Sąsiad zalewa mieszkanie i jest nieuchwytny

Państwo Malarscy mieszkają w bloku na warszawskiej Białołęce. Od trzech lat w ich mieszkaniu powraca ten sam problem – wilgoć na ścianie, która zagraża zdrowiu ich dzieci. Ściana jest cały czas zalewana. I niestety nic nie da się z tym zrobić, bo cały czas trwają poszukiwania sąsiada - właściciela łazienki po drugiej stronie.
Rodzina Malarskich, od czterech lat mieszka w bloku w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Mają dwie małe córeczki.
- Wprowadziliśmy się na początku 2021 roku. Urządziliśmy mieszkanie, mieliśmy wtedy roczną córeczkę. Wszystko się zapowiadało dobrze. Na początku 2022 roku urodziła nam się druga córeczka i wtedy zaczęły się problemy ze ścianą - mówi Karolina Malarska.
– Zaczęły się pojawiać objawy wilgoci. Listwy zaczęły się przesuwać, czuć było mokry zapach stęchlizny. Gdy je zerwaliśmy, pod spodem był grzyb. Wilgoć sięgała półtora metra i zawijała za róg ściany – relacjonuje Ryszard Malarski.
ZOBACZ: Gmina nie remontowała, teraz nadzór nakazał opuszczenie domu
Specjalistka od osuszania budynków Sylwia Michałczenko zwraca uwagę, że przebywanie w zawilgoconym mieszkaniu negatywnie wpływa na zdrowie, szczególnie dzieci.
- Zarodniki pleśni fruwają cały rok, ale w przypadku dużej wilgoci one się cały czas namnażają. Jest to szkodliwe dla organizmu. Takiego problemu trzeba pozbyć się jak najszybciej - przekazała ekspertka.
Wilgoć w mieszkaniu. Kontakt z sąsiadem się urwał
Państwo Malarscy wskazują, że zwykle podobne sprawy zostałyby załatwione z wykorzystaniem polisy ubezpieczeniowej sąsiada. Tak się jednak nie stało. Mężczyzna twierdzi, że nie jest niczemu winny. W pewnym momencie kontakt zupełnie się urwał.
Sprawę komplikuje fakt, że mieszkanie jest wynajmowane, właściciela nie ma na miejscu. A za ścianą ciągle zmieniają się lokatorzy.
- Pisaliśmy do niego pismo przedsądowe, żeby załatwił to, żeby znalazł ten wyciek. On na nic nie odpowiedział - mówi pan Ryszard.
- Osuszenie, naprawę ściany i odremontowanie pokoju załatwialiśmy przez nasze własne ubezpieczenie. Udało się to zrobić i na tamten moment myśleliśmy, że sprawa jest zamknięta - mówi pani Karolina.
- Przez jakiś czas ta wilgoć nie wracała, bo nikt tam nie mieszkał. Ale potem zauważyliśmy, że znowu listwa odchodzi, że znowu czuć stęchliznę spod tej listwy i pojawia się wilgoć - wyjaśnia pan Ryszard.
ZOBACZ: Oddali kukurydzę do gorzelni. Stracili gigantyczne pieniądze
Nasz specjalista nie może ocenić sytuacji w drugim, przylegającym mieszkaniu sąsiada. Nikt nie otwiera nam drzwi.
– Należałoby przede wszystkim zatamować źródło wycieku, które najprawdopodobniej znajduje się w mieszkaniu obok. Należałoby również wykonać osuszanie podposadzkowe u sąsiada, u którego najprawdopodobniej woda musiała zebrać się pod posadzką, w wyniku czego ściana cały czas naciąga wilgoć – tłumaczy Michał Galarski, ekspert od osuszania budynków.
- Udaliśmy się do powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego i pod koniec grudnia wysłaliśmy pismo z opisem sytuacji. Poprosiliśmy o interwencję - mówi pani Karolina.
Administracja i urzędy rozkładają ręce. Osuszać nie ma sensu
W piśmie od Agnieszki Plackowskiej, zastępcy Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie czytamy, że na sąsiada nałożono „obowiązek przedłożenia oceny technicznej prawidłowości robót budowlanych". "Na dzień dzisiejszy ocena techniczna jeszcze nie wpłynęła” - pisała inspektor 15 lipca. Ponaglenia rodziny, by przyspieszyć sprawę, nic nie dały.
- Mamy kredyt zaciągnięty na to mieszkanie, spłacamy go, nie mamy tu prawie połowy powierzchni. W tym momencie wyłączony jest najważniejszy pokój. Siedzimy na 20 metrach. Sytuacja jest tragiczna - dodaje Ryszard Malarski.
- Ubezpieczyciel postawił sprawę jasno: Jeżeli sąsiad nie usunie tej usterki, to nie ma sensu ponownie osuszać, bo to będzie dalej ciekło - mówi pani Karolina.
ZOBACZ: Kamienica grozi zawaleniem. Miasto nie ma lokali zastępczych
- Mamy do czynienia z rozszczelnieniem kabiny prysznicowej. Wysłaliśmy konserwatora, który namierzył usterkę. O wszystkim poinformowaliśmy poszkodowanego oraz właściciela lokalu, w którym nastąpiła nieszczelność. Administracja swoje działania zakończyła, ponieważ dalej leży to po stronie właścicieli, to są lokale własnościowe - mówi zarządca nieruchomości Paweł Matuszewski. Dodaje, że administracja nie ma prawa dokonywać napraw w prywatnym mieszkaniu.
Właściciel mieszkania sąsiadującego z rodziną Malarskich jest spoza Warszawy. Jedziemy do jego miejsca zamieszkania chcąc przekazać mu, jak poważna jest sytuacja w mieszkaniu sąsiadów. Sąsiad jednak pozostaje nieuchwytny.
- Nie mamy gdzie się stąd wyprowadzić, nie możemy nawet sprzedać tego mieszkania. Jest to sytuacja dla nas bez wyjścia, czujemy się kompletnie bezradni - mówi pan Ryszard.
Przełom u państwa Malarskich nastąpił po naszej interwencji. Właściciel sąsiadującego mieszkania poinformował administrację, że usunął usterkę w łazience.*
*skrót materiału