Nie ma gdzie mieszkać, śpi w piwnicy
Agnieszka Olejniczak z Dolnego Śląska jest osobą niepełnosprawną. Po śmierci męża nie miała gdzie mieszkać. Pomogli jej obcy ludzie, udostępniając piwnicę w jednym z bloków w Oleśnicy. Gdyby nie oni, pani Agnieszka trafiłaby na ulicę.
Mieszkańcy bloku w Oleśnicy na Dolnym Śląsku chcą pomóc niepełnosprawnej pani Agnieszce. Gdyby nie oni pani Agnieszka mieszkałaby na ulicy.
- Podejrzewam, że nocowałaby najprawdopodobniej na dworze – mówi pani Grażyna, która pomaga pani Agnieszce.
- Gdyby nie sąsiedzi, nie miałabym nic. Mieszkałabym na ławce w parku – mówi Agnieszka Olejniczak, która nie ma gdzie mieszkać.
ZOBACZ: Tartak zmorą mieszkańców. Hałas, kurz i drgania!
Gdy pani Agnieszka miała 23 lata jej mama zmarła, kilka miesięcy później poznała swojego męża Bartłomieja. Pracowali oboje jako motorniczy we Wrocławiu.
- Mama umarła i okazało się, że nie jestem członkiem spółdzielni. Musiałam się wyprowadzić. Zamieszkałam z mężem, jego wychowywali dziadkowie, ale też umarli i musieliśmy wyprowadzić z komunalnego mieszkania. Nie mieliśmy do niego prawa – mówi pani Agnieszka.
Państwo Olejniczakowie nie mieli nic do stracenia, wyjechali do pracy za granicą. Niestety znów pojawiły się trudności. W Anglii mieli wypadek i cudem uniknęli śmierci.
ZOBACZ: Po 20 latach zlikwidowali chodnik. Efekt donosu
Po powrocie do Polski wynajęli mieszkanie. Jednak z dnia na dzień było coraz gorzej, oboje zaczęli chorować. Pięć lat temu mąż pani Agnieszki zmarł.
- Brakuje mi takiej bratniej duszy jaką był Bartek. Brakuje mi go bardzo – mówi pani Agnieszka.
Pani Agnieszki przeszła wiele operacji i jest niepełnosprawna w stopniu znacznym. Kobieta nie miała gdzie mieszkać. Pomogła jej jedna z fundacji. W zamian za opiekę nad chorą osobą, dostała schronienie. Niestety kobieta, którą się opiekowała zmarła. I znów pani Agnieszka została z niczym.
- Mam dwie walizki, nie wiem co mogę zrobić, nie wiem gdzie się udać – mówi pani Agnieszka Olejniczak, która nie ma gdzie mieszkać.
- Często słabnie, był taki okres, że psychicznie załamała się, miała czarne myśli – mówi pani Grażyna, która pomaga pani Agnieszce.
- Znając życiorys pani Agnieszki, można by było niektórymi wydarzeniami obdarzyć wiele osób, można powiedzieć, że człowiek miał pod górkę - mówi Janusz Marszałek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oleśnicy.
ZOBACZ: Nie radzą sobie z sąsiadem. Ludzie mają dość
Sytuacja pani Agnieszki była tragiczna. Kobieta nie miała za co żyć. Miała przyznaną rentę, ale ZUS wstrzymał wypłatę, bo urzędnicy nie byli wstanie ustalić kwoty jaką powinni wypłacać. Kobiecie pomogli obcy ludzie. Pani Agnieszka zamieszkała w ich bloku w piwnicy.
- Chciałem, żeby wprowadziła się do mnie, ale administracja nie zgodziła się. Jeśli zamieszkałaby ze mną, to wyrzuciliby ją i mnie – mówi pan Krzysztof, który pomaga pani Agnieszce.
- Jedna wielka tułaczka, ja się tak cały czas tułam. Jestem chora i nie mam siły się tułać – mówi pani Agnieszka.
Urzędnicy z Wrocławia, w którym mieszkała kobieta nie pomogli. Interweniowaliśmy w Urzędzie Miasta w Oleśnicy. I stal się cud.
- Miasto średnio w roku może przeznaczyć 5,6 mieszkań socjalnych dla takich osób. W tej chwili mamy 10 osób bezdomnych na liście, być może będzie taka szansa, że pani Agnieszka w tym roku mieszkanie otrzyma - mówi Marzena Graczyk z Urzędu Miasta w Oleśnicy.
- Mam nadzieję, że rzeczywiście to się dobrze skończy. Dzięki wam – mówi pani Grażyna, która pomaga pani Agnieszce.
ZOBACZ: Rozpaczliwa walka o córkę. Nie widziała jej półtora roku
Pani Agnieszka wciąż potrzebuje wsparcia. Jednak dziś żyje już z nadzieją, że jej dramatyczna sytuacja mieszkaniowa w końcu się zmieni.
- Nie wiem, jak to się wszystko skończy, nie mam pojęcia. Jedynym moim marzeniem jest własny kąt, mieć miejsce do którego pójdę i powiem, że to jest mój dom. Praktycznie nigdy tego domu nie miałam – mówi pani Agnieszka.*
*skrót materiału