Trzy osoby wskazują, kto jest ojcem, a sąd… nie wierzy

Pani Katarzyna od niemal czterech lat rozwodzi się z mężem. W tym czasie ułożyła sobie życie z nowym partnerem. Para doczekała się dziecka i pojawiły się problemy. Zgodnie z prawem ojcem uznano męża kobiety. Sprawa o zaprzeczenie ojcostwa trwa już dwa lata. Choć każda ze stron jasno wskazuje, kto jest ojcem, to sąd zlecił… badania genetyczne, także pani Katarzyny. A to znów przeciąga postępowanie.

Pani Katarzyna z Mazowsza od niemal czterech lat rozwodzi się z mężem, z którym ma dwoje dzieci. To rozstanie nie należy do spokojnych. Mimo to ułożyła sobie życie z nowym partnerem - panem Marcinem.

- Dlaczego tak długo? To dobre pytanie do mojego męża. My walczymy w sądzie o wskazanie winnego, mąż wnioskował o wyłącznie moją winę rozpadu małżeństwa. W związku z tym walka trwa – opowiada pani Katarzyna.

- Jak mąż ją dorwał w samochodzie, to tłukł głową o kierownicę czy gdzieś tam. Mówi: mamo, ja tylko twarz zasłaniałam. Powiedział, że to wariatka jest i sama sobie to zrobiła. Przypadkowy rowerzysta się zatrzymał, bo nie wiadomo, czy ona by żyła – twierdzi Urszula Zielińska, matka pani Katarzyny.

- Miałam uszkodzone hamulce. W czasie jazdy po prostu straciłam możliwość hamownia autem. Okazało się, że pękły przewody hamulcowe. Kiedy odbierałam auto, mechanik powiedział, że wyglądają, jakby były nadcięte. Zgłosiłam sprawę na policję. Toczyło się postępowanie, został przesłuchany mój mąż i otrzymałam odpowiedź, że w badaniu mechanoskopowym nie stwierdzono udziału osób trzecich, w związku z czym postępowanie zostaje umorzone – dodaje pani Katarzyna.

ZOBACZ: Będzie dzielić mieszkanie z obcymi. Powodem długi byłego męża

Chcieliśmy porozmawiać z Jakubem W., który ciągle jest mężem pani Katarzyny. Niestety nasze próby umówienia się na wywiad nie dały rezultatu.

- Nie płaci alimentów, oficjalnie nie pracuje, komornik wysyłał zapytania do różnych zakładów, gdzie mąż pracował, no i oficjalnie nie podejmuje żadnej pracy – zaznacza pani Katarzyna.

Pani Katarzyna i jej aktualny partner pan Marcin we wrześniu 2022 roku doczekali się córki. Niestety w akcie urodzenia Igi wpisany jest Jakub W. - mąż pani Katarzyny, z którym kobieta od kilku lat się rozwodzi.

- Myśmy mieli świadomość, że sprawa rozwodowa nie zakończy się szybko, a ze względów takich biologicznych, świadomie podeszliśmy do sprawy, wiedząc, że dziecko będzie przypisane mojemu mężowi – mówi pani Katarzyna.

- Gdyby cokolwiek stało się Katarzynie, a życie jest nieprzewidywalne i zaskakuje w niemiły sposób, to tak naprawdę ja nie byłabym babcią, tata nie byłby tatą – zaznacza Beata Brzyszczak, matka pana Marcina.

 - Prawo jest takie w Polsce, że dziecko z automatu jest przypisywane do obecnego męża. A obecny mąż nam robi dużo problemów. Jeżeliby się Kasi coś stało, to ja zostaję bez prawa do dziecka. Trafi do niego, on nie będzie się opiekował, tylko trafi do domu dziecka – stwierdza pan Marcin.

ZOBACZ: Od dwóch lat otoczeni rusztowaniem. „Gołębie, brud i złodzieje”

Pani Katarzyna i pan Marcin zaraz po narodzinach Igi chcieli ten problem rozwiązać. Niestety procedury sądowe trwają już prawie dwa lata.

- Córka urodziła się we wrześniu, a my w październiku złożyliśmy pierwszy pozew do sądu o zaprzeczenie ojcostwa. Po pół roku sąd dopatrzył się, że w naszym wniosku jest skrócony akt urodzenia, a nie zupełny akt urodzenia, w związku z tym wezwał nas do złożenia zupełnego aktu urodzenia, termin obowiązywał siedem dni. Spóźniliśmy się jeden dzień – wspomina pani Katarzyna.

Jakub W. w liście do sądu przyznał, że nie jest ojcem Igi. Pani Katarzyna i pan Marcin zgodnie zeznali, że ojcem jest pan Marcin. Mimo to sąd zarządził badania genetyczne.

- Sąd nie musi w takich sytuacjach przeprowadzać badań genetycznych i właściwie coraz częściej odchodzi się od tego, jeżeli wszystkie strony są zgodne, kto jest ojcem dziecka – podkreśla adwokat Katarzyna Łukasiewicz.

- Zaskakujące jest to, że sąd na te badania genetyczne wysyła również mnie. Mnie, moje dziecko i mojego męża. Ja rozumiem, że sąd ma wątpliwości, że jestem matką tego dziecka, tak? – dziwi się pani Katarzyna.

ZOBACZ: Poszła do szpitala usunąć wyrostek. Nie żyje

O badania genetyczne pytamy sąd. Chcemy się dowiedzieć, czy to nie jest niepotrzebne przeciąganie sprawy i narażenie na dodatkowe koszty, bo za badania pani Katarzyna będzie musiała zapłacić. Prawdopodobnie nawet 2 tysiące złotych. W odpowiedzi sądu czytamy, że po naszej interwencji… badania odwołano.

Niestety kolejny termin rozprawy wyznaczono na listopad, czyli już po drugich urodzinach Igi. Końca spawy nie widać.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX