Nie może wejść do swojego mieszkania. Lokator nie pozwala

Piotr Winiarski z Mysłowic twierdzi, że po wynajęciu mieszkania znajomemu, ten zajął lokal i za niego nie płaci. Właściciel od lat nie ma do niego dostępu. Policja odmawia panu Piotrowi pomocy. Czego unikać przy podpisywaniu umowy?

Sześć lat temu Piotr Winiarski z Mysłowic postanowił kupić mieszkanie. Z pomocą ojca nabył 43-metrowy lokal do remontu.

- Zlikwidowałem książeczkę mieszkaniową syna i swoją, miałem też jakieś oszczędności, podobnie syn. Za to kupiliśmy mieszkanie do remontu – opowiada Henryk Winiarski, ojciec pana Piotra.

- W sam remont zainwestowałem 78 tysięcy zł. Prace objęły łazienkę, przedpokój, duży pokój, kuchnię. Chciałem tam kiedyś zamieszkać, ale nigdy to nie nastąpiło – zaznacza Piotr Winiarski.

Żeby mieć pieniądze na remont wymarzonego mieszkania, pan Piotr wyjechał do Szwajcarii. Pracę na budowie załatwił mu jego najlepszy przyjaciel - Krzysztof, który już tam pracował.

- Zaplanowałem sobie, że skoro wyjeżdżaliśmy za granicę razem, to żeby wynająć jakiejś osobie obcej. Ale on wpadł na pomysł: to wynajmij mi, bo ja będę potrzebował. Na tamten moment nawet nie wiedziałem, że on jest w takiej potrzebie, że akurat dziewczyna wyrzuciła go z domu i nie miał gdzie mieszkać. Znamy się całe życie, szanowaliśmy się, ufaliśmy sobie, no to pomyślałem sobie, że nigdy nie wywinie mi jakiegoś numeru – wspomina pan Piotr. I dodaje, że „nie było w umowie ani kaucji napisanej, ani odstępnego. Nie było tak naprawdę nic. Chciałem tylko, żeby mi spłacał 650 zł, to było już z mediami. Ja tyle płaciłem do miasta. Nie chciałem nic więcej.”

ZOBACZ: Seniorki ginęły w swoich mieszkaniach. Szokujące okoliczności

1 marca 2021 roku została spisana umowa wynajmu. Została zawarta na czas nieokreślony z 90-dniowym terminem wypowiedzenia. Problemy z płatnościami zaczęły się już w pierwszym miesiącu. Pan Piotr prosił przyjaciela o zapłatę. Mówi, że nigdy nie dostał ani złotówki. Od trzech lat nie widział też własnego mieszkania.

W naszej obecności mężczyzna zadzwonił na policję, by otworzyła drzwi do jego lokalu, ale usłyszał, że funkcjonariusze tego nie zrobią i sugerują wezwać ślusarza.

- Lokator powiedział mi wprost: mogę ci zapłacić za mieszkanie połowę. Jeśli ci to nie pasuje, to idź do sądu. Sprawa będzie się toczyć latami, a pieniędzy i tak nie ujrzysz - opowiada Piotr Winiarski.

- To jest taka osoba ogólnie uśmiechnięta, wygadana, ale ma też wpływy i lepiej po prostu zejść z drogi – ocenia znajomy lokatora i pana Piotra.

- Mamy takie przypadki, że taka walka trwa nawet trzy lata. Tak skonstruowane jest polskie prawo, tak wygląda kwestia ochrony praw lokatorów, z tym walczymy. Mówimy o tym,  że trzeba zawierać umowy tylko na czas określony – podkreśla Jacek Kusiak ze Stowarzyszenia „Mieszkanicznik”.

Sprawa trafiła do sądu. Od października ubiegłego roku pan Piotr ma wyrok, że mieszkanie najemca ma opuścić. Ten jednak złożył odwołanie.

- Nie szkodzi, że jest wyrok sądu. Bo czasami możemy wpaść w okres ochronny, czasami najemca może zapłacić nam coś, bo będzie miał ewentualnie jakieś pieniądze i to się przedłuża. I właśnie takie umowy na czas nieokreślony są najgorszymi rzeczami, które możemy sobie zrobić – podkreśla wtarza Jacek Kusiak ze Stowarzyszenia „Mieszkanicznik”.

ZOBACZ: Cementownia za oknami. Samochody myją octem

Lokator ostatecznie zdecydował się z nami porozmawiać. Wcześniej wezwał też policję.

Lokator: Wyszedłem, bo nie mam nic na sumieniu

Reporterka: Gdyby pan płacił, to mnie by tu nie było.

Lokator:  A skąd pani wie?

Pan Piotr: Nie płacił!

Lokator: Czyje to jest zdanie? Piotrka Winiarskiego. Czy pani to wie na sto procent?

Reporterka: A pan ma dowody, że pan wpłacał?

Lokator: Mam na to świadków. Dawaliśmy sobie pieniądze z ręki do ręki.

ZOBACZ: Sprzeczne opinie tych samych lekarek. Chory bez renty

- W rzeczywistości to on nie jest aktualnie biedną osobą. W sądzie się przyznał: 3,5 tysiąca franków miesięcznie. To tak z 12-15 tys. złotych - plus minus. Przyznał się tak samo, że wynajmuje mieszkanie nie tylko u mnie, ale też wynajmuje jeszcze jedno ze swoją dziewczyną, aktualną partnerką – mówi Piotr Winiarski.

Pytamy o to lokatora:

Reporterka: Czy ma pan inne mieszkanie wynajęte, jak mówi właściciel mieszkania?

Lokator: To jest moja prywatna sprawa, czy mam, czy nie mam.

Reporterka: No to po co pan siedzi tutaj?

Lokator: Bo sprawa się jeszcze nie skończyła, a tutaj mam swoje rzeczy.

ZOBACZ: Poszedł na rezonans magnetyczny. Zmarł od wstrząsu anafilaktycznego

Na miejscu pojawiła się wezwana policja.

Lokator: Dzwoniłem na policję, że państwo chcą wejść do mieszkania, w którym przebywam, a wyrok sądu nie jest prawomocny.

Reporterka: Czy można chociaż, żeby ten pan po trzech latach zobaczył mieszkanie?

Policjant: Proszę pani, pan w tej chwili wynajmuje lokal. Jeżeli chce wejść, to musi to zrobić z osobą , która ten lokal wynajmuje. Nie można wchodzić na siłę, jeżeli najemca nie wyraża takiej zgody.

Reporterka: Co ma pan do ukrycia, że nie może właściciel zobaczyć swojego mieszkania?

Lokator: Oczywiście, że może po wcześniejszym umówieniu się.

Reporterka: No próbował, ale…

Lokator: W tym momencie - nie.

Reporterka: A dlaczego?

Lokator: Ponieważ tak mówię, że nie.

ZOBACZ: Do mieszkania przez balkon. Uratował dziecko z rąk zabójcy

- Prawdopodobnie mamy do czynienia z człowiekiem, który zna się na rynku, dokształcił się, może ma prawnika, który podpowiada mu - ocenia Jacek Kusiak ze Stowarzyszenia „Mieszkanicznik”.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX