Ubezpieczyciel nie wypłaca odszkodowań. Polskie instytucje bezradne!

Auta rozbite, ale odszkodowań brak i to mimo oczywistych dowodów o winie sprawców wypadków. Pani Agnieszka i pani Emilia walczą o pieniądze z firmą ubezpieczeniową z Bułgarii. Ta odmawia, mimo że kobiety mają niepodważalne zdawałoby się dowody: oświadczenie policji o winie, a nawet nagranie zdarzenia. Poszkodowanych może być znacznie więcej, a polskie instytucje są bezradne.

Pani Agnieszka i pani Julia mieszkają w Starachowicach w województwie świętokrzyskim.  Poznały się przez internet, bo szukały pomocy w uzyskaniu odszkodowania. Obie były poszkodowanymi w kolizjach drogowych. Sprawcami byli kierowcy, którzy wykupili OC w bułgarskiej firmie ubezpieczeniowej.  

- Dojechałam do krzyżówki i zatrzymałam się na stopie. Przepuszczałam też pieszych, gdy pan jadący z prawej strony ściął zakręt uderzając bokiem w przód mojego auta. Policjanci byli w porządku. Powiedzieli, że kamer nie ma, ale widać po szkodach, że nie jest to moja wina – opowiada Julia Szary.

ZOBACZ: Atak pana młodego zrujnował mu życie. Wyrok szokuje

Pani Julii wydawało się, że skoro zostało stwierdzone, kto jest sprawcą, a kto poszkodowanym, to łatwo uzyska odszkodowanie.

- Zgłosiłam to wszystko do ubezpieczalni, wysłano rzeczoznawcę, który obejrzał auto, robił pomiary, spisywał wszystko. Miał wycenić szkodę w ciągu kilku dni. Dzwoniłam po tygodniu i nie odbierał już w ogóle – relacjonuje.

Pani Agnieszka ma film z kamery samochodowej, na którym zarejestrowano zdarzenie.

- Dojechałam do niego, a on tak dosyć energicznie we mnie wjechał. Nie spodziewałam się, że wrzuci wsteczny. Po wszystkim kierowca zachował się normalnie, nie uciekł, spisał oświadczenie. Wziął winę na siebie. Widział, że mam kamerę w samochodzie. Zobaczył nagranie i po prostu się rozeszliśmy. Oczywiście zgłosiłam tę sprawę do jego ubezpieczalni. Rzeczoznawca po obejrzeniu filmiku, samochodu definitywnie stwierdził, że na pewno to jest w wyniku tego zdarzenia. Patrząc na ten samochód stwierdził, że to powinna być szkoda całkowita – wspomina Agnieszka Wojciechowska.

ZOBACZ: Drogowcy zmienili wyceny działek. Ich wartość nagle spadła

Kobiety myślały, że uzyskanie odszkodowania z OC sprawcy będzie tylko formalnością. Niestety do tej pory żadna z nich nie otrzymała ani złotówki. Co więcej - to właśnie im bułgarska firma przypisała winę i pisemnie odmówiła wypłaty odszkodowania.

- To jest chamstwo. Nie znajduję słów, jeżeli chodzi o całą tę sytuację. Dla nas to są oszuści. Po prostu robią wszystko, żeby nie wypłacić nam odszkodowania. Nie będąc na miejscu podważają wszystko, całą dokumentację – uważa Edyta Szary, matka pani Julii.

- Jedno zdanie jest tylko, że znowu przeanalizowali sprawę i wykluczono możliwość zaistnienia zdarzenia, które mogłoby skutkować odpowiedzialnością ubezpieczyciela – mówi Agnieszka Wojciechowska.

- Ubezpieczalnia podważa notatkę policji ze zdarzenia, nie będąc oczywiście na miejscu zdarzenia. Nie wiem, może telepatycznie to wyczuli... Ciężko mi stwierdzić. Napisali nam, że uszkodzenie nie powstało w deklarowanych okolicznościach. To jest: nie stwierdzono winy ubezpieczonego za spowodowanie kolizji. I najlepsze zdanie: sam fakt odmiennych ustaleń policji w zakresie okoliczności i przebiegu kolizji, nie jest wiążące dla ubezpieczyciela – opowiada Edyta Szary.

