Atakował siekierą, bez opamiętania. Dramatyczna walka o powrót do zdrowia

Anita Lewandowska spod Radomia przeżyła koszmarną napaść ze strony męża, który ruszył na nią z siekierą. Celował przede wszystkim w głowę. Kobieta walczyła o życie w szpitalu, później przeszła skomplikowane operacje rekonstrukcji twarzoczaszki, a następnie bolesną rehabilitację. Dziś żyje dzięki pomocy państwa, rodziny i znajomych. Na dalsze terapie jej jednak już nie stać. Potrzebuje wsparcia.
Czterdziestotrzyletnia pani Anita spod Radomia jeszcze kilka lat temu była szczęśliwą żoną i matką. Pracowała w Warszawie, opiekowała się dziećmi. Niestety dziś jest niepełnosprawna, ma pociętą twarz i problemy z mówieniem.
Do domu pani Anity przyjechaliśmy po raz drugi. Kiedy sześć lat temu dotarliśmy tam po raz pierwszy, kobieta walczyła o życie w szpitalu, po tym jak jej mąż próbował ją zabić.
- Wybaczyć mu wybaczyłam, ale nienawidzę go - mówi pani Anita.
ZOBACZ: Nagła eksmisja. Z dnia na dzień zostali bez niczego
Przed tym tragicznym dniem pani Anita, jej mąż, który był wojskowym, siedmioletni syn wiedli spokojne życie. Małżeństwo spodziewało się drugiego dziecka.
- Kochał to drugie dziecko, cieszył się, mówił do brzuszka: Blanka, córeczko, czekam na ciebie – wspomina pani Judyta, siostra pani Anity.
18 września 2019 roku około godziny 20 mężczyzna wrócił po pracy do domu. Zaprowadził syna do sąsiadki.
- To było dosłownie dziesięć minut… Olek wyleciał do mnie, ja go pytam: co ty robisz o tej godzinie u mnie? A on mówi: tata mnie przyprowadził. A mama? Odpowiedział, że tata z mamą mają porozmawiać – opowiada pani Krystyna, sąsiadka pani Anity.
ZOBACZ: Sąsiadka z piekła rodem? Mają jej dosyć w kolejnej miejscowości
Mężczyzna zostawił syna i wrócił do domu. Wtedy brutalnie zaatakował siekierą panią Anitę, która była w ósmym miesiącu ciąży.
- Pozamykane były okna, myśmy w domu siedzieli, ja nie słyszałam żadnego krzyku. Myślę, że ona by na pewno uciekła, gdyby on nie zamknął drzwi od środka. Jak wyszedł, to pogasił wszystkie światła. Przyszedł do nas i mówi: zrobiłem, co miałem zrobić. Był zakrwawiony. Myśmy po policję dzwonili – relacjonuje sąsiadka.
- Widok był straszny, wszędzie pełno krwi, ona bardzo dużo jej straciła. Nie była połamana, nie miała obrażeń na brzuchu, tylko od ramion, głowa oraz twarz i na łokciach, bo broniła się. Każdy lekarz był zdziwiony, że tak można skatować kobietę – dodaje pani Monika, siostra pani Anity.
Mąż pani Anity został zatrzymany i uznany za osobę niepoczytalną. Trafił do zakładu psychiatrycznego. Lekarze podjęli walkę o życie pani Anity. Kobieta miała liczne obrażenia, jej twarz była zmasakrowana. Niestety życia jej nienarodzonej córki nie udało się uratować.
- W tej chwili nie jestem w stanie zapomnieć, wybaczyć nie jestem… To, co zrobił mojej siostrze, to się nie da - mówi pani Monika.
ZOBACZ: „Tak się dzieje na autostradach”. Horrendalny rachunek za holowanie i naprawę auta
Pani Anita po kilkuletnim leczeniu, rekonstrukcji twarzoczaszki i rehabilitacji wróciła z synem do rodzinnego domu. Przed naszą kamerą odważyła się po raz pierwszy powrócić do tragicznej przeszłości.
- Nie chcę, ale są momenty, kiedy będąc w tym domu nadal czuję, co się stało. Wybaczyć mu wybaczyłam, ale nienawidzę go - mówi pani Anita.
Pani Anicie pomaga rodzina i znajomi. Wspiera ją także ośrodek pomocy społecznej, ale nie we wszystkim da się pomóc.
- Nie mamy tak dużych środków, by wyremontować dom, ale pomagamy w inny sposób. Od czasu do czasu pani dostaje od nas zasiłki na najbardziej potrzebne rzeczy, ma też asystenta z OPS-u. Pani Anita przeszła szereg skomplikowanych operacji, przeszła rehabilitację i to zrobiła nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla syna – tłumaczy Monika Gałek, kierownik GOPS w Jedlińsku.
- To jest ogromy proces i on będzie trwał do końca życia, to nie tylko jest poziom motoryczny ale i społeczny, emocjonalny. Rehabilitacja nie kończy się tylko na ćwiczeniach, to jest ogromne wyzwanie dla niej i jej rodziny, dla najbliższych – dodaje rehabilitantka Magdalena Gil.
ZOBACZ: Matka walczy o syna. Nie widziała go od miesiąca
Pani Anita chce skończyć remont domu, ale potrzebuje także kilka tysięcy złotych miesięcznie na rehabilitacje. Marzy o powrocie do sprawności. Niestety samotnej, niepełnosprawnej matce brakuje pieniędzy. Na życie ma niecałe 3 tys. zł.
- Dla moich pacjentów ona jest wzorem. Anita nie może przestać się rehabilitować, bo jej proces funkcjonowania się zatrzyma. Ma bardzo ogromną siłę, moc, bardzo dużo pracy włożyła w to, by być w tym stanie, w jakim jest dzisiaj. Nasz proces rehabilitacyjny był bardzo trudny – zaznacza rehabilitantka Magdalena Gil.
- Chcę wrócić do normalności, bardzo chcę, to jest moje marzenie. Wewnątrz mam w sobie wojowniczkę – mówi pani Anita.
Jeżeli chcą Państwo pomóc pani Anicie, prosimy o kontakt z redakcją: 22 54 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl