Wystarczyło posłuchać rodziny. Zwrot w śledztwie po reportażu Interwencji

Jest długo wyczekiwany przełom w sprawie zaginionej w Anglii Izabeli Zabłockiej. Po piętnastu latach jej była partnerka Anna P. usłyszała zarzut zabójstwa. Stało się to zaledwie kilka dni po tym, jak w brytyjskim Derby realizowaliśmy materiał o pani Izabeli. Jej rodzina od początku typowała, kto powinien znaleźć się w kręgu podejrzanych. Dlaczego szukano tak długo?

- Piętnaście lat tak naprawdę żyłam tą sprawą. Media i internet są silniejsze niż władza, służby – komentuje Katarzyna Zabłocka, córka pani Izabeli.

Izabela Zabłocka miała 30 lat. Pochodziła z Gryfic w województwie zachodniopomorskim. Miała życiową partnerkę - o sześć lat młodszą od siebie Annę P.

- Ta Iza tu u góry mieszkała. Przychodziła jako koleżanka. Ja ich wygoniłem z domu, jak dowiedziałem się, że ona lesbijką jest. Znaczy się Izę wygoniłem, no to i moja córka poleciała za nią – mówi ojciec Anny P.

W 2009 roku pani Izabela i jej partnerka podejmują ważną życiową decyzję: postanawiają wyjechać za chlebem do Wielkiej Brytanii. Lecą do Derby. Córka pani Izabeli zostaje w Polsce z babcią. Od tej pory pani Izabela kontaktuje się z nimi wyłącznie telefonicznie.

Na początku czerwca wyemitowaliśmy pierwszy reportaż na temat zaginięcia. Polecieliśmy wówczas do Derby, rozmawialiśmy m.in. z byłą partnerką zaginionej.

 ­- Ja nie chcę rozmawiać. Po co wyciągać brudy? Iza miała tendencje do ładowania się w tarapaty, dlatego jest ciężko powiedzieć, co się wydarzyło. Przyjechałyśmy z zamiarem, żeby zarobić, ona miała iść na operację, bo ja mówiłam, że nie chcę żyć z dziewczyną. Były plany zmiany płci. Była zazdrosna nawet o pięć minut spóźnienia do domu, bo korki były – opowiadała.

ZOBACZ: Pożyczka, która kosztowała życie i dom. Czternaście lat dramatu

Pytana, czy podczas kłótni dochodziło do rękoczynów, odpowiada, że „może coś tam i było”.

- W Anglii, niestety to życie jej się trochę pokomplikowało. Partnerka pani Izabeli zostawiła ją w pewnym momencie dla mężczyzny – stwierdziła Olga Herring, podcasterka kryminalna.

- To wcale nie tak było. Ja nie miałam nikogo. Zerwałam z nią tak z cztery miesiące przed zaginięciem – wspominała była partnerka zaginionej i dodała że po rozstaniu kobiety przez pewien czas dalej mieszkały razem. - Ona chyba urodziny miała 5 września, to ja nawet już jej nie widziałam od tego momentu. Ona się wyprowadziła – mówiła.

Była taka sytuacja, że pokłóciły się z partnerką i mama musiała spać na ławce w parku. Wyrzuciła ją z domu najwidoczniej – opowiadała Katarzyna Zabłocka.

ZOBACZ: Niepełnosprawny został bezdomnym. Stracił nawet ubrania

28 sierpnia 2010 roku pani Izabela znika bez śladu. Nikt nie ma z nią żadnego kontaktu. Zaniepokojeni bliscy niemal natychmiast zaczynają jej szukać. Sytuacja szybko staje się coraz bardziej niepokojąca.

- Zadzwoniłam pod jej angielski numer, odebrała kobieta mówiąca w języku polskim. Nie znałam głosu tej kobiety. To nie partnerka mamy. Zadałam pytanie, czy mogę rozmawiać z mamą, bo to jest w końcu jej numer. Ta kobieta powiedziała, że nie wie, o kogo chodzi, że nie zna żadnej Izabeli – tłumaczyła Katarzyna Zabłocka.

- Gdyby policja wtedy sprawdziła, gdzie ten telefon się logował w momencie rozmowy, moglibyśmy sobie sprawdzić, kto tam był. Może by się udało odnaleźć tę kobietę – zaznaczył Bartłomiej Mostek, dziennikarz kryminalny.

- Córka zadzwoniła też do byłej partnerki mamy, która powiedziała, że ona na pewno jest w Londynie albo Bristolu. Dlaczego miałaby tam być? To jest właśnie zagadka – ocenił podcaster kryminalny Mikołaj Podracki.

- Powiedziałam, że może gdzieś wyjechała, bo z nią różnie bywało. Ale nic takiego nie powiedziałam, że do Londynu… Nie, absolutnie - dementowała była partnerka pani Izabeli.

- Zmieniała swoją wersję wydarzeń, co tam mogło się stać. Ona musi wiedzieć więcej. Była jednak ostatnią osobą, która widziała mamę – stwierdziła Katarzyna Zabłocka.

ZOBACZ: Kupił auto z ogromnym długiem. Siedem dni na zapłatę

O zaginięciu pani Izabeli jej bliscy powiadomili polską policję. Ta poprosiła o pomoc w poszukiwaniach funkcjonariuszy z Derby. Zdaniem bliskich pani Izabeli, ich działania ograniczyły się wówczas jednak tylko do kilku rozpytań. Przez kolejnych piętnaście lat w sprawie nie działo się prawie nic.

 - Policja sprawdziła, czy mama nie przekraczała granic na dowód osobisty, na którym wyjechała na Wyspy. I nie przekraczała… Tyle się dowiedzieliśmy od polskiej policji. Brytyjska nie podjęła żadnych działań – powiedziała Katarzyna Zabłocka.

- W tej sprawie wszelka korespondencja kierowana od samego początku pozostawała bez odpowiedzi – informuje Mirosława Rudzińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Reporter: Może ta korespondencja utknęła gdzieś, nie dotarła do nich?

Policjantka: Niemożliwe, żeby tak istotne informacje zaginęły gdzieś, nie wiadomo tak naprawdę gdzie.

Reporter: Dziś, kiedy czyta się komunikaty brytyjskiej policji, można wysnuć wniosek, że oni o tym zaginięciu nie mieli pojęcia…

Policjantka: My dopełniliśmy wszelkich starań, żeby brytyjska policja dowiedziała się o tej sprawie i podjęła należyte czynności w tej sprawie.

ZOBACZ: Awantury, alkohol i strach. Mają dość sąsiadki

Przedstawiciele policji z Derby nie znaleźli czasu, by porozmawiać z nami przed kamerą, gdy realizowaliśmy pierwszy reportaż o zaginięciu. Po naszej wizycie do reportera Interwencji oddzwoniła jednak policjantka:

Brytyjska policjantka: Ja dzwonię z departamentu policji w Anglii. Czy miałby pan teraz chwilę czasu, żeby porozmawiać o tym z kim pan rozmawiał i czy ma pan jakieś informacje, które mogłyby pomóc naszemu dochodzeniu?

Reporter Rafał Zalewski: Mnie obowiązuje tajemnica dziennikarska...

Brytyjska policjantka: No tak, ale zawsze można się zapytać i zobaczymy, czy będzie pan mógł odpowiedzieć na moje pytania, czy nie.

ZOBACZ: Prawomocny wyrok bez skutku. Seniorzy żyją w nielegalnym domu opieki

Kilka dni po naszej wizycie w Derby, w sprawie zniknięcia pani Izabeli nastąpił długo wyczekiwany przełom. Policja brytyjska aresztowała Annę P. - byłą partnerkę zaginionej kobiety. Śledczy postawili jej zarzut zabójstwa. Niedługo po tym, na posesji, na której kobiety kiedyś razem mieszkały, odnalezione zostały ludzkie szczątki. Trwa ich identyfikacja. Policjanci angielscy są jednak przekonani, że należą one do zaginionej Izabeli.

Córka przekazała, że ciało pani Izabeli znaleziono zakopane w ogródku. - Moim zdaniem to było gorzej niż po prostu pochowanie psa. Sprawa nie musiała być rozwiązana dopiero po piętnastu latach – zaznaczyła Katarzyna Zabłocka, wyjaśniając, że od początku Anna P. była wskazywana przez bliskich pani Izabeli jako podejrzana.

- Na pewno ta sprawa pokazuje, jak bardzo wymiana komunikacji pomiędzy różnymi krajami jest niedoskonała – podkreśla Mirosława Rudzińska z KWP w Szczecinie.

Zapytana, czy w tej sprawie polska policja ma za co przepraszać, czy powinni zrobić to wyłącznie Anglicy, odpowiadała: Nie czujemy się winni.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX