Skazali go za pomoc w napadzie na konwojenta. Zniknęły prawie 3 mln zł
Andrzej Jakubowski został skazany za pomoc w jednym z największych napadów ostatnich lat. W grudniu 2021 r. w Płocku zaatakowano konwojenta i zrabowano prawie 3 mln zł. Jakubowski usłyszał wyrok 4 lat więzienia, twierdzi że jest niewinny. Śledczy nie mieli żadnego bezpośredniego dowodu ws. napadu, dlatego proces był poszlakowy.
Andrzej Jakubowski ma 49 lat. Mieszka w Płocku. Ma żonę i dwoje dzieci. Jest biznesmenem. Człowiekiem sukcesu. To jego wersja. Bo zdaniem śledczych, pan Andrzej, to groźny bandyta.
Jest 20 grudnia 2021 roku. Tego dnia w Płocku dochodzi do spektakularnego rozboju. Jego ofiarą pada konwojent przewożący pieniądze. Zamaskowani bandyci napadają go, gdy odbiera gotówkę z jednej z firm kurierskich.
- Ogólną kwotę, którą konwojent wtedy przewoził, to była kwota 20 milionów złotych. Był sam – opowiada Małgorzata Rajewska-Kusiak, adwokatka Andrzeja Jakubowskiego.
- Jedna osoba postury Myszki Miki przewozi 20 milionów złotych? Dlaczego pytam się? Kim on jest? Chuckiem Norrisem? – zastanawia się Andrzej Jakubowski.
- Wobec konwojenta użyto paralizatora elektrycznego oraz gazu obezwładniającego, dlatego nie był w stanie użyć broni służbowej i w ten sposób się bronić – mówi Bartosz Maliszewski z Prokuratury Okręgowej w Płocku.
- Podobno ich było dwóch. Ale on widział jak nieraz mu się przyglądali z różnych furgonetek. Oni go mało nie zabili paralizatorem! Po głowie go tłukli jakimiś metalowymi pałkami, chcieli zatłuc – słyszymy od żony napadniętego konwojenta.
ZOBACZ: Rolnicy w sidłach aplikacji! To ona decyduje o tym, czy przetrwają
W trakcie napadu bandyci rabują prawie 3 miliony złotych. Kilka kilometrów dalej porzucają i podpalają swój samochód. Trzy miesiące później Andrzej Jakubowski zostaje zatrzymany. Policjanci przeszukują jego mieszkanie oraz należącą do niego działkę na obrzeżach Płocka. Na miejscu znajdują 430 tys. zł.
- Od samego początku mówiłem, że to są moje pieniądze, na co jest udokumentowanie, bo to są pieniądze od rodziców - przekonuje Andrzej Jakubowski.
- To były moje pieniądze, no! Mówiłam to śledczym i nic. Widocznie nie wierzą w to – dodaje matka pana Andrzeja.
Dlaczego mężczyzna trzymał taką gotówkę schowaną na działce?
- Bo my się kłóciliśmy bardzo. Jak się kłóciliśmy, to mąż zabierał swoje rzeczy – odpowiada jego żona.
Od adwokata mężczyzny słyszymy, że śledczy mieli znaleźć na miejscu paski, którymi owinięte były pieniądze pochodzące z rozboju.
Reporter: Po jakim czasie od napadu to przeszukanie miało miejsce?
Andrzej Jakubowski: Bodajże 3 albo 4 miesiące.
Reporter: Czyli zdaniem śledczych, pan te banderole spalił na swojej działce…
Andrzej Jakubowski: I tak sobie leżały, bo ja ogólnie zbieram banderole z napadów. Nie brałem udziału w napadzie, nie musiałem napadać na nikogo....
Reporter: Może zlecił pan to komuś?
Andrzej Jakubowski: Naturalnie. Pewnie Smerfom.
ZOBACZ: Drogowcy zmienili wyceny działek. Ich wartość nagle spadła
W tym samym dniu co Andrzej Jakubowski, zatrzymany został również jego znajomy – 65-letni Wojciech W. Jakubowski znał go od ponad 20 lat. On również otrzymał zarzut pomocy w napadzie. Udaje nam się porozmawiać z jego żoną.
Reporter: Pana Wojtka szukam…
Była żona Wojciecha W.: Nie ma go. Jak się nie mylę, to może być na leczeniu antyalkoholowym, na tych spotkaniach AA.
Reporter: Chodzi o ten napad, nie?
Była żona Wojciecha W.: (Zaczyna się śmiać) Wie pan co… ja nie będę się wypowiadać na ten temat, bo powiem panu, że mnie gdyby taka osoba napadła, to bym chyba ze śmiechu się zsikała.
ZOBACZ: Nowoczesna ciężarówka ciągle się psuje. Pół roku walki
Zdaniem śledczych Wojciech W. miał kilka tygodni przed napadem zakupić auto, które później zostało użyte do rabunku.
- Ten samochód już był wyrejestrowany, to nie było, że on był legalnie sprzedany na umowę i my wiemy kto to kupił, jaki gościu: imię, nazwisko. Ono było wystawione normalnie w internecie. Nieraz się różne rzeczy wystawiało (śmiech) – śmieje się właściciel auta użytego do napadu.
Prokuratorzy wskazują też, że telefon Andrzeja Jakubowskiego, w momencie jak Wojciech W. jechał kupić auto, logował się na tej samej trasie. Wyglądało to tak, jakby jechali tam razem.
- To nie jest element mojego mózgu, że ktoś może powiedzieć, że skoro mój telefon tam się logował, to ja się logowałem razem z nim, prawda? - odpowiada Andrzej Jakubowski.
- Mój klient często pożyczał swój telefon panu W. na potrzeby nawigacji – wskazuje Małgorzata Rajewska-Kusiak, adwokatka Andrzeja Jakubowskiego.
Reporter: Dość naiwne tłumaczenie, przyzna pani, trudno w to uwierzyć…
Adwokat: No, niekoniecznie, bo skoro się panowie tak dobrze znali, więc bardzo możliwe, że tak po prostu było.
ZOBACZ: Żyją bez łazienki i kaloryferów. Budowlaniec zniknął z pieniędzmi
- Jeżeli oskarżony wskazuje, że był w Hiszpanii, a logowanie jego telefonu komórkowego odbija się do stacji bazowych zupełnie innych, to raczej ta linia obrony nie wykorzystuje konfrontacji z zasadami doświadczenia życiowego – komentuje Iwona Wiśniewska-Bartoszewska z Sądu Okręgowego w Płocku.
Milionów złotych zrabowanych z konwoju nie odnaleziono do dziś. W grudniu 2023 roku rozpoczął się proces, a kilka tygodni temu w sprawie zapadł pierwszy wyrok. Andrzej Jakubowski i Wojciech W. zostali uznani za winnych pomocnictwa w napadzie. Sąd skazał ich na cztery lata więzienia.
- To był proces poszlakowy. W tym procesie nie było dowodów bezpośrednich, a więc takich, których treść wskazywałaby wprost na sprawstwo oskarżonych – przyznaje Iwona Wiśniewska-Bartoszewska z Sądu Okręgowego w Płocku.
ZOBACZ: Dramat małej Zuzi. Nikt nie zauważył, że urodziła się z połową serca
Reporter: Rok w areszcie już pan odsiedział. Jeszcze rok i będzie mógł pan ubiegać się przedterminowe zwolnienie…
Andrzej Jakubowski: Super.
Reporter: Groziło panu 12 lat…
Andrzej Jakubowski: Rewelacja. Dla mnie rewelacja. Powinienem chyba na kolanach podziękować.
Reporter: Musi pan mentalnie szykować się na powrót za kraty…
Andrzej Jakubowski: Nie wiem, na chwilę obecną nie myślę o tym. Bo gdybym myślał, to by, chyba musiał się zabić, a mam dzieci na wychowaniu. (…) Mam taką szczerą nadzieję, że ktoś obejrzy ten program i powie: posłuchajcie, może faktycznie chłop jest niewinny.
Reporter:Najpierw ktoś musi panu uwierzyć…
Andrzej Jakubowski: No… nie mam na to zasadniczo żadnego wpływu.