Strzelnica obok domów. Hałas nie daje im żyć

Mieszkańcy Suwałk w 2013 r. kupili działki i wybudowali domy w spokojnej, rekreacyjnej dzielnicy miasta. Problem w tym, że osiedle leży w sąsiedztwie starej strzelnicy wojskowej, która przez 25 lat była nieczynna. Po kilkunastu latach strzelnica znowu zaczęła działać. A hałas nie daje żyć mieszkańcom.
Suwałki. Mieszkańcy rekreacyjnej dzielnicy w mieście poprosili naszą redakcję o pomoc. Kiedy w 2013 roku kupowali od miasta działki pod budowę domów, nie mieli pojęcia, z czym przyjdzie im się zmierzyć. Sen z powiek spędza strzelnica wojskowa, oddalona od zabudowań o jedynie… 200 metrów.
- Ostatni strzał padł na tej strzelnicy ponad 25 lat temu. W 2013 roku prezydent, razem z miastem, stworzył miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i rozpoczęto sprzedaż pierwszych działek miejskich. Pierwsze informacje o strzelnicy pojawiły się dopiero w 2019 roku. Wszyscy, którzy mieli się wybudować, już dawno to zrobili. Mamy żal do miasta i do wojska - mówi pani Emilia, mieszkanka osiedla.
- Nikt z nas nie miał dostępu do informacji o tym, jaki tu będzie hałas i jak to będzie uciążliwe. Gdybyśmy wiedzieli o tym wcześniej, to moglibyśmy podjąć świadomą decyzję o kupnie działki - dodaje mieszkająca na osiedlu pani Kinga.
ZOBACZ: Nie może spokojnie wjechać na posesję. Sypią się mandaty
- W 2012 roku i w 2013 roku zadawaliśmy pytania Wojewódzkiemu Sztabowi Wojskowemu w Białymstoku, czy zgłaszają jakiekolwiek uwagi, bądź przeciwwskazania, do tego, żeby teren mieszkaniowy powstał w sąsiedztwie strzelnicy. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. W takim wypadku brnęliśmy dalej z procedurą planistyczną i uchwaleniem tego planu dla tego terenu. Plan został uchwalony. A my, jako miasto, byliśmy tam właścicielem blisko 80 działek budowlanych i te działki zostały sprzedane - mówi pan Kamil Sznel z Urzędu Miasta w Suwałkach.
Strzelnica nagle reaktywowana. Mieszkańcy mają żal do miasta
Adwokat i pełnomocnik mieszkańców Radosław Skibniewski, mieszkający na problematycznym osiedlu wskazuje, że informacji o istnieniu strzelnicy nie ma w planie zagospodarowania przestrzennego.
- Nie zgodzę się z tym, że miasto nie ma tu nic do powiedzenia, dlatego że istnieje pewne prawdopodobieństwo, że również na poziomie wydawania decyzji środowiskowych, opracowania panu zagospodarowania środowiskowego, mogło dojść do jakiś niedopełnień - mówi adwokat.
ZOBACZ: Dramat pogorzelców. Pożar w Ząbkach zabrał im wszystko
- Nasze dzieci bawią się w naszych ogrodach albo na ulicy. Mają też dostęp do lasu przy strzelnicy. Ja bym chciała wiedzieć, że moje dziecko jest bezpieczne. Liczymy na to, że ktoś z nami zacznie w końcu rozmawiać - mówi pani Kinga.
W lutym 2025 roku lokalne media zostały zaproszone na oficjalne otwarcie strzelnicy. Wojsko chwaliło się wtedy, że to obiekt nowoczesny. Zapewniało też, że będzie cicho.
Hałas ze strzelnicy utrudnia życie. Boją się zwierzęta
Mieszkańcy wskazują, że teren lasu obok strzelnicy to ostoja zwierząt. Od października do marca jest tam wprowadzony zakaz wstępu. Nadleśniczy w Suwałkach Wojciech Rodak wskazuje, że zwierzyna może przyzwyczaić się do odgłosów cywilizacji. Mogą istnieć jednak pewne wyjątki.
- Trudno mi powiedzieć czy wystrzały z broni palnej są zupełnie obojętne. Być może nie - dodaje Wojciech Rodak.
ZOBACZ: Gmina nie remontowała, teraz nadzór nakazał opuszczenie domu
- To nie jest żadna ostoja. To dla zwierząt jest jakaś mordęga i horror. Strzelanina jest straszna, a zwierzęta gromadzą się jak najdalej od miejsca hałasu. Psy wyją, a koty się boja wychodzić - mówi pani Anna Żuk, która jako pierwsza wybudowała dom na osiedlu.
- 29 kwietnia tego roku zwróciłem się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska celem podjęcia interwencji w sprawie poziomu hałasu. Do chwili obecnej dyrekcja nie przeprowadziła badań. Być może problem polega na tym, że dyrekcja, tak naprawdę, dokonywałby kontroli we własnej sprawie - mówi pan Radosław Skibniewski.
Lekarz ostrzega: Hałas i zły wpływ na zdrowie
Ani wojsko, ani inspektorat ochrony środowiska nie chcieli odpowiedzieć na nasze pytania. Mieszkańcy czują się coraz bardziej bezradni i przerażeni.
- Jeżeli my słyszymy taki hałas codziennie, to może doprowadzić do tego, że będziemy mieli zaburzenia lękowe, zaburzenia depresyjne, zaburzenia snu, które będą doprowadzać do pogorszenia stanu psychicznego. Wtedy będziemy wydawać dodatkowo na nasze zdrowie - wskazuje pan Antoni Gatilov, lekarz i mieszkaniec osiedla.
- Czuję się jak na wojnie, a myśleliśmy z mężem, że będziemy mieszkać w naszym raju - podsumowuje pani Anna Żuk.*
*skrót materiału