ZOBACZ: "Czujemy się oszukani". Stracili 16 tys. zł, a zbierają na leczenie synka

Kobieta zgłosiła się więc po odszkodowanie do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Również bezskutecznie.

- Nie jesteśmy właściwi do skargi jakiejkolwiek na tego ubezpieczyciela, dlatego że my, zgodnie z ustawą, działamy tak naprawdę w dwóch przypadkach jeśli chodzi o ubezpieczenie. Pierwszy przypadek: nie ma polisy OC. Wypłacamy wówczas świadczenia i odszkodowania za tych, którzy byli nieubezpieczeni i spowodowali szkody. Drugi: wypłacamy również pieniądze wtedy, kiedy dany ubezpieczyciel upadł, ale zobowiązania z tytułu wystawionych polis trzeba regulować – tłumaczy Damian Ziąber, rzecznik Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

- Po analizie tych spraw Rzecznik Finansowy w grudniu 2024 skierował do Komisji Nadzoru Finansowego zawiadomienie o dostrzeżonych nieprawidłowościach. I teraz Komisja Nadzoru Finansowego, która jest organem nadzoru nad rynkiem ubezpieczeniowym, będzie podejmowała działania – słyszymy od Łukasza Seroczyńskiego z Biura Rzecznika Finansowego.

Pani Agnieszka skontaktowała się więc z KNF. - Dowiedziałam się, że oni sprawy mojej poprowadzić nie mogą, bo oni się tym nie zajmują – tłumaczy.

O wyjaśnienia pytamy zatem Jacka Barszczewskiego, rzecznika Komisji Nadzoru Finansowego.

- Jest to zagraniczny zakład ubezpieczeń z siedzibą w Sofii, w Bułgarii, nadzorowany przez tamtejszy nadzór bułgarski. My na przykład nie możemy, tak jak w przypadku polskich podmiotów działających w Polsce, wejść z kontrolą. Jest nadzór bułgarski, który ma te wszystkie narzędzia i to tak naprawdę do Bułgarów należą te wszystkie narzędzia oddziaływania na taki zakład, żeby się naprawił – tłumaczy rzecznik.

Reporterka: Czyli wy tylko piszecie?

- W dużym uproszczeniu jest to taki nadzór niestety pośredni, czyli właśnie za pomocą nadzoru bułgarskiego.

ZOBACZ: Skazali go za pomoc w napadzie na konwojenta. Zniknęły prawie 3 mln zł

Zadzwoniliśmy do Sofii, gdzie mieści się główna siedziba bułgarskiej firmy ubezpieczeniowej. Podszyliśmy się pod klienta, który zgłasza szkodę. Odesłano nas do przedstawiciela firmy w Polsce.

- Ze wszystkimi poszkodowanymi kontaktuje się tylko pani Monika, z którą kontakt jest bardzo ograniczony. Jak dzwoniłam do niej, to powiedziała, żebym chwilę poczekała, że mnie przełączy do innego dyspozytora i rozłączyła połączenie. Nie można było ponownie się do niej dodzwonić – relacjonuje Julia Szary.

Bułgarska firma ubezpieczeniowa ma swoje przedstawicielstwo w Warszawie. Poszliśmy do biura, którego adres wskazany jest w pismach do poszkodowanych. To budynek mieszkalny. Na drzwiach mieszkania, w którym ma być to biuro, nie ma żadnej tablicy informacyjnej. Nikt nie otworzył nam drzwi.

- Jest bardzo dużo osób poszkodowanych. Weszłam w internet poczytać opinie o firmie i niestety  nawet jednej nie ma pozytywnej. Złodzieje, oszustwo i tyle – mówi Edyta Szary, matka pani Julii.

To tylko kilka zamieszczonych w sieci wpisów:

„Chyba nie widziałam gorszej firmy ubezpieczeniowej. Jeżeli natraficie na kogoś, kto ma tam polisę w tej firmie, to już wiadomo, że macie po sprawie”.

„Skandal. Firma krzak. Ne mogę się dodzwonić, na maile brak odpowiedzi. Banda oszustów”

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX