sobota, niedziela infolinia nie działa. Wydaje mi się, że chodzi chyba o to, żeby nie odwołać tej wycieczki, żebyśmy sami zrezygnowali – tłumaczył Radosław Kałowski.
ZOBACZ: Miał być plac zabaw. Stracili 80 tys. zł
Ostatecznie turyści po prawie dwóch dobach oczekiwania wylecieli na wymarzone wakacje do Egiptu. O komentarz poprosiliśmy trzy biura podróży organizujące ich wycieczkę czyli Itakę, Join up i Eti. Dostaliśmy informację, że opóźnienie było winą przewoźnika, a klienci byli informowani na bieżąco SMS-ami i mogą dostać zwrot pieniędzy za dni, które przesiedzieli na lotnisku.
Inny wakacyjny problem dotknął rodzinę z Krakowa. Razem z przyjaciółmi wykupiła wakacje w jednym z biur podróży jesienią ubiegłego roku. Celem podróży były Chiny.
- Zapłaciliśmy za tę wycieczkę ponad 9 tys. złotych od osoby, zarezerwowaliśmy wszystko, wpłaciliśmy odpowiednie zaliczki i do czerwca 2024 roku, czyli przez 9 miesięcy wszystko było ok. Miesiąc przed wylotem dowiadujemy się, że nasza wycieczka została odwołana. Najciekawsze w tym wszystkim było to, co sprawdziła moja siostra, bo weszła na naszą zarezerwowaną wycieczkę i chciała dodatkowo jeszcze kupić sześć miejsc. Nie dało się - adnotacja widniała, że „wycieczka wyprzedana”. A nam odwołali tę wycieczkę, bo „nie zebrała się odpowiednia liczba osób” – opowiadał Janusz Wala.
- Rainbow nas postawiło pod ścianą, nie mieliśmy w czym wybierać. Byłam zrezygnowana, bo zostawaliśmy bez wakacji, a wszyscy mieliśmy zaplanowane urlopy na ten czas. Ja myślę, że oni po prostu chcą złapać klienta na atrakcyjną ofertę, dają wycieczkę w dobrej cenie, po czym zmieniają, odwołują wycieczkę i dają w zamian coś gorszego – oceniła Bożena Wala.
ZOBACZ: Tajemnicza śmierć Magdaleny. Rodzina nie wierzy w samobójstwo
Na stronie biura podróży ostatnie opinie o wycieczce „Chiny w dół Jangcy”, na którą wybierała się rodzina z Krakowa, są z 2019 roku. Przeglądamy wpisy innych turystów o tym biurze podróży. Kilka osób opisuje podobny przypadek.
„Podobna sytuacja dwukrotnie zdarzyła się w przypadku wycieczek do Paryża. Tańsze wycieczki były odwołane z powodu „braku chętnych”, a droższe, gdzie różnica w wyjeździe to tylko kilka dni, odbywały się i biuro namawiało, by to właśnie je wybrać. Kto uwierzy, że ludzie są chętni na droższą wycieczkę, a na tańszą z tym samym programem nie?”
„Odwołany hotel zapłacony kilka miesięcy temu i zmieniony na taki, który im nie zszedł. Wybór na tydzień przed feriami albo pani jedzie gdzie my wskażemy albo do widzenia i co nam pani zrobi”.
- Teraz, kiedy zauważyliśmy, że jest to proceder zaplanowany, postanowiliśmy opowiedzieć o tym szerzej, żeby ludzie wiedzieli i żeby może coś się w tym kraju zmieniło. Jeśli zainteresują się tym media, opowiedzą o tym, to biura podróży, a być może UOKiK zabroni takich praktyk – powiedział Janusz Wala.
- Jeżeli są sytuacje, w których organizator robi wycieczki-widmo, to trzeba to tępić, trzeba o tym głośno mówić. Ustawa mówi, że jeżeli na 21 dni przed imprezą organizator ją anuluje, klient ma prawo tylko do zwroty pieniędzy, które wpłacił w ramach tej wycieczki, która nie została zrealizowana. Jeśli taka anulacja następuje później niż po 21. dniu, klient może żądać rekompensaty – skomentował Marek Kamieński, biegły sądowy ds. turystyki.
ZOBACZ: Nowe osiedla w Żorach. Rolnicy muszą oddać ziemię
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zarejestrował kilkanaście tego typu skarg dotyczących różnych biur podróży i wyjaśnia sprawę.
Pora na odpowiedź biura podróży Rainbow, z którym chcieli lecieć do Chin nasi bohaterowie. Rzeczniczka prasowa potwierdza, że nikt nie był na wybranej przez nich wycieczce od pięciu lat.
- Chcielibyśmy, żeby wszystkie zaplanowane przez nas wycieczki odbywały się zgodnie z planem. Przy tak ogromnej skali działalności jest to po prosty niemożliwe. Zdarza się, że w przypadku niezebrania się grupy chętnych, wycieczka zostaje anulowana. Teza o tym, że robimy to celowo, jest zupełnie bezpodstawna – przekazała Marta Góral, rzecznik biura Rainbow.
Na uwagę, że rodzina najpierw nie mogła dokupić miejsca, bo „wycieczka została wyprzedana”, a później okazało się, że nie ma odpowiedniej liczny chętnych, odpowiedziała: - Może być wiele różnych powodów, także technicznych, dla których wycieczka w danym momencie nie jest możliwa do zakupu.
ZOBACZ: Sama wytknęła urzędnikom błąd. Teraz żądają od niej ogromnej kwoty
Następny termin wycieczki „Chiny w dół Jangcy” planowany jest na listopad. Rodzina z Krakowa po odwołaniu dwóch wylotów ostatecznie zdecydowała się na wyjazd do innego kraju.