Tartak zmorą mieszkańców. Hałas, kurz i drgania!
Mówią, że żyją w hałasie i kurzu, a ich domy pękają. Mieszkańcy wsi Jankowa Żagańska skarżą się na pobliski tartak odkąd jego właściciel zaczął używać potężnych rębaków. Pomiary wskazały na przekraczane normy hałasu, ale rozwiązać problemu się nie udaje. - Nie mogę tam z szablą wejść, nie jestem ani Janosikiem, ani Chuckiem Norrisem – mówi burmistrz.
W środku wsi Jankowa Żagańska w województwie lubuskim znajduje się tartak. Trzy lata temu pojawiły się w nim nowe urządzenia tzw. rębaki, które zmieniły życie całej okolicy.
- Rębaki przetwarzają drewno na biomasę, na kawałki wielkości 5-6 cm. Wytwarza się przy tym potężny hałas – opowiada Jarosław Krawczyński
- Gdy wracam po nocce z pracy, to nie śpię w sypialni, tylko biorę materac i idę do salonu, który jest z drugiej strony domu. Śpię na podłodze – przyznaje Kamila Krawczyńska.
- Kilka razy dzwoniłam i prosiłam, żeby burmistrz coś zrobił z tym hałasem. Zapraszaliśmy, mówiliśmy, że wystawimy stolik, zrobimy kawę herbatę. Damy krzesełko, pan sobie posiedzi 4 godzinki, posłucha w jakich warunkach my żyjemy, w jakim huku. To pan burmistrz mi powiedział że jestem bardzo niesympatyczna – opowiadają Krystyna i Leszek Wojko.
- Tak na dobrą sprawę, to na mocy dzisiejszego prawa tego typu rębak mógłby stanąć w centrum dużego miasta i też byłoby to zgodne z przepisami – tłumaczy Paweł Lichtański, burmistrz Iłowej.
ZOBACZ: Po 20 latach zlikwidowali chodnik. Efekt donosu
Różne instytucje prowadziły badania hałasu. Wyniki tych badań były różne, ale za każdym razem normy hałasu były przekraczane.
- Dopuszczalny poziom hałasu w obszarze zabudowanym wynosi 50 db, my jako starostwo zleciliśmy zewnętrznej firmie badania. Wyszło nam, że ten poziom wynosi 63,7 db, więc widzimy że te normy hałasu są przekroczone – przyznaje Anna Michalczuk, starosta żagańki.
- Ustalono, że przedsiębiorca posiada prawomocną decyzję starosty żagańskiego na to jaki poziom hałasu może być emitowany do środowiska. Ten poziom powinien wynosić 50 db. W czasie pomiaru wyszło nam 58,3 db. Przedstawiciel spółki otrzymał mandat. Zarządzenie pokontrolne wskazywało, że ma obowiązek usunąć te uciążliwości. Z naszych informacji wynika że te działania nie zostały do końca wprowadzone – informuje Joanna Michalik-Pietraszak z WIOŚ Zielona Góra.
Przedstawiciel tartaku wystąpił przed naszą kamerą, ale nie zgodził się na pokazanie fragmentów wywiadu. Podczas rozmowy przekonywał, że działa legalnie i stara się ograniczyć hałas.
ZOBACZ: Budowlaniec wyszedł z aresztu. Znów oszukuje klientów
Pani Krystyna i pan Jan mieszkają kilka kilometrów od tartaku. Emeryci mówią, że nawet u nich słychać maszyny przerabiające drewno.
- Słychać, dudni. Ja słyszę, pomimo że jestem po udarze – potwierdzają.
Hałas to nie jedyny kłopot. Sąsiedzi tartaku mówią też o tumanach kurzu, jakie spadają na ich posesje.
- Codziennie pani redaktorze przed pracą jadę na myjnię samochodem. Po prostu boję się, że dostanę mandat od policji. Cały zasypany, a jeżeli jeszcze słońce świeci, wiatr wieje to jest katastrofa – mówi Kamila Krawczyńska.
Przedstawiciel tartaku twierdzi, że ten pył nie pochodzi z jego firmy. Sąsiedzi tartaku mówią też o drganiach powodowanych przez maszyny. Miały one doprowadzić do uszkodzeń budynków.
- Pękają nam budynki przez drgania, to są stare domy. Kto mi da jakieś odszkodowanie, przecież ja tyle lat tu mieszkam, gdzie ja teraz pójdę na stare lata, pod most? – pytają Krystyna i Leszek Wojko.
Przedstawiciel tartaku odpowiada, że nie ma na to dowodów. Władze gminy rozważają ograniczenia w pracy rębaków.
- Biorąc pod uwagę uciążliwość, gmina może wprowadzić czasowy zakaz funkcjonowania tego typu urządzeń. Powiedzmy, że w godzinach 8-16 mogą, a później już cisza – tłumaczy Paweł Lichtański, burmistrz Iłowej.
Przedstawiciel tartaku mówi, że normy hałasu nie są już przekraczane. Jeszcze w ubiegłym roku Inspektorat Ochrony Środowiska nałożył na tartak karę - prawie 200 zł dziennie, ale przedsiębiorca od tej decyzji się odwołał. Końca sporu o hałas nie widać.
Obecnie rębaki wyjechały z tartaku, ale zapewne wrócą. Drewno bowiem czeka.