Zbyt agresywny na dom i DPS. Znaleźli się w pułapce

15-letni Mateusz z Iławy ma zdiagnozowany autyzm i lekkie upośledzenie umysłowe, przez co bywa wyjątkowo agresywny. Atakuje rodziców i 11-letnią siostrę, która musiała przez to zamieszkać z dziadkami. Ponieważ specjalistyczne leczenie zawiodło, sąd zdecydował o umieszczeniu Mateusza w Domu Pomocy Społecznej. Żaden z ośrodków nie chciał jednak przyjąć 15-latka.
Państwo Zadrożyńscy z Iławy mówią, że ich życie to horror. Nigdy nie wiadomo, co spowoduje u ich 15-letniego syna wybuch agresji.
- Mateusz urodził się w 40. tygodniu ciąży. Dostał 10 punktów w skali Apgar. Po roku zaobserwowaliśmy z mężem, że przestawał zwracać na nas uwagę. Poszliśmy do lekarza. Po kilku wizytach został zdiagnozowany autyzm dziecięcy. Później daliśmy go do integracyjnego przedszkola. Miał tam zajęcia. Później przepisaliśmy go do prywatnego przedszkola, gdzie miał terapię jeden na jeden. Przyszła szkoła i z czasem zaczęły się trudne zachowania. Nie chciał siedzieć w klasie, wybiegał. Dzwonili po nas, żebyśmy przyjeżdżali po niego, bo był agresywny - opowiada Karolina Zadrożyńska.
- Podczas pracy, na zajęciach nagle coś spowodowało, że wybuchał, rzucał jakimiś przedmiotami, ta agresja była skierowana m.in. na nauczyciela prowadzącego. Nauczycielka miała rękę w gipsie. Miał bardzo dużo siły, dlatego został skierowany do szpitala – tłumaczy Wojciech Wegner, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Iławie.
- Od zeszłego roku to już chyba z osiem razy, jeżeli dobrze liczę, syn był takim szpitalu psychiatrycznym dla młodzieży - mówi Mariusz Zadrożyński.
Nie radzą sobie z agresją syna. Leki nie skutkują
Po okresach spędzonych w szpitalu lekarze wypisują chłopca i trafia on do rodzinnego domu. Pomimo że rodzice pilnują podawania leków synowi, to na 15-latka nic nie działa. Teraz jest w domu ponad trzy tygodnie i koszmar rodziny jest już nie do wytrzymania.
- Poprawy nie widzimy. Pytaliśmy, dlaczego nie ma poprawy, to lekarze powiedzieli, że takie zachowania będą wracać, bo to jest dziecko z autyzmem – opowiada Karolina Zadrożyńska.
- Okres dojrzewania jest okresem intensywnej burzy hormonalnej, gdzie bardzo dużo dzieje się w organizmach nastolatków. Agresja bardzo często temu towarzyszy. Im większe upośledzenie, tym trudniejsze są mechanizmy hamowania. Tym bardziej dziecko sobie z tym nie radzi. Jeżeli chłopiec nie jest w stanie się pohamować przed agresją fizyczną, to za chwilę może dojść do przemocy seksualnej, bo on jest pobudzony w bardzo dużym stopniu - tłumaczy psycholog Beata Domańska.
ZOBACZ: Kiedyś zalewało łąkę księdza, dziś domy. Mają dość
Na filmach dokumentujących agresywne zachowanie Mateusza widać, jak szarpie się on z tatą, wyrywa miski z jedzeniem, przewraca szafę.
- Syn jest kilka centymetrów ode mnie wyższy i około dziesięć kilogramów cięższy. Przez chwilę mogę go zatrzymać, ale jak już naprawdę wpadnie w taki atak, to nie daję rady. Jeden ząb straciłem, bo oglądałem film, w którym dziecko płakało w telewizji. To podbiegł, uderzył z pięści i odszedł. Były takie sytuacje, że się śmiał i specjalnie podbiegał do naszej młodszej córki, Kasi i ją atakował, żebyśmy to widzieli - przyznaje Mariusz Zadrożyński.
- Jak on wraca ze szpitala, to Kasia nie chce tutaj siedzieć. Chce do dziadków, bo wie, że będzie źle - dodaje Karolina Zadrożyńska.
"To był najczarniejszy dzień w moim życiu"
Przerażeni i bezradni rodzice Mateusza w trosce o młodszą córkę musieli podjąć dramatyczną decyzję. Postanowieniem sądowym Mateusz ma być umieszczony w specjalistycznym Domu Pomocy Społecznej.
- To był najczarniejszy dzień w moim życiu, gdy o tym zdecydowaliśmy. Stało się to, gdy była akcja w szkole, że zaatakował panią. Nasza pani doktor, prywatna psychiatra powiedziała wprost: Mateusz się nie nadaje do życia codziennego przy ludziach. On musi mieć minimalne warunki do funkcjonowania. Czyli łóżko, jakaś mała szafa i spokój. A nie, że mu będą dzieci krzyczały zza okna, że będzie miał telewizję, bo jego to wszystko denerwuje – wspomina Mariusz Zadrożyński.
ZOBACZ: Morderstwo Mai Kowalskiej. Awantura nad zniczami
Postanowienie o umieszczeniu Mateusza w DPS jest ze stycznia tego roku. Problem w tym, że żaden ośrodek w Polsce nie chce agresywnego chłopaka przyjąć.
- Tutaj rzeczywiście sytuacja jest trudna. Wiemy o tym, że jest ta zgoda na umieszczenie Mateusza w DPS. Czynimy wszelkie starania, żeby to zrobić. Zapytania wysłaliśmy do dziewiętnastu
DPS-ów i ze wszystkich mamy odmowy. Argumentacje są takie: nie mamy odpowiedniej kadry, szukamy bezpieczeństwa dla obecnych już mieszkańców. Mateusz jest dzieckiem agresywnym – wyjaśnia Grażyna Kemska, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Iławie.
- To już nas przerosło i to bardzo. To nie jest na zasadzie takiej, że jak ktoś mówił: wypychamy go, bo jest źle. My chcemy mu pomóc, tylko i wyłącznie mu pomóc – zaznacza Mariusz Zadrożyński.