Pod oknem powstają bloki. Mieszkańcy winią dewelopera za podtopienia

Rodzina państwa Burkackich z Kępna twierdzi, że przez powstające obok nich bloki, przy ulewach i roztopach, ich domy są zalewane. Wskazują, że deweloper buduje na podmokłym terenie, którego poziom podniósł. Takie działania i masa budynków mają sprawiać, że woda pod ziemią jest kierowana wprost na sąsiadów. Deweloper zapewnia, że posiada wszelkie zgody i buduje zgodnie z przepisami.

Za płotem posesji Andrzeja Burkackiego od trzech lat powstaje osiedle czteropiętrowych bloków. Obecna budowa trzeciego bloku bezpośrednio oddziałuje na życie rodziny. Piwnice i podwórka domów jednorodzinnych przy ulewach i roztopach są zalewane.

- Tak naprawdę każdy wie, że pod spodem jest gdzieś źródło wody, bo bagna tak właśnie są skonstruowane, że gdzieś jest zbiornik wodny pod ziemią. Mam dom jednorodzinny, więc on jest lekki, natomiast za płotem budują czterokondygnacyjne budynki, najwyższe w okolicy. I nasze dwa budynki praktycznie są w takiej przestrzeni, gdzie z jednej strony jest droga podniesiona na pół metra, a z drugiej strony są te budynki, również podniesione na pół metra. I teraz ta woda będzie się zbierała w najniższym punkcie, u nas na podwórku – opowiada Andrzej Burkacki.

- One mają bardzo szeroką podstawę i wypychają nam tę wodę. To jest jeden, drugi blok i teraz trzeci, więc będziemy po prostu basenem odpływowym – uważa Magdalena Burkacka.

ZOBACZ: Do mieszkania przez balkon. Uratował dziecko z rąk zabójcy

Zdaniem rodziny Burkackich problemem jest nie tylko budowa osiedla na podmokłym terenie, ale też podniesienie przez inwestora o pół metra terenu, na którym stawia bloki. Uważają, że to powoduje zalewanie ich domów – jednego blisko stuletniego i drugiego ponad dwudziestoletniego.

- Normalnie wychodzi woda podłogą, a tam gdzie wchodzą rury wodne do domu, to żeśmy wołali ostatnio hydraulikę, bo tak ciekła woda. Myśleliśmy, że rury są uszkodzone, a się okazało, że po prostu tak woda leci pod tymi rurami – relacjonuje Magdalena Burkacka.

- Mam wodę w piwnicy, ściana zaczyna ją ciągnąć. Musiałam na swój koszt zrobić ujęcie wodne, gdzie włączona jest maszynka do wyciągania wody. Ta pompa chodzi 24 godziny na dobę, bo inaczej bym chodziła po wodzie w tej piwnicy – dodaje Barbara Różewska.

 Nie ma wątpliwości, że państwu Burkackim woda leje się na podwórko i do piwnic. Rodzina zgłosiła problem do Inspektoratu Nadzoru Budowlanego oraz Starostwa Powiatowego. I okazało się, że wszystko jest zgodnie z planami. Czy jeden właściciel działki może zalewać drugiego?

- Ja tego nie powiedziałem. Tutaj rozstrzyga prawo wodne i nie powinno się kształtować stosunków gruntowo-wodnych na w swoim terenie w taki sposób, żeby odprowadzać wody opadowe i roztopowe na teren nieruchomości sąsiednich czy burzyć dotychczasowy odpływ – zastrzega Artur Wójcik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kępnie.

Zwracamy uwagę, że blok jest posadowiony pół metra wyżej niż działka państwa Burkackich.

- Dobrze, ale tutaj jakby nie ma naruszenia odnośnie zatwierdzonego projektu i ja nie mam potwierdzonej informacji, że tam zostało jakby pół metra podniesione – odpowiada inspektor.

ZOBACZ: Od lat obiecują pomoc. Zbudowali blok, ale seniorom nie pomogli

O to, co jest w dokumentacji inwestora, pytamy Jerzego Dobrzyńskiego, naczelnika Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Kępnie.

- To, co pamiętam, to na etapie pozwolenia: teren przyległy jest na tym samym poziomie co działka bloków, a wręcz jeżeli dotrze pani do dokumentacji, to teren sąsiada jest wyżej niż bloków – mówi.

Państwo Burkaccy jasno pokazują, jak wygląda teren obok. Ich zdaniem nie ma wątpliwości co do różnicy poziomów.

- W tym momencie, to co widzimy w terenie, to jest plac budowy, to nie jest zagospodarowanie ostateczne terenu – odpowiada Jerzy Dobrzyński.

Reporterka: Ile ta budowa będzie trwała: pół roku, rok? I przez ten cały czas ci ludzie mają być zalewani?

Dobrzyński: Ale ja nie wiem, czy są zalewani, to jest stanowisko strony, my rozpatrujemy... Dlatego w przypadku jeśli chodzi o zalewanie, mogę się wypowiedzieć dopiero w momencie, jeżeli zapadnie decyzja z wniosku pana Burkackiego.

ZOBACZ: Utknęła w kolejce na rehabilitację. Wskazywane terminy to fikcja

Właściciele domów jednorodzinnych podnoszą także kwestię odległości budowanego bloku od ich posesji. Prawo budowlane mówi o trzech metrach odległości od ściany bez okien oraz czterech dla ściany z oknami.

- Uruchomiłem procedurę, uprawniony geodeta dokonał szczegółowych pomiarów i tutaj te odległości są nawet nieco większe od tych projektowanych. Szacuję, że to jest około dziesięciu centymetrów dodatkowo „na luzie”. Bo tam faktycznie jest bardzo blisko tych minimalnych granicznych wartości, ale to jest powszechnie stosowane – słyszymy od Artura Wójcika, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Kępnie.

- Wynik jest 3,46 metra, bez ocieplenia i bez płotu – tego, który ma być w przyszłości – twierdzi Andrzej Burkacki.

- Najistotniejsze tutaj jest też odnalezienie tego prawnego przebiegu granicy, bo nie zawsze jest tak, że ogrodzenie przebiega zgodnie z prawnym przebiegiem granicy. Ta budowa nie przebiega w sposób odstający od prawa budowlanego, nie przebiega w sposób odstający od wydanego pozwolenia na budowę, od wydanej decyzji i od projektu – zapewnia inspektor Artur Wójcik.

- Jeżeli nie będzie czterech metrów, to wtedy postępowanie prowadzi nadzór budowlany, wtedy mamy samowolę budowlaną, czyli to już nie pytania do mnie – zaznacza Jerzy Dobrzyński, naczelnik Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Kępnie.

ZOBACZ: Ania miała zostać wciągnięta do auta. Tropem porywaczy 10-latki

Deweloper wprawdzie zaprosił redakcję Interwencji na spotkanie, ale nie chciał wypowiadać się przed kamerą. Odpowiedział na nasze pytania mailowo. Jedno z nich dotyczyło tego, czy rozważa wstrzymanie budowy w związku z sąsiedzkim sporem.

„Relacje z sąsiadami zawsze są ważne, niemniej jednak nie znajdujemy podstaw do wstrzymania prac budowlanych. Ani stan faktyczny, ani stan prawny nie pozwala na przyjęcie, że ewentualne problemy naszej sąsiadki spowodowane są naszym działaniem. Dotychczas nie były zgłaszane jakiekolwiek uwagi od sąsiadów, choć zdajemy sobie sprawę, że każda budowa jest uciążliwa dla mieszkańców okolicy.” – brzmi odpowiedź dewelopera.

Państwo Burkaccy złożyli wniosek do starostwa o wstrzymanie budowy. Został odrzucony, bo uznano, że nie są stroną w sprawie. Po odwołaniu wojewoda wielkopolski nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę i wyłączyć z niej osoby, które wydawały zgodę na budowę bloków.

- Żądam tego, żeby przywrócono teren do pierwotnego stanu, a więc, żeby ta woda nie schodziła w moją stronę i żądam też, żeby ten budynek nie był tak blisko mojej działki - mówi Andrzej Burkacki.

* poniżej pełna odpowiedź dewelopera na nasze pytania:                                                                                                                                             

 

 
 
 

 

 
 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX