Niepełnosprawny syn wpada w szał i grozi. Matka woła o pomoc
- Przystawił mi nóż do głowy, groził zabójstwem – mówi pani Teresa, która mieszka z 43-letnim niepełnosprawnym synem. Kobieta oraz jej pozostałe dorosłe dzieci apelują o pomoc. Twierdzą, że gdy 43-latek traci nad sobą kontrolę, robi się wyjątkowo niebezpieczny. Mimo kolejnych zgłoszeń na policję, mężczyzna dalej sieje strach.
Pani Teresa wychowała troje dzieci. Młodszy syn i córka wyprowadzili się, w domu został z nią 43-letni niepełnosprawny syn.
- Urodził się normalnie, a w wieku czterech miesięcy zachorował na zapalenie opon mózgowych. Później ojciec się nad nim znęcał jako osobą najsłabszą, syna bił. A jak go broniłam, to ja dostawałam. Syn trafiał do szpitala psychiatrycznego kilkanaście razy, chciano go wtedy już umieścić w jakimś ośrodku, ja walczyłam o niego, bo żal mi go było. Chciałam, żeby się usamodzielnił, bo wiem, że jest zdolnym mechanikiem samochodowym – opowiada pani Teresa.
- Brat jest człowiekiem nieprzewidywalnym, agresywnym często, szczególnie wobec matki. Nie szanuje jej. Tak jak kiedyś znęcał się nad nią mój ojciec, tak po rozwodzie brat przejął po nim pałeczkę. Po powrocie ze szpitala przez 2-3 miesiące, jak brał leki, to było w porządku, a później stopniowo jest coraz gorzej. Sytuacja się powtarza od wielu lat – mówi pan Mateusz, brat 43-latka.
- Były przypadki, jeszcze jak mieszkałam w domu, że uderzył mnie, nawet jeździłam na pogotowie, miałam rozcięty łuk brwiowy. Ostatnio groził, że podpali moje maszyny rolnicze – dodaje siostra 43-latka.
- Wyzwiska, poniżanie, plucie, groźby, niszczenie mojego mienia. Coś mu się nie podobało, to walił, łamał boazerię, za siekierę łapał. Wielokrotnie uciekałam z domu, bo po prostu się bałam –tłumaczy pani Teresa.
Ostatnio kobieta musiała ratować się ucieczką z domu.
- 10 grudnia syn - już nie spał całe noce - chodził, cuda wyprawiał, no i przyszedł rano. Jadłam, herbatę piłam, przyszedł do mnie z nożem. Gesty pokazywał, że mi krzywdę zrobi. W koszuli nocnej udało mi się wybiec na dwór i on za mną szedł. Jak usłyszał, że ja dzwonię o pomoc na 112, zawrócił i uciekł. Poszedł w pola. Ja uciekłam do sąsiadki – wspomina pani Teresa.
ZOBACZ: Niewinny skazany na 25 lat? Po latach śledczy przyznają, że zabić mógł ktoś inny
O sprawie wie policja i prokuratura.
- Od stycznia 2023 roku odnotowaliśmy łącznie dziewięć interwencji, głównie tam zgłaszającą była matka 43-letniego mężczyzny – informuje asp. Marzena Laczkowska z Komendy Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej.
- Zostały mu ogłoszone dwa zarzuty: znęcania fizycznego i psychicznego nad matką oraz zarzut gróźb karalnych kierowanych wobec siostry. Zostały zastosowane wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, który połączony był z zakazem zbliżania się do matki, z zakazem kontaktowania się z nią oraz nakazem opuszczenia wspólnie zajmowanego domu – dodaje Elżbieta Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
- Zawinęli go, dostał zakaz zbliżania się no i wypuścili go potem. Ja przyjechałem do domu wieczorem i zobaczyłem, że drzwi są wyrwane, zamki były powyrywane. Czyli po tym jak otrzymał zakaz, brat wrócił do domu – zauważa pan Mateusz.
Ostatecznie śledczy umorzyli postępowanie w tej sprawie.
- W toku dochodzenia ustaliliśmy, że do tych awantur dochodziło obopólnie – wyjaśnia Elżbieta Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
Sytuację w rodzinie monitoruje dzielnicowy.
- Nie wiem, co mam robić, ja się każdego dnia boję o swoje życie i o dzieci – alarmuje pani Teresa.
Ojciec chorego mężczyzny nie żyje. O to, co matka może zrobić w tej sytuacji, pytamy adwokat Aleksandrę Walkiewicz.
- Jeżeli po umorzeniu sprawy prokuratorskiej pojawiły się nowe okoliczności, które wskazują na to, że pod tym dachem stosowana jest przemoc syna w stosunku do matki, to mama ma możliwość wystąpienia do sądu cywilnego o wydanie przez sąd cywilny w trybie natychmiastowym postanowienia o opuszczeniu wspólnie zajmowanego domu przez syna ze względu na to, że jej bezpieczeństwo jest zagrożone – tłumaczy.
ZOBACZ: Został „właścicielem” 18 aut. Spływają polisy do opłacenia
43-latek zgodził się na rozmowę przed kamerą.
Dziennikarz: Matka twierdzi, że pan jest agresywny, że pan jej groził nożem i że się pana boi.
Mężczyzna: To było rano, ja wtedy łóżko naprawiałem i to nie był nóż, tylko śrubokręt. Ja jej nie groziłem, tylko mówię: idź, odsuń się, bo ja łóżko naprawiałem. Tam żadnego noża nie było. Awantury może były, jak ona sama to zaczęła. Ona się mnie boi? Ciekawe, czego ma się bać… To ja to się jej boję, bo o to chodzi, żebym się wyprowadził, oni do tego dążą cały czas.
Dziennikarz: Ale kto oni?
Mężczyzna: Matka, siostra i brat.
Dziennikarz: Pan dostał mieszkanie od gminy.
Mężczyzna: Ale ja tam nie chciałem mieszkać, bo mi tam się nie podobało.
Dziennikarz: Ale jeżeli cały czas jest konflikt pomiędzy panem a matką, to nie lepiej by było, żeby pan jednak się wyprowadził?
Mężczyzna: Ja się tu wychowałem, tu się przyzwyczaiłem, mam swoich znajomych, lubię sobie tak tutaj trawę pokosić czy coś. Tam mieszkanie jest bez sensu.
Dziennikarz: Jak pan się czuje, bo pan choruje, lekarstwa pan bierze?
Mężczyzna: Każdy może zachorować, nie życzę nikomu. Miałem transplantację czaszki, chory się urodziłem, leki biorę. Jak może coś zrobiłem, czego nie pamiętam, ale ja nie zrobiłem tego umyślnie, tylko w chorobie.
ZOBACZ: Po powodzi państwo o nich zapomniało. „Jesteśmy odcięci”
- Bohaterka jest właścicielką domu, w którym mieszka i ma prawo żądać opuszczenia tego domu przez osobę, która nie ma tytułu prawnego do tego lokalu. Tylko że takie sprawy trwają. Można złożyć wniosek do sądu o to, aby sąd orzekł umieszczenie takiej osoby w szpitalu psychiatrycznym, nawet wbrew jej zgodzie, jeżeli swoim zachowaniem powoduje niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia swojego i innych – mówi adwokat Aleksandra Walkiewicz.
- Już naprawdę nie mam siły. Przeszłam niejedną depresję, leki przeciwdepresyjne brałam, mam stany lekowe. Nic nie pomoże, żadne leki, jak on będzie mieszkał ze mną – podsumowuje pani Teresa.