Pielęgniarka broniła się przed agresywnym pacjentem. Została zwolniona

Elżbieta Rynkowska przez 30 lat była pielęgniarką w warszawskim Szpitalu Dziecięcym im. prof. Jana Bogdanowicza. 5 stycznia 2022 roku odparła atak agresywnego 16-latka po dopalaczach. Miała złamaną rękę i żuchwę. Została zwolniona dyscyplinarnie z pracy.

- Zostałyśmy na dyżurze we trzy, niestety wszystkie emerytki. Tego dnia miałyśmy bardzo dużo dzieci na oddziale. O 18:00 zadzwoniła do mnie koleżanka, że mają takiego pacjenta, że już sobie nie radzą i żebym przyszła na pomoc – opowiada Elżbieta Rynkowska.

- Pacjent znalazł się w szpitalu po zgłoszeniu pobicia matki i został przywieziony do szpitalnego oddziału ratunkowego, pobił ratownika medycznego – relacjonuje Justyna Oksiuta, pełnomocnik Elżbiety Rynkowskiej.

Ten dzień doskonale pamięta również Małgorzata Patoka, technik radiolog w Szpitalu Dziecięcym im. prof. Bogdanowicza w Warszawie.

- Ten chłopak dostał skierowanie z SOR-u na badanie tomografii komputerowej. Przyjechał z nim ratownik, dzięki któremu w ogóle nie oberwałyśmy. Był bardzo agresywny. Ja się w pewnym momencie wycofałam pod okno, bo bałam się, że dostanę kopniakiem w twarz. Jakoś udało nam się rzepami spiąć głowę i zrobić to badanie, ale ja faktycznie widziałam, co to była za robota z tym chłopakiem, makabra. Nie wiedziałam, co jest powodem, dopiero po tych zdarzeniach dowiedzieliśmy się z badań laboratoryjnych, że był pod wpływem alkoholu i dopalaczy – opowiada pani Małgorzata.

ZOBACZ: Szokujące zachowanie sąsiadki. Nęka rodzinę, zwłaszcza dzieci

Zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamerę monitoringu umieszczoną w sali szpitalnej, gdzie leżał 16-letni pacjent.

- Zobaczyłam młodego człowieka leżącego w nogach łóżka, nagiego. Weszłam na salę, podeszłam do niego, wzięłam go pod pachy i chciałam go tak jakby podnieść, głową na poduszki i nakryć go kołdrą. No i zostałam uderzona, od razu z pięści. Ja nawet nie wiedziałam, jak to się stało. Nikt nie powiedział, że my się bronić nie możemy. Oddałam... Pierwszy raz w życiu, po prostu oddałam. Nie pamiętam, czy uderzyłam go raz, czy dwa. Potem łapałam jego ręce, żeby więcej tych ciosów już nie dochodziło do mojej twarzy - mówi Elżbieta Rynkowska.

- Co się potem działo? Powiem szczerze: nie do końca pamiętam. Wiem, że byłam kopnięta. Wiem, że krzyczałyśmy na cały oddział, żeby nam ktoś pomógł. Młody człowiek, chudy, ale tyle miał w sobie siły. Przybiegli nam rodzice na ratunek, chyba dwóch tatusiów, którzy byli tam z innymi pacjentami. Miałam przesuniętą żuchwę i połamane kości – relacjonuje Elżbieta Rynkowska.

- Sąd stwierdził, że doszło do popełnienia co najmniej dwóch czynów karalnych – jednego w stosunku do pielęgniarki, drugiego w stosunku do ratownika medycznego. Oba polegały na użyciu siły: biciu, kopaniu, uderzaniu w twarz. Z tego powodu zastosowano środek wychowawczy w postaci umieszczenia w młodzieżowym ośrodku wychowawczym - informuje Mariusz Jabłoński z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.

ZOBACZ: Piaskarką w zabytki. Zdewastowane kapliczki Łemków

Jakie było zdziwienie pielęgniarki, która przebywając jeszcze na zwolnieniu lekarskim, dostała wiadomość, że zostaje zwolniona dyscyplinarnie z pracy. Sprawa trafiła do sądu i jest rozpatrywana już od trzech lat.

- Kiedy do całego tego incydentu doszło, to przejrzeliśmy monitoring i na tej podstawie postanowiliśmy rozstać się z panią Rynkowską. Pani Rynkowska się nie zgodziła, w związku z czym sprawa wylądowała w sądzie pracy i tam jest rozpatrywana. Do momentu, kiedy nie zapadną jakieś tam rozstrzygnięcia, to my tej sprawy komentować nie będziemy – słyszymy od Mariusza Mazurka, rzecznika prasowego Szpitala im. prof. Bogdanowicza w Warszawie.

- Moja klientka jest osobą poszkodowaną w tej sytuacji, głęboko nie zgadzamy się z decyzją pracodawcy - podkreśla Justyna Oksiuta, pełnomocnik Elżbiety Rynkowskiej.

- Mnie nikt nie zaprosił na żadną rozmowę. Zostałam potraktowana: paszoł won i koniec. To ty pobiłaś pacjenta. Nie to, że pacjent mnie pierwszy uderzył, tylko że ja pobiłam pacjenta - rozpacza pani Elżbieta.

- Ela zgłaszała wniosek o utworzenie takiego oddziału specjalistycznego, który byłby do takiego rodzaju pacjentów. Byłby pod ochroną jakąś zwiększoną, z większą liczbą personelu. A nie, że jedna pani na kilkoro maluszków i w tym 17-latek, który się rzuca, jest agresywny, rozbiera się, nie wiem, co tam wyprawia. Ela zgłaszała taki projekt, zgłaszała to dyrekcji jeszcze przed tym zdarzeniem – mówi Małgorzata Patoka, koleżanka ze szpitala pani Elżbiety.

ZOBACZ: Makabryczny atak na Uniwersytecie. Wyjaśnienia Mieszka R. mrożą krew

W ostatnim czasie opinią publiczną w Polsce wstrząsnęła cała seria brutalnych ataków na pracowników służby zdrowia.

- To się działo zawsze, tylko po prostu teraz o tym się mówi. I bardzo dobrze, bo być może zostanie stworzony jakiś zapis w rozporządzeniu, gdzie będzie bardzo jasno powiedziane, że na przykład w takiej sytuacji my możemy wezwać policję, próbować unieruchomić takiego pacjenta, żeby dalej nie próbował użyć przemocy względem personelu medycznego. W tej chwili niczego takiego zrobić nie możemy – podkreśla Aneta Górska-Kot, ordynator oddziału pediatrycznego w szpitalu.

- Naturalnie, że się boję. Boję się chociażby o swoje zdrowie. Nie możemy używać sił fizycznych, a mową do takiego człowieka nie dotrzemy. To naprawdę są problemy. No i potem jest taki skutek, że lądujemy w sądach - dodaje Małgorzata Patoka.

Elżbieta Rynkowska nadal pełni funkcję przewodniczącej związku zawodowego pielęgniarek i położnych w szpitalu, w którym wcześniej pracowała.

- Ja nie zamierzałam nigdy nikogo uderzyć. Ja już czasu nie cofnę. Mnóstwo jest takich spraw, niech personel walczy o siebie. Niech się nie da zabijać, niech się nie da bić - podsumowuje.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX