O jej dramacie opowiadaliśmy w Interwencji. Dziś jest przykładem dla innych

Najpierw koszmar dzieciństwa, a później dramatyczne przeżycia z mężem alkoholikiem. Życie nie oszczędziło 40-letniej Karinie łez, bólu i cierpienia. Mimo to kobieta pokonała przeciwności losu i dziś jest kobietą sukcesu. Ma dwóch kochających synów i jest wolontariuszką, która pomaga najbardziej potrzebującym. Docenili ją również inni.

40-letnia pani Karina to 21-letniego Bartosza oraz 15-letniego Szymona, organizatorka akcji charytatywnych, wolontariuszka, kandydatka na radną, osobowość roku powiatu krapkowickiego.

- Wiele kobiet myśli nie poradzę sobie finansowo, emocjonalnie nie poradzę sobie w życiu a to jest nieprawda. Musimy chcieć i wierzyć, że to się uda. Ja o to zawalczyłam. Poddałam się operacji bariatrycznej, schudłam 30 kg. To też była walka, trzeba było podjąć to ryzyko, ale to są działania ratujące życie – podkreśla pani Karina.

ZOBACZ: Ksiądz pozwał biskupa i powiadomił Watykan. W tle gigantyczny majątek

Dziś jest kobietą sukcesu. Jednak jeszcze kilka lat temu była samotną matką z dwojgiem małych dzieci.

- Mój ociec wybrał sobie dzieci, które nienawidził i te które kochał za bardzo. Ja tak to nazywam, bo tak mi jest łatwiej. Trafiłam do tej drugiej grupy, nazwijmy rzeczy po imieniu: molestował mnie – przyznaje pani Karina.

Właśnie wspomnienia o ojcu są najbardziej traumatycznym obrazami z dzieciństwa kobiety.

- W nocy z siekierą latał, odkręcał gaz, działy się tam dantejskie sceny. Policja była co drugi dzień  w domu, miłości w nim nie było. Był strach o każdą noc, była bieda, nie było co jeść. Zastanawialiśmy się, czy będzie kolacja czy śniadanie. Nigdy od rodziców nie słyszeliśmy, że nas kochają, byliśmy jak powietrze. I jak weszłam w związek, jak zaczęło się psuć, zaczęło przybierać formy z mojego domu rodzinnego, to uznałam, że muszę przerwać ten zaklęty krąg – wspomina pani Karina.

- Ja nie zapomniałem, dalej mam takie wspomnienia z tych starych czasów, które nie były zbyt miłe – dodaje syn Szymon. 

ZOBACZ: Zaginęła w trakcie burzliwego rozwodu

Panią Karinę z kamerą odwiedziliśmy prawie 10 lat temu. Wtedy kobieta walczyła o przetrwanie. Opowiedziała nam o koszmarnym życiu z mężem, który znęcał się fizycznie i psychicznie nad rodziną.

Bolesław B. nadużywał alkoholu.  Z dnia na dzień życie rodzinne stawało się coraz większym

dramatem. A świadkami tego były małe dzieci. 

- Zaczął pić dzień w dzień, awantury urządzał do czwartej nad ranem – mówiła wówczas pani Karina.

Bolesław B. nie miał sobie nic do zarzucenia. Twierdził, że to jego żona jest wszystkiemu winna.

Pani Karina miała już dość znęcania. Jak twierdzi, poprzez traumatyczne przeżycia, była już na skraju wyczerpania.

- Trzynaście lat słuchałam, że jestem gruba nic nie warta, brzydka. Zjadłam całe pudełko leków przeciwbólowych, płacząc jadłam te tabletki – wspomina.

ZOBACZ: Wielkie zwolnienia w PKP Cargo. Nie wszyscy dostali pieniądze

Pani Karina postanowiła o siebie i synów zawalczyć. Mimo że nie miała ani pieniędzy, ani mieszkania – postanowiła uciec z dziećmi od Bolesława B. Latami tułali się aż w końcu dostali lokal, który pani Karina wyremontowała. Jej  celem życia stało się pomaganie innym.  

- Poczułam taką misję, że mi wiele obcych ludzi pomogło i ja muszę teraz to oddać – tłumaczy.

- Pomimo tych wszystkich problemów, jakie życie kładło jej pod nogi, to ona jest gdzie jest, ma wspaniałą rodzinę, ludzi wokół siebie i daje tyle innym ludziom na zewnątrz. To jest coś wspaniałego – ocenia pani Oliwia, znajoma rodziny.

- Moje dzieci to moja duma, syn jest zawodowym żołnierzem, oddał swoje życie na rzecz obrony naszego kraju, jestem niesamowicie dumna. Mój ociec zmarł tydzień temu, ja mu wybaczyłam, byłam parę miesięcy temu u niego, bo stwierdziłam, że nie mogę tak żyć, zatruwać siebie, że ja muszę wybaczyć dla samej siebie i poszłam podałam mu rękę, żeby mu wybaczyć …a on mi powiedział, „co ja takiego zrobiłem”. On nie zrozumiał, jak bardzo nas skrzywdził – dodaje pani  Karina.

ZOBACZ: Chciał kupić puszkę lakieru. Został z kredytem na 30 tys. zł

Kobieta z wolontariuszami dociera do tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Kiedy kończy pracę zawodową, nie odpoczywa, ale pomaga innym.

- Ci starsi ludzie są tacy wzruszający, oni tak bardzo przeżywają tę pomoc, nazywają nas swoimi aniołami. Mówią, że daliśmy im radość, nawet przez zwykłą rozmowę. Nie czują się wówczas samotni, bo ktoś o nich pomyślał. Tego nie robi się dla pieniędzy, korzyści, ale z potrzeby serca – tłumaczy pani Karina.

-  Karina jest wszędzie. Gdzie byśmy się obejrzeli, wszędzie ją widzimy. Czy jako kandydatkę na radną Krapkowic, czy kierownik Szlachetnej Paczki, wszędzie jest. Dużo jest jej i to pozytywna wiadomość, ponieważ Karina swoją pozytywna osobą wprowadza wszędzie dużo pozytywnej energii, podkreśla pan Marcin, znajomy.

ZOBACZ: W kilka miesięcy miał kupić 27 aut. Nie ma pojęcia, o co chodzi

Pani Karina zapukała także do naszej redakcji, by prosić o pomoc dla samotnego ojca - pana Łukasza, który po udarach nie mówił. Mieszkał sam z synem i nie stać go było na leczenie. Po emisji naszego reportażu udało nam się zebrać prawie 100 tys. złotych.

Zdobyte ogromne środki finansowe pozwoliły leczyć pana Łukasza, wyremontować mieszkanie i spełnić marzenia małego Tycjana.

- Bardzo lubię widzieć to szczęście innych ludzi, bo sama byłam bardzo długi czas nieszczęśliwa, bo nikt nie wyciągnął do mnie ręki. Sama musiałam uporać się ze swoimi problemami. Chcę, by ludzie czuli, że jest drugi człowiek, który może pomóc. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą –podkreśla pani Karina.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX