Kulisy zbrodni w Starej Wsi. Tajemnice Tadeusza Dudy

Tadeusz Duda co najmniej tydzień przed dokonaniem zbrodni w Starej Wsi myślał o tym, żeby popełnić samobójstwo. Tak wynika ze słów bliskiej dla niego osoby. Dlaczego ostatecznie zdecydował się na inne rozwiązanie? Gdzie ukrył broń, z której strzelał i co napisał w liście pożegnalnym? Odsłaniamy kulisy śledztwa w sprawie morderstwa, o którym usłyszała cała Polska.
Nie możemy ujawnić kim jest kobieta, do której udało nam się dotrzeć. Możemy natomiast zapewnić, że jest to jedna z najbliższych osób dla Tadeusza Dudy. Mężczyzna w czerwcu br. zastrzelił swoją córkę i zięcia w Starej Wsi, niedaleko Limanowej.
- Ja muszę coś zrobić, ale już i tak jest po wszystkim. Także proszę mnie wybaczyć, ale... To nie jest tak, że on jest potworem. Chciałabym, żeby ktoś w końcu napisał prawdę. Bo to jest przykre – mówi.
ZOBACZ: Umierał 12 godzin w szpitalu. Lekarz twierdził, że to odwodnienie
Udało nam się ustalić, że Tadeusz Duda, zanim poszedł do sądu, aby zapoznać się z aktami prowadzonej przeciwko sobie sprawy, planował zupełnie inne zakończenie swojego życia. Jak twierdzą członkowie jego rodziny mężczyzna chciał popełnić samobójstwo.
- Mi się zwierzał. Jak rozmawialiśmy ostatnio, to już łamiącym głosem to mówił. Niech pan mi wierzy, że myślałam, że on nie żyje. Bo nie dawał rady już psychicznie. Czułam, że może to zrobić, a widziałam się z nim tydzień przed tym wszystkim – mówi krewna Dudy.
Zbrodnia w Starej Wsi. Tadeusz Duda i jego tajemnice
Dotarliśmy do byłego policjanta, który przez 17 lat ścigał, między innymi, kłusowników, w okolicznych lasach. Andrzej Dorynek zna ich mentalność i wie, że to ludzie, którzy właściwie nigdy się nie poddają, zwłaszcza, jak są ścigani przez policję.
- Z tego, co wiadomo był kłusownikiem. Więc on ma też swój honor. Odebrał sobie życie, bo tak chciał w tym momencie. Gdyby wolał dalej prowadzić tą walkę, to mogłoby się to całkiem też inaczej skończyć – mówi.
ZOBACZ: Gmina nie remontowała, teraz nadzór nakazał opuszczenie domu
Jest coś jeszcze, co wyróżnia miejscowych kłusowników i wyróżniało także samego Tadeusza Dudę. Starannie chronią najważniejsze dla siebie przedmioty, czyli broń palną.
Po odnalezieniu zwłok mężczyzny praca policjantów się nie kończyła. Kilka dni później, 10 lipca 2025 r. byliśmy w okolicach Limanowej z kamerą. Funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie wciąż przeszukiwali teren, szukając tego, co Duda mógł zostawić w lesie.
ZOBACZ: Zła instalacja zamienia dom w ruinę
Dzisiaj mamy już pewność, że Tadeusz Duda zastrzelił się z zupełnie innej broni niż ta, z której strzelał do swoich bliskich. Wiemy też, że mężczyzna nie miał tylko dwóch sztuk broni. Był znacznie lepiej uzbrojony, niż mogłoby się to komuś wydawać.
- Szukamy rzeczy, szukamy broni, nie ukrywam, że w czasie tych naszych działań udało nam się zabezpieczyć kilka sztuk broni należących do Tadeusza Dudy. One były w różnych miejscach, natomiast policjanci nie ustają dalej w poszukiwaniach. Brakuje jeszcze tej broni, z której Tadeusz Duda strzelał do swoich bliskich – zaznacza insp. Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
- Może sam stwierdził, że lepiej mu to wyjdzie akurat z takiej broni. A druga strona medalu jest taka, że jeżeli to był kłusownik, to ta broń była dla niego naprawdę czymś cennym. Może mu szkoda było, żeby ktoś ją zabrał po wszystkim, wolał ten lepszy sprzęt ukryć – zastanawia się Andrzej Dorynek, były oficer policji z Limanowej.
ZOBACZ: Gigantyczne stawki polis. Po powodzi nie stać ich na ubezpieczenie
Do lufy broni gładkolufowej, z której zabił się Tadeusz Duda, mężczyzna przytwierdził długi list. Teraz list analizuje prokuratura. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że śledczy znaleźli w nim podsumowanie życia mordercy.
Wciąż poszukiwani są ludzie, którzy mogli pomagać uciekającemu Tadeuszowi Dudzie. Jedno jest dzisiaj już pewne: jak udało nam się ustalić, na broni, z której zginął morderca, znaleziono tylko jego DNA. A więc nikt nie pomógł mu odebrać sobie życia.
Znicze w miejscu odnalezienia zwłok
Rozmawialiśmy z wieloma osobami z najbliższego otoczenia Tadeusza Dudy. Trudno jest znaleźć tych, którzy mówiliby o nim źle. Na miejscu odnalezienia jego zwłok codziennie palą się nowe znicze.
- Ludzie, którzy są w jakiejś zamkniętej społeczności, czasem, kiedy dochodzi do tak strasznej tragedii, próbują sobie to w jakiś sposób wytłumaczyć więc możemy sobie wytłumaczyć to: A, żył wśród nas potwór, bestia i trzeba o niej zapomnieć i mówić o niej jak najgorzej. A druga możliwość: o Jezu, to był dobry człowiek, to był człowiek w porządku, to był nasz przyjaciel. No bo jeśli tak nie było, no to powinniśmy byli coś zauważyć, może też odpowiedzialność spoczywa po naszej stronie – mówi Łukasz Wroński, profiler kryminalny.
Córka i zięć Tadeusza Dudy zostali pochowani na zupełnie innym cmentarzu niż on sam. O życie wciąż walczy jego teściowa. Morderca miał strzelać do niej ze śrutu, z bardzo bliskiej odległości.
Reporter: Leszek Dawidowicz