Zabiorą jej dziecko, bo jest za stara?
50-letnia Edyta Wrzosek z Wrocławia od urodzenia opiekuje się dwuletnią Michalinką, jako niezawodowa rodzina zastępcza. Jej wniosek o adopcję dziecka został jednak odrzucony. Powód szokuje. Zdecydowano się zniszczyć utworzoną między maleństwem a opiekunem więź m.in. ze względu na to, że pani Edyta jest za stara.
- Czuję bezsilność, bezradność, bo nie uważam, że robię coś złego. A mam wrażenie, że jestem tak bardzo negatywnie oceniana tylko przez pryzmat mojego PESEL-u – mówi Edyta Wrzosek.
Edyta Wrzosek napisała do naszej redakcji prośbę o pomoc i nagłośnienie sytuacji, w której się znalazła. Jest rozwódką. Od kilku lat pełni funkcję niezawodowej rodziny zastępczej. Pod swoją opieką miała już dwoje starszych dzieci, które wróciły do biologicznych rodziców. Dwa lata temu do pani Edyty trafiła miesięczna Michalina.
- W związku z tym, że nie mam biologicznych dzieci, to ktoś mi podpowiedział i poszłam w stronę rodziny zastępczej. Michalinka jest czwartym z pięciorga dzieci matki biologicznej, która jest alkoholiczką, bezdomną. Tam była niebieska karta, przemoc w domu. Pierwsza trójka dzieci pochodzi z małżeństwa. Są też w rodzinie zastępczej. I znając tę sytuację matce biologicznej po prostu nie wydano Michalinki w szpitalu. Zabrałam ją wprost ze szpitala z porodówki i od tamtego czasu jesteśmy razem - opowiada Edyta Wrzosek.
- Pani Edyta jest rodziną zastępczą niezawodową. Ukończyła szkolenie, otrzymała pozytywną opinię psychologiczną i pedagogiczną, i taką rodzinę tworzy, takie kwalifikacje otrzymała. – informuje Monika Jopek z Zespołu Realizacji Zadań Organizatora Rodzinnej Pieczy Zastępczej MOPS we Wrocławiu.
Jak tłumaczy, zespół wydał opinię o pani Edycie i Michalinie, w której podkreślono „ich więź, relację, oraz to, że od urodzenia dziewczynka jest pod opieka pani Edyty. Z perspektywy dziecka to jest bardzo ważne.”
ZOBACZ: Są w likwidacji. Ludzie stracili kolosalne zaliczki
- Jestem pod kontrolą MOPS-u. Co kwartał jest opinia o dziecku sporządzana. Czy choruje poważnie jakoś, czy przeszła wszystkie szczepienia, czy uczęszcza do żłobka. A ja jako rodzina zastępcza jestem oceniana raz na rok i ta opinia jest składana w sądzie rodzinnym – dodaje pani Edyta.
Zabiorą jej dziecko, bo jest za stara? Bój o Michalinę
Rodzice biologiczni dziewczynki są całkowicie pozbawieni władzy rodzicielskiej. Opiekunem prawnym dziecka jest pracownik wrocławskiego MOPS-u. W lipcu 2023 roku pani Edyta złożyła wniosek do sądu o adopcję Michaliny. Nie przypuszczała, z czym przyjdzie jej się zmierzyć.
- Ośrodek adopcyjny mocno podkreślał, że moim powodem do przysposobienia Michalinki jest przede wszystkim zaspokojenie własnych potrzeb bycia kochanym i chęci posiadania dziecka, a nie, że robię to dla dobra samej Michalinki. Nie mam pojęcia na podstawie czego to zostało stwierdzone – komentuje pani Edyta.
Co dla urzędników dokładnie oznacza, że pani Edyta poprzez przysposobienie Michaliny zaspokaja własne potrzeby bycia kochanym i potrzebnym? O wyjaśnienia pytamy dyrektorkę Dolnośląskiego Ośrodka Polityki Społecznej ds. Adopcji, ale ta nie znajduje czasu na dłuższą rozmowę: - Taka informacja została przekazana do sądu i przed sądem będziemy udzielać informacji co do tego.
- To jest w ogóle dla mnie jakieś kuriozum. O czym tutaj w ogóle mowa? No to nie jest sytuacja, w której pani znalazła nowe dziecko i teraz ubiega się o adopcję. Pani poświęciła ostatnie dwa lata, właściwie od początku życia tego dziecka, żeby się nim opiekować. No więc jakie własne potrzeby? To jest też bardzo ważne, że pani Edyta jest rodziną zastępczą dla tego dziecka. A rodziny zastępcze jednak mają priorytetową możliwość adopcji dzieci, którymi się zajmują. Tym bardziej jest to więc dla mnie sytuacja zupełnie niezrozumiała - podkreśla Monika Wiśniewska, adwokat z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.
- Panie z ośrodka adopcyjnego napisały to w ocenie, to tam też jest podkreślone, że rozerwanie naszych więzi, dokładnie jest użyte takie słowo, nie wpłynie destrukcyjnie na dalszy rozwój Michalinki – dodaje Edyta Wrzosek.
- Prawdę mówiąc, mi w kategoriach specjalisty, nie mieści się to w głowie. Jeżeli teraz po dwóch latach rozdzielamy dwie kochające się osoby, to tak naprawdę skazujemy obydwie osoby na traumatyczne przeżycia. Dorosła osoba, w tym przypadku pani Edyta, pewnie sobie poradzi. Natomiast to małe dziecko? – komentuje psycholog, diagnosta, psychoterapeuta z Kliniki PsychoMedic Beata Domańska.
ZOBACZ: Jego dom się rozpada. Ciężarówki dalej jeżdżą tuż obok
Niestety sądową walkę o adopcję Michaliny pani Edyta przegrała. W obszernym uzasadnieniu, które sąd przysłał do redakcji czytamy między innymi, że sąd kierował się przede wszystkim dobrem dziecka i wiekiem pani Edyty.
- Jestem zdrowa, mam zabezpieczenie, mam gdzie mieszkać, zarabiam. Jestem tylko i wyłącznie za stara. Chcą żeby Michalinka trafiła do innych ludzi, których nie zna i nie liczą się z tym, co nas połączyło, co już nas łączy. Z tą miłością – mówi Edyta Wrzosek.
- Polski ustawodawca nie wprowadził konkretnego wieku, jakiegoś limitu. Sąd Najwyższy, w 2003 roku, wypowiadał się na ten temat i powiedział, że nawet 50 lat różnicy, tak jak mamy w tym przypadku, może być odpowiednią różnicą wieku pomiędzy przysposobionym, a przysposabiającym, jeżeli inne czynniki są odpowiednie dla tego dziecka. Czyli tak jak tutaj – tłumaczy adwokat Monika Wiśniewska.