Śmieci wypełniają dom pod sam sufit. Okolicę opanowały szczury

Mieszkańcy jednej z ulic w Białymstoku są przerażeni. Na swoich podwórkach widzą biegające szczury. Gryzonie wychodzą z domu, w którym od lat gromadzone były śmieci. Odpady wypełniają budynek niemal po sam sufit, są też na podwórku.

Pomiędzy domami znajduje się wysypisko śmieci. Odpady zgromadził mężczyzna cierpiący na zaburzenie psychiczne - tak zwane zbieractwo. Po raz pierwszy zajmowaliśmy się problemem w maju tego roku.

- Znosi te śmieci od 20 lat, gdy zmarła mama tego człowieka. Problem narasta, jest tego coraz więcej i dochodzą nocne hałasy. Potrafi przytaszczyć pralkę albo coś metalowego i rzucać tym. Zwykle to się zaczyna koło północy i nad ranem się kończy. Potrafi ściągać z różnych części miasta te śmieci – opowiadał wówczas sąsiad Paweł Prokop.

- Nie ma ani wody, ani prądu, ani gazu. Ja go widzę dzień w dzień, jak on nosi wodę zza szkoły. Tam jest taka studnia miejska, robi to od 10 lat – mówił Andrzej Popławski, kolejny sąsiad.

- Jak dostanie na przykład zawału, to nikt nie będzie wiedział i po prostu go poczujemy w końcu, jak się rozkłada. To się nie skończy inaczej, bo nawet jakbyśmy mu chcieli pomóc, on nam drzwi nie otworzy – dodał Wojciech Kostecki, który również narzekał na uciążliwe sąsiedztwo.

Po naszej interwencji chory mężczyzna został umieszczony w domu pomocy społecznej. Nie rozwiązało to jednak problemu sąsiadów.

- Jesteśmy teraz na moim podwórku, tu bawią się moje dzieci, a za płotem mam takie „cudo”. Ten płot demontowałem specjalnie, żeby wpuścić ludzi, którzy tu mieli sprzątnąć – oprowadza nas po swojej posesji Adam Niemyjski.

ZOBACZ: Zakopane. Nielegalny stadion pod samymi oknami. „Bębny, krzyki, muzyka”

Śmieci nadal zalegają na posesji i wypełniają wszystkie pomieszczenia w budynku. Z tego powodu mieszkańcy osiedla zmagają się z plagą szczurów.

- One dopiero wyszły, jak pan Leszek opuścił dom. Nie wiem, czy on je w tym domu karmił… Jak one sobie tam już wyjadły chyba wszystko ze środka, no to wyszły na zewnątrz, żeby poszukać pożywienia – komentuje kolejna sąsiadka Paulina Piech.

- Dziecko jest strach wypuścić na podwórko. Zrobiłbym mu piaskownicę, ale to jest niemożliwe, bo przyjdą, nasikają i zaraz mogą być z tego jakieś konsekwencje – mówi Adam Niemyjski.

- Jedna samica ciążę nosi przez 21-23 dni i jest w stanie urodzić do 12 osobników. Zdolność młodego szczura do osiągnięcia dojrzałości płciowej, to około 3 miesiące. Można wyobrazić sobie, jak szybko to się rozmnaża – tłumaczy Krzysztof Busłowski, deratyzator.

Właściciele posesji, na której zalegają śmieci, nie żyją. Spadkobiercami - oprócz mężczyzny, który zgromadził odpady - są jego dwie siostry. Nie chciały rozmawiać przed kamerą. Jedna z nich zapewniła nas, że próbuje rozwiązać problem i raz przeprowadziła deratyzację.

- Kwota na sprzątnięcie tego tu bałaganu przerosła jedną z sióstr i powiedziała, że sama się tego nie podejmie. Przez nasze podwórko wpuszczaliśmy tutaj firmy, które przyjechały wycenić uprzątnięcie. Wiemy, że kosztowałoby to od 50 do 70 tysięcy zł – informuje Paulina Piech.

ZOBACZ: Żyją bez wody. Sąsiadka odcięła ich od kanalizacji!

Deratyzator Krzysztof Busłowski jako jedyny dostał się do budynku.

- Używałem grabi i łopat, aby odgarnąć śmieci i móc się przedostać do drzwi wejściowych. Ilość śmieci sięgała żyrandola, prawie sufitu. Śmieci były wielkogabarytowe, od dołu nie byłem w stanie ich przemieścić, żeby otworzyć inne pomieszczenie. Dopóki nie znikną śmieci z tej posesji, nie możemy powiedzieć o skutecznej deratyzacji – mówi.

Przyznaje, że szczury mogą wkrótce na dobre rozejść się po okolicy.

- Najlepiej nie pozostawiać otwartych drzwi, nawet okna. Szczury bardzo dobrze się wspinają, więc generalnie mogą nawet dostawać się od strony dachu. Dobrą możliwością zabezpieczenia domu przed szczurami jest stosowanie siatek. Uniemożliwiają dostanie się przez otwory wentylacyjne, rury – podpowiada deratyzator.

ZOBACZ: Zginął potrącony na pasach. Zastanawiające zachowanie instruktora nauki jazdy

Jest deklaracja miasta w sprawie śmieci.

- Prowadzimy w tej chwili postępowanie, które ma doprowadzić do tego, żebyśmy mogli zgodnie z prawem te śmieci usunąć. Czekamy na decyzję odpowiednich instytucji i opinię w tej sprawie, że jest zagrożenie dla bezpieczeństwa, dla zdrowia. To są przyczyny, które pozwalają wejść na działkę, która nie należy do nas i podjąć tego typu działania. Liczymy na to, że jeszcze w październiku te prace porządkowe będzie można przeprowadzić – tłumaczy Urszula Boublej z Urzędu Miasta w Białymstoku.

- Myślałam, żeby pozbyć się tej nieruchomości i kupić gdzieś coś innego, no bo jeżeli tak ma być dalej, to się nie da tu mieszkać, jest to po prostu niemożliwe – podsumowuje Paulina Piech.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX