Przyjechał ratować życie w szpitalu. Dostał plik mandatów

Janusz Zabawski przyjechał na SOR szpitala w Olkuszu w ciężkim stanie. Natychmiast trafił na oddział. Kiedy dziesięć dni później wyszedł z placówki, za wycieraczką auta zastał plik mandatów od zarządcy parkingu. Jego reklamację odrzucono. Nie pomógł też szpital i starosta.

- Ci ludzie serca nie mają, przecież nie przyjechałem sobie zostawić auto na parkingu strzeżonym i nie pojechałem na Wyspy Kanaryjskie – mówi Janusz Zabawski.

Mężczyzna jest od urodzenia osobą niepełnosprawną. Cierpi na rzadką, genetyczną chorobę.

- To jest zespół Holt-Orama - tak go sklasyfikowali lekarze. Jest to od urodzenia genetyczna choroba, która polega na znacznym niedorozwoju kończyn górnych, wadzie serca, wadzie klatki piersiowej, ramion – opowiada.

Olkusz. Dostał mandaty za zaparkowanie przed szpitalem

12 maja mężczyzna źle się poczuł, zgłosił się do przychodni. Stamtąd natychmiast skierowano go do szpitala.  

- 12 maja całą noc nie spałem, dusiłem się, nie miałem czym oddychać. Byłem cały mokry, spocony i rano jak wstałem, to pojechałem do przychodni – wspomina i dodaje: - Pani doktor mnie przebadała, EKG zrobiła i od razu dostałem skierowanie na SOR. Powiedziała, żeby natychmiast jechać.

ZOBACZ: Złożył doniesienie na matkę i ojczyma. Trafił do domu dziecka

Mężczyzna ruszył samochodem na SOR Nowego Szpitala w Olkuszu.

- Była godzina 13:30. Zaparkowałem byle gdzie, żeby tylko… Ledwo doszedłem do tego SOR-u i jak mnie pani doktor zobaczyła, to od razu mnie wzięli na łóżko i badania zaczęli robić, ratować mi życie. Stwierdzili, że mam covida i ciężką niewydolność serca, że pracuje ono w trzydziestu procentach – tłumaczy.

- W życiu bym nie pomyślała, że mam zapytać męża, gdzie zaparkował, bo przecież mamy tam znajomych w Olkuszu i gdyby trzeba było, toby przyszli przeparkowali ten samochód – zaznacza Urszula Zabawska.

Pan Janusz opuścił olkuski szpital po dziesięciu dniach. Kiedy zaraz po wyjściu udał się do swojego samochodu, zastał tam przykrą niespodziankę.

- Za szybą w samochodzie było pięć wezwań do zapłaty i to po 150 zł każde wezwanie. Pierwsze co zrobiłem, to wziąłem te wezwania i poszedłem zobaczyć, czy jest dyrekcja szpitala. Nikogo nie było, więc pojechałem jeszcze do starostwa do Olkusza i tam mi się udało jeszcze spotkać ze starostą. Powiedział, że to nie jest ich bajka, że to prywatna firma. Oni sobie stworzyli swoje przepisy i oni kroją każdego, kto wjedzie, jeżeli nie pobierze biletu – relacjonuje.

ZOBACZ: Rodzinna wojna na polu. Działka jak samotna wyspa

My też postanowiliśmy o tę sytuację zapytać dyrekcję szpitala w Olkuszu. Rozmowy przed kamerą nie udało się przeprowadzić, zgodnie z prośbą przesłaliśmy nasze pytania mailem. Do momentu wyemitowania reportażu nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi.

Pan Janusz trzykrotnie składał reklamację u zarządcy parkingu. Niestety, mimo że załączył dokumentację medyczną, reklamacja za każdym razem została odrzucona. Na nasze pytania zarządca parkingu odpowiedział tak: 

„Działamy w oparciu o (…) obowiązujące przepisy prawa, co czasami wymaga równego, bezwzględnego stosowania regulaminu. (…) Nie posiadamy uprawnień do przetwarzania dokumentacji medycznej, w związku z czym dokumentacja taka nie może być brana pod uwagę w procesie reklamacyjnym.”

Postanowiliśmy sprawdzić jak w podobnych okolicznościach zachowałby się zarządca innego parkingu przyszpitalnego.

Reporter: Dzień dobry, mam pytanie, znajomy przyjechał na SOR i był w szpitalu 10 dni. Co z biletem? Rozumiem, że w tej sytuacji zwolnią z tej opłaty.

Pracownik parkingu przed szpitalem w Warszawie:  Myślę, że nie wiem jak oni podejdą.

Reporter: Przyjechał na SOR, na SOR-ze mu powiedzieli, że musi zostać.

Pracownik: No to jest wiadoma sprawa. Tutaj facet kiedyś miesiąc był.

Reporter: No i co? I płacił?

Pracownik: Coś tam płacił. Nie wiem, ile bo…

Reporter: Ale obniżyli mu? Czy pełną stawkę?

Pracownik: W administracji coś tam wynegocjował.

ZOBACZ: Zbyt agresywny na dom i DPS. Znaleźli się w pułapce

Podczas realizacji reportażu również i naszej ekipie zdarzyło się przekroczenie opłaconego czasu postoju. Skontaktowaliśmy się więc z administratorem parkingu. 

- Dalsza procedura może wyglądać tak, że możemy tę sprawę przekazać do firmy zewnętrznej, windykacyjnej. Firma kontaktuje się przez jakiś czas z klientem, prosząc o uregulowanie opłaty. Jeżeli dalej to jest nieuregulowane, to firma windykacyjna może przekazać do komornika i komornik już później zajmuje się – przekazał pracownik działu windykacji właściciela parkingu.

- Praktyka takich firm jest niejednolita, niekiedy one poprzestają na wręczeniu tej opłaty dodatkowej, licząc na to, że część osób, które taką opłatę dostanie, po prostu ją zapłaci i nie wszczynają dalszych procedur. Ponieważ są to dość małe kwoty, więc tak naprawdę postępowania sądowe są w takim przypadku nieopłacalne, dlatego że minimalne opłaty sądowe mogą przewyższyć kwotę tej opłaty dodatkowej – mówi adwokat Eliza Kuna.

Kara za parkowanie przed szpitalem. Interwencja Rzecznika Praw Pacjenta

O sprawie pana Janusza poinformowaliśmy Rzecznika Praw Pacjenta, który skutecznie zainterweniował u dyrekcji olkuskiego szpitala. Mandaty zostały anulowane.

- Pracownicy biura RPP wystąpili do szpitala z prośbą, żeby zwrócił się do ajenta parkingu, przedstawił dokumentację medyczną pacjenta i poinformował, że pacjent faktycznie nie był w stanie uiścić opłaty, ponieważ został zatrzymany w szpitalu na leczenie – wyjaśnia Anna Hernik-Solarska z biura Rzecznika Praw Pacjenta.

- Wjechałem tam w ciężkim stanie. Chciałem ratować życie, a nie czytać tablice z informacjami, gdzie mam bilet pobrać i tak dalej – podsumowuje pan Janusz.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX