Ojciec zniszczył mu dzieciństwo, teraz rujnuje dorosłość

Pan Robert po opuszczeniu domu dziecka wrócił do rodzinnego mieszkania, które dzieli z ojcem. To, co zastał na miejscu, przeraża. Nadużywający alkoholu mężczyzna doprowadził lokal do ruiny, m.in. pozbawił grzejników i zagrzybił. Pan Robert ma rzadką chorobę skóry, żyje z renty i nie stać go na inne mieszkanie. A przepisy nie pozwalają mu ubiegać się o przydział z gminy.
Historia życia 28-letniego pana Roberta z małej miejscowości Nowizna w województwie dolnośląskim to ciągłe pasmo dramatów. Jest jedynakiem. Wszystko zaczęło się, kiedy zmarła jego mama.
- Od urodzenia zmagam się z bardzo rzadką chorobą skóry: to pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Wszystko skomplikowało się w moim życiu od śmierci mojej mamy. Miałem wtedy dziewięć lat. Zmarła nagle na zator serca – opowiada Robert Nobis.
Reporterka: Dopóki mama żyła, miał pan jeszcze niezrośnięte dłonie i stopy?
Pan Robert: Dłonie mogłem otworzyć. Z biegiem czasu, przez te lata zaniedbania, zrobił się przykurcz tych dłoni, już nieodwracalny. Z domu dziecka zostałem zabrany przez mojego chrzestnego. Po roku on zmarł. Trafiłem do kolejnej rodziny zastępczej i tam już byłem do osiemnastego roku życia. Po osiągnięciu pełnoletności chciałem się usamodzielnić. Po prostu zacząć życie na nowo.
ZOBACZ: Dramat ratowników. Ich karetka spłonęła
Mieszkanie, do którego wrócił pan Robert, jest własnościowe. Po śmierci matki odziedziczył połowę lokalu. Druga należy do jego ojca. To, co zastał w środku, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
Mężczyzna zaprosił nasz zespół reporterski, by sfilmował stan mieszkania:
Ojciec: Proszę wyjść.
Reporterka: Panie Marku, ja jestem na zaproszenie tego pana.
Ojciec: Jemu (synowi – red.) coś nie pasuje.
Reporterka: Nie pasują mu warunki.
Reporterka: Panie Marku, tam widzę miejsce po grzejnikach. Gdzie one są?
Ojciec: Stare były i…
Reporterka: Nie grzały? Czy można było zarobić na nich?
Ojciec: Ciekły.
Pan Robert: Tu jest mój pokój.
Reporterka: Tutaj są grzejniki?
Pan Robert: Tutaj jest, ale on nie funkcjonuje, ponieważ wszystkie rurki zostały wycięte.
Reporterka: Tatuś wyciął?
Pan Robert: Tak, wyciął.
Reporterka: Po co pan wyciął rurki z tego grzejnika? Były żeliwne?
Ojciec: Stare były.
ZOBACZ: Nie chce znać matki, ale musi płacić na jej pobyt w DPS
Pan Robert poprosił urzędników o inne mieszkanie, ale okazało się, że nie ma na nie szans. Tak stanowią przepisy.
- Niestety pan Robert jest współwłaścicielem lokalu. W związku z przepisami ustawowymi, ale też z ustawą Rady Gminy, osoba posiadająca tytuł prawny do lokalu, nawet w części, niestety nie może się ubiegać o mieszkanie socjalne lub mieszkanie komunalne – wyjaśnia Marcin Pięt, wójt Gminy Dzierżoniów.
Pan Robert ma orzeczenie o niepełnosprawności. Żyje z renty socjalnej - niecałe 2500 zł. To jednak za dużo, żeby mógł otrzymać finansową pomoc z MOPS-u. Ma wykształcenie średnie i chce pracować, ale do tej pory nikt nie zdecydował się go zatrudnić.
- Wiele rzeczy robię po swojemu, robię wolniej niż inni. Były takie momenty, kiedy zastanawiałem się, jaki to wszystko ma sens. I naprawdę były momenty, gdzie już tego sensu nie widziałem. Ale gdzieś zawsze żyłem tą nadzieją, że być może wydarzy się coś, że będzie lepiej – mówi.
ZOBACZ: Nagrali, jak dokarmia szczury. Miała ich dziesiątki w mieszkaniu
To, co się stało dwa tygodnie temu, pan Robert nazywa cudem. Przypadkowe spotkanie z panem Filipem tymczasowo odmieniło jego los.
- To był dla mnie dzień jak co dzień. Wyruszyłem sobie do sklepu. Korzystałem z aplikacji w telefonie, gdzie są pokazywane promocje. Poszedłem do kasy i za chwilę poczułem, że ktoś mnie szturcha – opowiada pan Robert.
- Miał dziurawe buty i spodnie. Zwróciłem na niego uwagę. No i wówczas zobaczyłem jego ciężko chore rączki. A że wiedziałem, co to jest za choroba, zagadnąłem do niego, czy czegoś potrzebuje… Czy mu zrobić zakupy? Następnego dnia również spotkaliśmy się pod marketem. Opowiedział mi historię swojego życia. Druzgocąca historię. Powiem wprost: pękło mi serce, zrobiło mi się strasznie przykro. No i postanowiłem pomóc Robertowi, po prostu – relacjonuje Filip Kasprowicz.
Pan Robert mieszka na razie u pana Filipa. Największą radością była ciepła kąpiel.
- Podziwiam go za jego siłę, za wolę walki, za ambicję – tłumaczy Filip Kasprowicz.
ZOBACZ: Burzliwy rozwód i zaginięcie. Mąż pani Beaty przebadany wariografem
Niebawem pan Robert będzie musiał wrócić do swojego mieszkania. Filip Kasprowicz wyjeżdża do pracy za granicę. Zanim to zrobi, chce jednak wyremontować pokój w rodzinnym mieszkaniu mężczyzny.
- Kiedy byłem tutaj pierwszy raz, doznałem ciężkiego szoku, że lokal jest w takim stanie i tak mocno zagrzybiony. Wezwałem specjalistę. Przez pięć dni był nałożony środek odgrzybiający ściany. Proszę zobaczyć: ściany za szafą są wręcz czarne. Będziemy zrywać tynki, nakładać kolejną warstwę nowego tynku i malować ściany. Taki szybki remont. Koniecznie trzeba załatwić ogrzewanie – mówi pan Filip.
I właśnie do takich warunków będzie musiał wrócić pan Robert. Co więcej - jego ojciec nie poczuwa się do żadnych opłat za mieszkanie. Uiszcza je pan Robert, ale na wszystko nie wystarcza, bo z małej renty musi kupować sobie maści i opatrunki.
- Robert zasługuje na nowe życie, na nowy start. Męczył się przez 28 lat – podkreśla Filip Kasprowicz.