Czyste Powietrze uderzyło w małe firmy. Domagają się pieniędzy

Przedsiębiorcy biją na alarm w sprawie programu Czyste Powietrze, czyli państwowych dopłat do wymiany starych pieców oraz docieplenia domów jednorodzinnych. Choć minęło wiele miesięcy od ukończenia inwestycji, wciąż czekają oni na obiecane dotacje. By ratować firmy i pracowników, muszą się zadłużać.
- Moim zdaniem po prostu nie mają pieniędzy i boją się o tym powiedzieć wprost, dlatego szukają na siłę powodów, żeby zrzucić winę na wykonawców – mówi Damian Dziuba, przedsiębiorca z Kielc.
- Nie, sprawa jest tego typu i tak się działa w każdej instytucji, która podlega dyscyplinie budżetowej, czyli żeby zawrzeć jakąkolwiek umowę, trzeba mieć zapewnione sto procent kosztów na dane działanie. Pieniądze są – odpowiada Robert Gajda, zastępca prezesa zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
ZOBACZ: Ojciec zniszczył mu dzieciństwo, teraz rujnuje dorosłość
Pan Daniel prowadzi w Łodzi niewielką firmę zajmującą się m.in. termomodernizacją. Na wypłaty z programu Czyste Powietrze czeka od miesięcy.
- Myśmy w ubiegły piątek dostali dopiero pieniądze za klienta, za zrobioną realizację z września ubiegłego roku. Ten czas jest tak horrendalnie długi, że takie małe firmy jak my, nie są w stanie tego udźwignąć. My dziś mamy już bardzo duże problemy finansowe, bo ścigają nas hurtownie, już ścigają nas producenci kotłów, którym nie zapłaciliśmy – mówi Daniel Pyrgiel.
Jego firma modernizowała dom pani Sabiny Krawczykowskiej. Kobieta skorzystała z programu Czyste Powietrze.
- Jestem wdzięczna, że taki pogram powstał, nigdy nie byłoby mnie stać na takie ocieplenie budynku, wymianę parapetów, pieca – podkreśla pani Sabina.
ZOBACZ: Oszust w koloratce. Uciekł z milionami
Problem w tym, że pan Daniel jako wykonawca ocieplenia budynku, fotowoltaiki, wymiany parapetów i pieca został bez pieniędzy. Od pani Sabiny otrzymał 10 tysięcy zł, resztę miał dostać z dofinasowania, jakie oferuje program Czyste Powietrze.
- Nawet nie dostaliśmy zaliczki, czyli 57 tysięcy zł. Całość inwestycji szacujemy na ponad 100 tysięcy złotych. Zanim beneficjent programu otrzyma umowę, jest dołączona umowa z wykonawcą i tam jest wyznaczony zakres prac i kwota - mówi Daniel Pyrgiel.
- Umowa została wykonana i środki powinny zostać zapłacone w całości. NFOŚiGW może kwestionować umowę. Ale jeżeli prace zostały wykonane w taki sposób, jak we wniosku o dofinasowanie, w naszej ocenie jest brak podstaw prawnych co do tego, żeby NFOŚiGW mógł obniżyć kwotę przyznanej dotacji – uważa Paulina Drzazga-Poproch, pomocnik pana Daniela Pyrgiela.
- Mam do opłacenia ZUS, podatki… Jak jest wystawiona faktura, to pieniądze trzeba do urzędu odprowadzić. Co mogliśmy się zakredytować, to to zrobiliśmy, ale zawsze gdzieś jest ta ściana – zaznacza pan Daniel.
Miłosz Rewers - przedsiębiorca z Poznania - zastanawia się, czy nie zawiesić działalności swojej firmy. Jak przyznaje, jeżeli w najbliższych dniach nie otrzyma pieniędzy, to będzie koniec.
- Dostaliśmy informację o uzupełnienie dokumentów, dokumenty były uzupełnianie na bieżąco, dosyłaliśmy te dokumenty i nadal cisza. A jeżeli jako firma próbujemy się dowiedzieć czegoś w Funduszu, to dostajemy informację zwrotną, że nie jesteśmy stroną w sprawie. Jeżeli tak dalej pójdzie, będzie trzeba szukać jakichś alternatywnych zajęć, zamknąć firmę – przyznaje Miłosz Rewers.
ZOBACZ: Pielęgniarki dyscyplinarnie zwolnione. Same nie wiedzą za co
To zapis rozmowy przedsiębiorcy z przedstawicielem NFOŚiGW.
- Jeżeli były jakieś korekty wniosków, to one z automatu zostają cofnięte na koniec kolejki?
- Na koniec nie, ale na pewno będą wstrzymane, bo musimy do końca kwietnia zrobić wszystkie wnioski z 2024 roku.
- Mógłbym dziś przyjść? Czy udzielicie mi informacji na miejscu, na jakim etapie są płatności?
- Nie, tylko beneficjentom udzielamy informacji.
- Czyli musiałbym zebrać wszystkich, wynająć autobus i z wszystkimi po kolei pytać?
- Wie pan co, niewiele to zmieni, bo wypłacamy wszystko sukcesywnie.
Pan Damian z Kielc też prowadzi firmę zajmującą się termomodernizacją, pompami ciepła i fotowoltaiką. Twierdzi, że to, co dzieje się z wypłatami z programu Czyste Powietrze zabija przedsiębiorców z tej branży.
- My czekamy w tym momencie dziewięć miesięcy i dopiero zaczęły te wnioski być rozpoznawane. Mówię tutaj o okresie oczekiwana za już zakończoną inwestycję, czyli ponieśliśmy jako firma koszty i po dziewięciu miesiącach zaczęli tak naprawdę wysyłać pisma, żądając szczegółowych kosztorysów: na wełnę, na docieplenie... Inwestycji zakończonych, czyli takich gdzie czekamy tylko na sfinansowanie, jest na ponad 800 tysięcy złotych w samym wojewódzkim funduszu w Kielcach. Kredytujemy się. Cały czas po prostu kredytem zastępujemy kolejny kredyt, żeby jakoś w ogóle funkcjonować, żeby nie zwalniać pracowników – tłumaczy Damian Dziuba, przedsiębiorca z Kielc.
ZOBACZ: Żyją przy Północnej Obwodnicy Krakowa. Domagają się ekranów dźwiękochłonnych
Skąd opóźnienia w wypłatach dofinasowania? Jak twierdzi Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej to m.in. z powodu błędów we wnioskach.
- Podjęliśmy też decyzję, że będziemy kontrolować wszystkie wnioski, które są na maksymalną kwotę dofinasowania. Maksymalna kwota dofinasowania miała być dla tych osób, które zrobią pełną termomodernizację plus wymienią sobie źródło ciepła. Wielu wykonawców nam zarzuca, że podpisując umowę tam była zaznaczona informacja dla beneficjenta, że ma dofinasowanie do 130 tysięcy zł i dla nich to było jednoznaczne, że mają wypisać faktury na 130 tysięcy zł – wyjaśnia Robert Gajda, zastępca prezesa zarządu NFOŚiGW.
- Masa firm pozwalniała po parędziesiąt osób tak naprawdę. Skala zaległości to nie są tysiące, dziesiątki tysięcy, to są setki milionów. To są często bardzo mali przedsiębiorcy, gdzie to nie jest tak, że my sobie wyciągamy pieniądze z kieszeni, że możemy sobie pozwolić, żeby czekać dwanaście miesięcy – wskazuje Damian Dziuba, przedsiębiorca z Kielc.
- To jest umowa z państwem, a nie z prywatną firmą, gdzie może nas ktoś oszukać. W naszym mniemaniu podpisaliśmy umowę z państwem – podkreśla Daniel Pyrgiel, przedsiębiorca z Łodzi.
- Bardzo często były sytuacje też takie, że poprosiliśmy wykonawcę o wyjaśnienie poszczególnych pozycji na fakturze, bo okazało się, że faktura składa się z jednej pozycji pod nazwą „termomodernizacja domu”. W sytuacji jak koordynator zapytał, dlaczego tak to wyglądało, a nie inaczej, dostaliśmy nie informację: wyszczególnienie tych prac, tylko dostaliśmy korektę na - 40 tysięcy zł. Widać więc ewidentnie, że były próby naciągania – informuje Robert Gajda, zastępca prezesa zarządu NFOŚiGW.
- Nasza branża już tak naprawdę jest częściowo uśmiercona. Jeżeli chodzi o program Czyste Powietrze, to ci, którzy wytrwają po tej ciężkiej sytuacji spowodowanej zatorem finansowym, oni nie wrócą do tego programu – prognozuje Damian Dziuba, przedsiębiorca z Kielc.