Matka walczy o syna. Nie widziała go od miesiąca

Dramat matki poszukującej 6-letniego synka. Pani Karolina z Torunia od miesiąca nie wie, gdzie jest jej dziecko. Twierdzi, że zostało porwane. Sprawa z dnia na dzień coraz bardziej się komplikuje.

- Poznaliśmy się lata temu na portalu randkowym, wszystko było dobrze, fajnie, pojawił się syn, zamieszkaliśmy razem w Toruniu. Później zaczął się jednak pojawiać u niego alkohol, dochodziło do awantur, w pewnym momencie podniósł na mnie rękę. W tym momencie powiedziałam, że mam dosyć, że ma się wyprowadzić, nie chcę żeby syn takie sytuacje widział. Nie płacił na syna. Stwierdziłam, że chcę uregulować wszystko prawnie, zgłosiłam sprawę do sądu. On w międzyczasie dowiedział się, że z kimś się spotykam – opowiada pani Karolina.

Obecny partner pani Karoliny twierdzi, że „kompletnie się nie pogodził z rozstaniem i za wszelką cenę chciał doprowadzić do tego, żeby ponownie wejść w relację z Karoliną”. - Kiedy się okazało, że jest to niemożliwe, to stwierdził, że zrobi to co najbardziej Karolinę zaboli, czyli zabierze jej dziecko – mówi Norbert Szczutkowski.

ZOBACZ: Bój o 11-letniego Olka. W akcji policja, sąd i kurator

Bój o syna rozgorzał pod koniec marca.

- Syn pojechał do niego 28 marca na weekend, przez cały ten czas mój były partner nie dał mi go do telefonu, po czym 30 marca stwierdził, że syna mi nie wyda. Syn ma zabezpieczone miejsce zamieszkania przy mnie. Zgłosiliśmy na prokuraturę uprowadzenie dziecka – relacjonuje pani Karolina.

- 11 kwietnia tego roku wpłynęło do nas zawiadomienie o przestępstwie od matki 6-letniego Kacpra. Z zawiadomienia wynika, że mogło dojść do zatrzymania tego dziecka wbrew woli osoby powołanej do opieki nad tym dzieckiem – informuje Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

- Człowiek ten wyłączył w pewnym momencie telefon, nie zjawił się w pracy bez słowa uprzedzenia i z tego co wiem, to ją stracił. Więc on w tym momencie nie pracuje, nie wiadomo gdzie przebywa, nie wiadomo w jakich warunkach syn przebywa – podkreśla pani Karolina.

ZOBACZ: Tajemnica zaginięcia Karoliny Wróbel

Jedziemy do miejsca zamieszkania byłego partnera pani Karoliny w Bydgoszczy.

Na miejscu nikt nam nie otworzył. Mieszkająca obok sąsiadka przekazała nam, że nie widziała, by w lokalu mieszkało kilkuletnie dziecko.

- Tutaj była parę razy policja i było nawet widać światło w mieszkaniu, policji nie otwierali i potem jak policja schodziła, to było światło zgaszone. Syn od 4 tygodni nie chodzi do szkoły, do zerówki, nie chodzi na terapię, którą ma od 4 lat, bo ma opóźnienia w rozwoju mowy i jak na razie czekamy na decyzję sędziego – mówi pani Karolina.

- Koniecznym było zwrócić się do sądu z wnioskiem o nakaz wydania tego dziecka no i czekamy dzisiaj na tę ważną chwilę – dodaje Stanisław Chodkowski, pełnomocnik matki Kacpra.

ZOBACZ: Tuż przed terminem odwołano operację. Chora na raka pozwie szpital

Towarzyszymy matce w sądzie. Na rozprawie zjawia się ojciec dziecka.

Dziennikarz: Gdzie jest pana syn czyli Kacper?

Ojciec Kacpra: Jak gdzie? Tam gdzie ja mieszkam.

Dziennikarz: Mi bardzo zależy, żeby poznać pana wersję, żeby to było obiektywne rozumie pan. Dlaczego pan tego syna nie oddał?

Pełnomocnik ojca dziecka: Nam nie zależy na tym, żeby się interesowały tym media.

Dziennikarz: Ale zdajecie sobie sprawę, że mama chce wiedzieć co jest z synem, że go nie widział, że nie wie czy jest zdrowy, jak się ma, że wcześniej cały czas był z nią.

Ojciec Kacpra: Jest zdrowy, cały i bezpieczny.

ZOBACZ: Nagła eksmisja. Z dnia na dzień zostali bez niczego

Podczas rozprawy nie zapadło ostateczne rozstrzygnięcie.

- Sąd zdecydował, że za tydzień dopiero podejmie decyzje, co dalej. To będą kolejne dni bez kontaktu z synem, nie wiedząc, co się z nim dzieje. Ja od 4 tygodni jestem na lekach uspakajających i nasennych, żeby móc te dni przetrwać. Żeby nie wiedzieć i nie płakać całymi dniami, bo nie wiem co dalej robić, żeby syn do mnie wrócił – komentuje pani Karolina.

Rozprawa odbywała się za zamkniętymi drzwiami i nie możemy zrelacjonować jej przebiegu. Światło na sprawę rzuca jednak informacja prokuratora.

- Zawiadomienie ojca dziecka wpłynęło do nas do prokuratury 30 marca tego roku, ono dotyczy możliwości popełnienia na szkodę tego dziecka jednego z przestępstw przeciwko wolności seksualnej – informuje Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

- On żeby po prostu nie wydać syna wymyślił, że dziecko jest molestowane przez sąsiadów, zostali przez niego oskarżeni ze względu na to, że są gejami. On nie przedstawił żadnych dowodów poza swoimi domysłami, a w tym momencie wszyscy muszą się bronić, procedury trwają miesiącami – komentuje pani Karolina.

ZOBACZ: Dramat ratowników. Ich karetka spłonęła

Od pani Karliny słyszymy, że sąd nakazał jej byłem partnerowi umożliwić kontakt matki z synem. Pojechaliśmy razem z nią do Bydgoszczy na umówione spotkanie. Ojciec z dzieckiem jednak nie pojawili się.

- Tutaj nie mamy do czynienia z uprowadzeniem, porwaniem w sensie klasycznym, tu mamy do czynienia z konkurencją między rodzicami tego dziecka i prawdopodobnie kosztem dziecka, wzajemnym wyrządzaniem sobie krzywdy – komentuje Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX