Ułożyła sobie życie na nowo. Były partner nie daje jej spokoju
Pani Milena rozstała się ze swoim partnerem i ułożyła sobie życie u boku innego mężczyzny. Tomasz S. nie pogodził się z tym faktem i mimo zakazów zbliżania się, nęka kobietę i jej męża. Twierdzi, że powodem konfliktu jest dziecko, które ma z byłą partnerką. Syn kobiety nie chce mieć z ojcem nic wspólnego.
Pan Krzysztof i pani Milena mieszkają na Mazowszu. Opiekują się 9-letnim synem z poprzedniego związku pani Mileny. Powodem kłopotów rodziny jest ojciec dziecka.
- Ja się go boję. On nas nęka, prześladuje. Nie mamy tak naprawdę chwili odpoczynku od niego - mówi Milena Skumiał.
- To jest osoba, po której wszystkiego można się spodziewać. Jeździ cały czas za żoną, nie potrafi sobie poradzić z tym, że ona już z nim nie będzie. Nie chce odpuścić - dodaje Krzysztof Ogrodowczyk, mąż pani Mileny.
ZOBACZ: Atak kwasem i podpalenie. Ktoś niszczy jej salon urody
O tych zarzutach chcieliśmy porozmawiać z ojcem dziecka pani Mileny - Tomaszem S. Próby rozmowy z nim wyglądały tak:
- Jaki ojciec? Ja nie jestem żadnym ojcem, ja jestem tatą. Pan zważa na słowa. Proszę mnie przeprosić. Obraża mnie słowo: ojciec. Nie zna pan słowa: tatuś? - powiedział mężczyzna.
- Dziecko chciał mi porwać z ulicy, pomogli mi przechodnie i ludzie jadący samochodem - twierdzi pani Milena.
- Tak przytulił dziecko, że stało się blade, nie chciał puścić, żona krzyczała, ja próbowałem wyrwać dziecko, żeby złapało powietrza. Przyjechała policja, oddali nam dziecko, a jego zatrzymali na 24 godziny - opisuje pan Krzysztof.
- Ja go nie kocham i nie chcę go już widzieć - mówi syn pani Mileny i Tomasza S.
- Od grudnia ubiegłego roku prowadzone jest postępowanie o uporczywym nękaniu, ale do tej pory nie ma żadnej decyzji - mówi pani Milena.
ZOBACZ: Zapewnia, że nie zgwałcił. Szuka świadków
Sąd nałożył na Tomasza S. zakaz kontaktowania się z synem. Były też zakazy zbliżania do pani Mileny i do pana Krzysztofa, ale te zostały już uchylone.
- Była taka sytuacja, że podjechał na parking i uderzył mnie kijem w głowę - mówi mąż pani Mileny.
- Był cały we krwi, przyjechała karetka, policja. Mąż miał parę szwów założonych na głowie - wyjaśnia pani Milena.
- W kwestii prowadzonych postepowań i środków zapobiegawczych, między innymi dozoru połączonego z zakazem zbliżania, w tej chwili tego nie ma - tłumaczy Agnieszka Dzik z policji w Sochaczewie.
- Wystąpiłam do sądu z wnioskiem o zakaz zbliżania się do dziecka i kontaktowania się z nim. Sąd wydał takie postanowienie, ale on łamie ten zakaz - twierdzi pani Milena.
- Rzeczywiście policjanci interweniowali, część tych interwencji potwierdzali, część nie. Zdarzało się, że potwierdzali złamanie zakazów - dodaje Agnieszka Dzik.
ZOBACZ: To nie herbata, ale woda ze studni. Poruszenie wśród mieszkańców
Tomasz S. nachodzi też panią Milenę w sklepie, gdzie pracuje. Inne pracownice sklepu także obawiają się jego wizyt.
- On cały czas nas nachodzi. Mamy też swoje rodziny, boimy się o ich bezpieczeństwo. Zobaczy, gdzie mieszkamy i będzie nas nachodził - mówi koleżanka z pracy pani Mileny.
- Przychodzi, nagrywa, krzyczy na cały sklep przy klientach, że jestem wyrodną matką, że zabrałam mu dziecko – dodaje pani Milena.
Prokurator zajmował się Tomaszem S. już 36 razy. Siedem aktów oskarżenia wysłano do sądu. Udało nam się ustalić, że ten człowiek został eksmitowany z rodzinnego domu. Usłyszał też zarzuty znęcania się nad matką.
Mężczyzna zamieszkał u… matki pani Mileny.
- Są w związku partnerskim. Jak zobaczyliśmy, że ona jedzie z nim samochodem, to nie mogliśmy w to uwierzyć – opisuje pani Milena.
ZOBACZ: Przepisała cały majątek na syna. Szybko tego pożałowała
Mężczyzna twierdzi jednak, że z matką jego byłej żony nie łączy go żadne głębsze uczucie.
- To, że ja z nią mieszkam, to nie znaczy, że jestem jej kochankiem, ubliża mi pan - powiedział pytany o tę kwestię Tomasz S.
Kilka dni po naszej rozmowie mężczyzna poprosił o ponowne spotkanie. Przyjechał do siedziby Polsatu. Jednak do nagrania wywiadu nie doszło.
- Telewizja Polsat wyśmiewa się z ojca, który walczy o dobre imię rodziny. Nie ma sensu rozmawiać, bo pan chce ze mnie zrobić złego - stwierdził Tomasz S.
- Chciałbym mu powiedzieć, żeby już za nami nie chodził i żeby w końcu dał nam spokój. Kolejny raz mu mówię, że już go nie kocham - mówi syn pani Mileny.
- Nie wiem, co by się musiało stać, żeby on dał nam spokój. Chyba musielibyśmy uciec stąd, żeby on nie wiedział. Jak najdalej - podsumowuje pani Milena.