Bestialska zbrodnia Polaka w Anglii

Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Wielką Brytanią. 42-letni Polak Marcin M. z zimną krwią zamordował 67-letniego Brytyjczyka, a jego poćwiartowane ciało rozwiózł po różnych częściach miasta korzystając z komunikacji miejskiej. Do dziś nie wiadomo, co było motywem zbrodni. Jako jedyni dotarliśmy do brata zamordowanego mężczyzny oraz znajomej mordercy.

Stuart Everett miał 67 lat. Był kawalerem. Nie miał też dzieci. Był Brytyjczykiem, ale miał polskie korzenie. Mieszkał w skromnym domu na przedmieściach Manchesteru.

ZOBACZ: Szokująca licytacja. Tracą mieszkanie przez 2000 zł długu, który spłacili

W 2017 roku, Stuart postanowił wynająć pokój w swoim domu. Jego lokatorem został Polak – 42-letni dziś Marcin M. Mężczyzna na co dzień pracował w jednym z miejscowych fast foodów. Mieszkał u Stuarta przez osiem kolejnych lat.

- Miał w sobie taki specyficzny luz, ale nie był to typ cwaniaka. Było w nim coś dziwnego. On za bardzo się kontrolował. Też sobie to teraz uświadomiłam – mówi znajoma Marcina M. Dodaje, że mężczyzna interesował się kryminalnymi podcastami oraz horrorami tymi najbardziej brutalnymi. 

- Pamiętam, jak on z takim uśmiechem oglądał jeden z takich filmów, kiedy moje reakcje były, że to jest przerażające. Tam ginęły dzieci – zaznacza.

- To nie jest tak, że ludzie, którzy oglądają takie rzeczy, od razu z natury są zwichrowani. Ale to pokazuje, że jest on w stanie odnaleźć się w takiej przemocy. Takie doświadczenie może pomóc w dokonaniu zbrodni – podkreśla Łukasz Wroński, psycholog śledczy z Centrum Psychologii Kryminalnej.

Życie w Anglii nie okazało się sielanką. Marcin M. wpadł w problemy finansowe.

- Bardzo często zmieniał pracę. Żył już na kredyt. Łącznie pożyczył 74 000 funtów - opowiada znajoma mężczyzny.

- Zabójstwo pana Stuarta rozwiązywało problemy finansowe pana Marcina. Może więc wyczuł ten moment, kiedy ta jego sytuacja może się wyprostować – zastanawia się Bartłomiej Mostek, dziennikarz kryminalny.

ZOBACZ: Zła instalacja zamienia dom w ruinę

Jest późny wieczór 27 marca zeszłego roku. Około godziny 22 Stuart najprawdopodobniej kładzie się spać. To, co dokładnie dzieje się później do dziś pozostaje tajemnicą. Wiadomo jedno – tej nocy mężczyzna pada ofiarą brutalnej zbrodni. Ginie z ręki swojego współlokatora – Marcina M.

- Czaszka została tak rozczłonkowana (młotkiem – red.), że w wielu miejscach znaleziono jej fragmenty, jak skorupka musiała się musiała rozpaść. Rozczłonkował ciało na podłodze, już w swojej sypialni. Część szczątków przetrzymywał w lodówce. Poćwiartował zwłoki i zaczął je rozwozić wokół Manchesteru. Rozwoził je komunikacją miejską. W torbach, w walizce. W biały dzień. Nurkowie znaleźli piłę, tył czaszki i fragmenty skóry. Dla niego były to po prostu śmieci, których musiał się pozbyć  – relacjonuje znajoma Marcina M.

- Taka egzekucja może świadczyć o tym, że sprawca działał z rozmysłem. Z determinacją. Jest w stanie zrobić to w pewnym sensie na zimno. Na pewno odczuwał satysfakcję z tego, co zrobił – ocenia Łukasz Wroński, psycholog śledczy.

ZOBACZ: Oddali kukurydzę do gorzelni. Stracili gigantyczne pieniądze

Po zbrodni Marcin M. usiłował upozorować, że jego ofiara nadal żyje.

- Wtedy moje urodziny były i on mi kartkę przysłał. Napisał „My old man”, a on nigdy do mnie nie mówił „my old man”. Zawsze „brat”. Policji to powiedziałem, oni potem wzięli tę kartkę i kopertę i jego odciski znaleźli na tym – mówi Richard Ziemacki, brat zamordowanego Stuarta.

- Wysłał też komuś informację z telefonu Stuarta, że jest w szpitalu i ma wylew. Do siebie również. Badania wykazały później, że te telefony logowały się wspólnie do tej samej wieży – opowiada  Katarzyna Łakomska – Haracz z Gazety Polonijnej Manchesterowcy.

Zanim ustalono, że doszło do zbrodni Marcin M. korzystał z pieniędzy zamordowanego mężczyzny. M.in. używał jego karty.

- Sprawdzał też ceny nieruchomości w Alicante na południu Hiszpanii i z przejętymi pieniędzmi Stuarta zamierzał się tam przeprowadzić – wyjaśnia znajoma Marcina M.

ZOBACZ: Nowy tunel pod Łodzią. Tym razem kamienice mają zabezpieczyć właściciele

Podczas przeszukania Marcina M., policjanci odnaleźli kartę bankomatową i telefon zamordowanego Stuarta. W lodówce mężczyzny odnaleziono też DNA ofiary. Ława przysięgłych uznała zebrane przez śledczych dowody za jednoznaczne i przytłaczające. Kilka tygodni temu Marcin M. został skazany na dożywocie.

- Byłem w sądzie. Czasami śmiał się. Ja nie chciałem na niego nawet patrzeć – mówi Richard Ziemacki, brat zamordowanego.

Rodzina skremowała szczątki zamordowanego Stuarta. – Nie wszystko. 65 proc. ciała nie znaleziono - dodaje.

- Też jest pytanie, czy gdyby go nie schwytano, czy nie byłoby kolejnych ofiar. Myślę, że mu się to bardzo spodobało – podsumowuje Bartłomiej Mostek, dziennikarz kryminalny.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX