Pożyczka, która kosztowała życie i dom. Czternaście lat dramatu

Przez lichwiarską pożyczkę na 25 tys. zł Jolanta Misztal i jej rodzina stracili więcej niż dorobek życia. Choć sąd potwierdził, że doszło do wyłudzenia, 65-letnia kobieta wciąż nie może wrócić do swojego domu. By odzyskać nieruchomość, musi zapłacić 460 tysięcy złotych - kwotę, której emerytka nie ma. A lokator, który przejął dom, o ugodzie nie chce słyszeć.

- Ja się nie będę w ogóle wypowiadał. Pani coś brała? Jaki dom zagarnąłem? Wyście ją czymś nafaszerowali? Proszę nie rzucać takich oskarżeń, jaki ja dom zagarnąłem? Jak pani chce ze mną rozmawiać, to proszę ze mną rozmawiać prawdziwie. Przed żadną kamerą nie będę się wypowiadał - tak wyglądała próba rozmowy 65-letniej właścicielki domu z jego lokatorem.

Próby polubownego dojścia do porozumienia nic nie dają. Pani Jolanta według sądu jest właścicielką domu, a lokator w jego posiadaniu.

- Proszę mi wpłacić na konto to, co sąd zasądził i sprawa zasądzona. W czym ma pani problem? - ocenił lokator.

- Jak 65-letnia kobieta, żyjąca z renty, może rozliczyć się z panem na pół miliona złotych w inny sposób jak sprzedaż nieruchomości? – zapytała Laura Misztal, córka pani Jolanty.

ZOBACZ: Wjechał w tłum ludzi. Zielone BMW było dobrze znane w okolicy

Rodzinny dom był dla pani Jolanty i jej męża całym światem. Gdy w 2005 roku Misztalowie brali kredyt pod zastaw domu, był on wart około 300 tysięcy złotych. Pani Jolanta i pan Andrzej pożyczyli  25 tysięcy złotych od firmy pożyczkowej zarejestrowanej na Cyprze. Zgodnie z umową pożyczkę mieli spłacić w ciągu sześciu miesięcy. Liczyli na to, że oddadzą po dwóch.

- Mąż twierdził, że warunki spłaty nie są aż tak trudne, mając już zapewnienie w innym banku, że otrzyma kredyt hipoteczny, żeby spłacić pana B. Dlatego zdecydował się na taki kredyt szybki – mówiła nam 14 lat temu pani Jolanta, kiedy pierwszy raz opowiadaliśmy o dramacie rodziny.

Misztalowie mieli spłacać miesięcznie ponad 1700 złotych odsetek oraz jednorazowo oddać firmie prawie 27 tysięcy. Gdy bank odmówił kredytu na spłatę tej pożyczki, znaleźli się w potrzasku. Nie mieli z czego spłacać rat i odsetek karnych. Pan Andrzej  załamał się psychicznie.

- Zadzwonił pan B., że już najwyższy czas, że już dłużej nie będzie czekał.  Mąż odebrał ten telefon o godzinie 18, a o 21 już nie żył – mówiła Jolanta Misztal.

ZOBACZ: Zapłacili za dom, dziś grozi im eksmisja. Mówią o wyzysku

Po samobójczej śmierci męża pani Jolanta została sama z niespłacalnym kredytem. Przedstawiciel firmy nie pozostawiał rodzinie złudzeń. Nie zważając na to, że nie mają się gdzie podziać, a córka pani Jolanty jest w ciąży, dał Misztalom pół roku na wyprowadzenie się z domu.

- Powiedział, że moja sytuacja wygląd tragicznie, że dług już wynosi 180 tysięcy zł. Nie wiem, chyba z nieba rzucona ta kwota – powiedziała Jolanta Misztal. Jak dodała, nie przyszło jej do głowy, by wezwać policję, bo zawarli z firmą umowę pożyczki. 

Ostatecznie śledczy zainteresowali się firmą.

- Prokuratura Okręgowa w Bielski-Białej prowadzi śledztwo w sprawie oszustw mających miejsce w latach 2005-2008 na szkodę wielu osób fizycznych. Oszustwo polegało na udzielaniu pożyczek prywatnych pod zastaw nieruchomości. Podejrzani wykorzystywali przymusowe położenie tych osób i nakładali na nie świadczenie o charakterze niewspółmiernym do świadczenia  wzajemnego – przekazała wówczas Małgorzata Borkowska, zastępca Prokuratora Okręgowego w Bielsku-Białej.

Firma, która pożyczyła pieniądze państwu Misztalom, już nie istnieje. Ślad zaginął również po kolejnej firmie, która odkupiła ich dom.

ZOBACZ: Wojna o wiatraki. Mieszkańcy oskarżają radnych

Dom ma już trzeciego właściciela. To Grzegorz Sz., który przed laty odkupił go od jednej z firm. Przekonuje, że nie znał historii jego mieszkańców.

- Wiedział, że ten dom pochodzi z wyłudzenia. Jak już z ostatnimi rzeczami wychodziłam, to powiedziałam temu panu, czy zdaje sobie sprawę, że tam, w tym pomieszczeniu, że tam zostaje mój mąż. To nie zrobiło na nim żadnego wrażenia – opowiada nam 14 lat temu Jolanta Misztal.

Po latach walk sąd unieważnił akty notarialne sprzedaży domu uzasadniając, że doszło do przestępstwa. W 2023 roku Sąd w Bielsku-Białej nakazał państwu Sz. opuszczenie i opróżnienie domu. Ale mieszkańcy domu od tego wyroku się odwołali.

- Wyrok sądu w Bielsku-Białej dał mi takie światełko nadziei, że wrócę do swojego domu, potraktował tę sprawę inaczej. Nakazał mi zwrot koszów, po 59 tysięcy zł temu panu i jego żonie, a mnie oni mieli oddać 120 tys. zł za bezumowne korzystanie z mojej nieruchomości.

ZOBACZ: Wyremontowali, a teraz muszą odejść. Dwa tygodnie na wyprowadzkę

Pan odwołał się jednak i wyrok sądu apelacyjnego wbił mnie w ziemię – relacjonuje Jolanta Misztal.

- Sąd apelacyjny zmienił wyrok w ten sposób, że moja mama, żeby tam wejść, cokolwiek zrobić, musi zapłacić 460 tysięcy złotych – dodaje Laura Misztal, córka pani Jolanty.

- Państwo pozwani mają wydać nieruchomość, ale przysługuje im prawo do zatrzymania tej nieruchomości, dopóki pani powódka nie zaoferuje albo nie zabezpieczy równowartości tych nakładów, które oni na tą nieruchomość poczynili – informuje Wiesława Namirska z Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Na uwagę, że pół miliona złotych to dla emerytki kwota nieosiągalna, odpowiada: - Z drugiej strony państwo pozwani spłacili całe zadłużenie tej nieruchomości, ale również przez 11 lat remontowali tę nieruchomość. I teraz sąd, jak w każdej sprawie, przez pryzmat przepisów prawa musi ważyć interesy każdej ze stron.

- Nie uciekamy od tego, że musimy się z tym mężczyzną rozliczyć. Moja mama straciła dorobek życia, nie ma pół miliona, nie ma naszych oszczędności i chcieliśmy zrobić tak, że sprzedamy ten dom, rozliczymy się z tym mężczyzną. Reszta zostanie mamie i kupi sobie coś innego. Będzie miała spokojne życie na stare lata. Ten mężczyzna powiedział jednak, że na żądną ugodę nie idzie – wskazuje Laura Misztal, córka pani Jolanty.

- On wie, że ja nie mam pieniędzy, mieszka sobie swobodnie i będzie mieszał. Może kasacja coś zmieni, ale aż boję się mieć nadzieję, nie chcę się rozchorować – podsumowuje Jolanta Misztal.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX